Jak minął dzień?~48
Majka jest stałym gościem w naszym domu i dziadkowie bardzo ją polubili. -Wróciłam.- rzuciłam torebkę na krzesło i zdjęłam buty. Weszłam najpierw do łazienki, umyłam ręce i związałam włosy. Następnie udałam się na górę, gdzie wchodząc do pokoju ujrzałam fajny obraz. Babcia i dziadek, pochyleni nad łóżeczkiem, a mały wielkimi oczami, wpatrywał się w nich. Weszłam do środka i podeszłam także w tamtą stronę. Przywitałam się z nimi buziakiem, a Michałka wzięłam na ręce i usiadłam w fotelu. -Jak minął dzień?- dziadek usiadł naprzeciw mnie i spojrzał na mnie zadowolony. -Właściwie to nic ciekawego, zaczynają zadawać, a ja mam już dosyć. Wolę posiedzieć z małym, a nie kuć to wszystko na kolejne sprawdziany i kartkówki.- westchnęłam i spojrzałam z miłością na maluszka, który już zasypiał na moich rękach. -Wiesz, że musisz się wziąć od początku, żeby móc patrzeć na niego jak dorasta?- zapytał, a właściwie to powtórzył to po raz setny. -Dziadku wiem o tym i mam taki zamiar. Chcę do niego jak najlepiej i wiem, że muszę zrobić wszystko. Poza tym wiem, że mam Was i Majkę, że mam na kogo liczyć.- uśmiechnęłam się szeroko do nich. Mężczyzna wstał z kanapy i pocałował mnie lekko w czoło, po czym babcia uczyniła to samo.Z dnia na dzień mały rośnie, a moich ocen przybywa. Michałek ma już prawie sześć miesięcy i nadchodzą święta Bożego Narodzenia. Są to drugie święta bez Niego. Jeszcze wam nie mówiłam, ale po tym wypadku już nie wróciłam do szpitala. Na pogrzebie też nie byłam, zamknęłam się w sobie. Nic nie jadłam, nic nie piłam, aż do czasu, gdy karetka zabrała mnie do szpitala. Tam dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Musiałam o siebie zadbać i o dziecko, więc stosunkowo szybko się po tym ogarnęłam. Dzisiaj postanowiliśmy z babcią zacząć robić potrawy na wigilię. Małego włożyliśmy do wózka i daliśmy kilka zabawek, więc na jakąś godzinkę mamy spokój. -No to co? Zaczynamy?- zapytała babcia, wchodząc do kuchni ubrana w jakieś dresy. Pocałowałam lekko małego w czółko i podeszłam do babci. -No pewnie, co najpierw?- zwarta i gotowa zaczęłam wyciągać potrzebne rzeczy, układając je na stole. -Pierogi z kapustą i grzybami, potem uszka, a potem rybę będziemy robić.- zaczęła wyliczać babcia, a ja zaczęłam się śmiać. -Spokojnie, wszystko zrobimy tylko po koleji.- mrugnęłam do niej okiem. Ja zabrałam się za obrabiane ryb i ich smażenie, a babcia robiła farsz na pierogi i uszka. Między czasie na wolnym gazie zaczęła się gotować zupa. Po pewnym czasie dołączyła do nas Majka, która nam zaczęła pomagać. Michał zaczął nam marudzić, a w idealnym czasie wrócił dziadek. Przekazaliśmy młodego staruszkowi i kazaliśmy się nim zająć. Koło dziewiętnastej zaczęła się zbliżać pora chłopca na kąpanie i spanie, więc przeprosiłam moje towarzyszki i poszłam przygotować wannę.Gdy już wszystko było gotowe, zamknęłam się z małym w pokoju i rozebrałam go. Owinęłam w ręcznik i zamknęłam się w łazience. Mały uwielbia siedzieć we wodzie, więc za szybko go stąd nie wyciągnę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top