Możemy już jechać?~60

 -Misiu, proszę cię. Musimy to zgłosić, bo ona będzie to wykorzystywała. Nie możemy dać jej tej satysfakcji.- próbował mnie dalej przekonywać, ale ja już podjęłam decyzję. -Nie, przepraszam, ale wiem, jak to się skończy.- odpaliłam silnik i wjechałam na parking, po czym udałam się do góry. Na klatce schodowej spotkaliśmy naszego sąsiada, który zawsze chętnie bawi się z Michałkiem.-Nic pani nie jest? Widziałem, jak to porsche próbowało panią potrącić, dobrze, że byłeś przy tym.- poklepał Michała po ramieniu i spojrzał na mnie lekko zdenerwowany. -Widziałeś to wszystko?- sąsiad energicznie pokiwał głową.-A byś zeznawał, bo chciałbym, żeby to Olga zgłosiła na policję. -No nie możemy pozwolić, żeby ta dziewucha nie dostała stosownych konsekwencji. Przecież ona mogła ciebie zabić.- spojrzał na mnie, tym samym przyznając chłopakowi rację.-Dobrze, ale najpierw wolałabym zadzwonić do babci, bo mam złe przeczucie co do młodego, a nie chcę krakać.- wyjęłam klucz od mieszkania i zostawiłam mężczyzn na klatce, a sama wykręciłam odpowiedni numer.Babcia odebrała telefon po dwóch sygnałach z zaspanym głosem.- Stało się coś, że dzwonisz o takiej porze?-Nie, tylko chciałam sprawdzić czy z małym wszystko dobrze i czy nic się czasami nie stało.- powiedziałam zgodnie z prawdą.-Nie wszystko dobrze, tylko przy kolacji był trochę marudny i nie chciał nic zjeść, ale jakoś sobie z nim poradziłam.- zaśmiała się lekko, a mi kamień spadł z serca.-To dobrze, w takim razie nie przeszkadzam. Idźcie spać, a ja jeszcze muszę z Michałem załatwić, opowiem ci jutro.-Dobrze, dobranoc.- ostatni raz usłyszałam jej głos, a potem już tylko sygnał rozłączonego połączenia. Wyszłam ponownie na klatkę i spojrzałam na mężczyzn, którzy na mnie czekali.-Możemy już jechać?- spojrzał na mnie mój narzeczony i zamknął mieszkanie.-Tak, ale nie wiem czy to jest dobry pomysł. Ta mała ma przed sobą jeszcze całe życie, a przez to, że się niewłaściwie zakochała, ma płacić przez całe życie?- spojrzałam na nich i oczekiwałam jakiś odpowiedzi, podobnych do mojej wypowiedzi.-Olga, wiem, że masz dobre serca, ale ona mogła Cię zabić. Pomyśl teraz o swoim przyszłym mężu i synku. Nie możesz sobie na takie coś pozwolić, musisz po prostu doprowadzić to do końca- z tym sąsiadem znaliśmy się od kilku miesięcy, ale bardzo go polubiliśmy i można powiedzieć, że się z nim zaprzyjaźniliśmy.-Dobrze, macie rację- musiałam im ją przyznać, bo przypomniał mi się mój ból po rzekomej stracie Michała.Po kilkunastu minutach dojechaliśmy pod budynek posterunku policji. Wraz z moim narzeczonym i sąsiadem wszystko opowiedzieliśmy na policji. Wtedy też dowiedziałam się, że ta panna dręczyła Michała telefonami, mailami czy też sms'ami. Próbowała się na wszystkie możliwe sposoby do niego zbliżyć, lecz nie rozumiała, że on jej nie chcę. Nie mogła się pogodzić z przegraną i starała się walczyć o niego. Odgrażała się wielokrotnie, gdy tylko przypominał jej, że on ma już narzeczoną i jej nie kocha.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej ! No to macie kolejny rozdział, mam nadzieję, że się podoba. Postaram się jeszcze dzisiaj cos dodać, ale nie obiecuję, ponieważ mam mszę za zmarłą babcię, jak będę miała czas to jeszcze dzisiaj napisze :D Do zobaczenia :* !!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: