Co się stało?

Po 15 minutach już leżałam w łóżku, a dosłownie po sekundzie odpłynęłam. O godzinie 3 babcia zaczęła pukać do drzwi, więc wstałam i się ogarnęłam. Po 20 minutach zeszłam na dół z walizkami i w kuchni zjadłam lekkie śniadanie. Z domu wyjechaliśmy około 4, ponieważ trochę tam trzeba jechać. W limuzynie zaczęło mnie mulić, więc po prostu odwróciłam się do okna i przymknęłam oczy.

~SEN~

Obraz zaczął się przejaśniać i zobaczyłam jakiegoś faceta. Jest on bardzo podobny, do tego kolesia z gabinetu ginekologicznego, co był tam razem z mamą, ale starsze jego wydanie. Nagle usłyszałam pukanie, a ten koleś poszedł otworzyć drzwi. Usłyszałam tylko pytanie, co ty tu robisz. Nie czekając udałam się za nim, a kogo tam zobaczyłam, to po prostu padłam.W drzwiach stała moja babcia, ale chciałam wszystko usłyszeć, więc szłam za nimi.

-Więc, co ty tu robisz i czego tu chcesz?- przerwał ciszę ten gościu.
-Słuchaj Łukasz, wiem, że mojej córki nigdy nie kochałeś, ale zrobiłeś jej dziecko. Bądź chociaż raz w żuciu odpowiedzialny i zrób coś.- szczerze nie chciałam nawet tego człowieka widzieć, ale jestem ciekawa co powie.
-Powiem to po raz ostatni, zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju. Nie obchodzi mnie co ten bachor robi, ani to gdzie on, ona jest. Nie obchodzi mnie to. Mam swoją rodzinę i nie chcę jej już powiększać.- zaczął nerwowo chodzić po pokoju. A przez te słowa łzy zaczęły lecieć po moim policzku.Obraz się zamazał, a ktoś zaczął szturchać mnie za ramię. Otworzyłam leniwie oczy i ujrzałam przed sobą zaniepokojony wzrok babci. Chciałam przetrzeć oczy, ale właściwie to wytarłam łzy. Miałam całe mokre policzki, więc stąd zdenerwowany wzrok babci. Poprawiłam się na siedzeniu i wyjrzałam za okno. Już staliśmy przy wejściu na lotnisko.
-Co się stało.?- zapytała zdenerwowana babcia, przyglądając mi się intensywnie.
-Miałam koszmar.- szybko wymyśliłam jakieś kłamstwo na poczekaniu, a tak właściwie, to nie było kłamstwo. Szybko wyszłam z samochodu, co zaraz uczyniła także babcia.
-Dobrze, chodź, bo się spóźnisz na odprawę.- obejmując mnie za ramie, udaliśmy się do środka. Było już 5:10, więc udałam się na odprawę. Zanim przeszłam na bramkę, pożegnałam się z babcią mocnym uściskiem. Dostałam dokładne instrukcję, gdzie mam się udać, do domu. Z tego co sobie przypominam, ta okolica, gdzie jest dom, jest bardzo piękna. Gdy czekałam na wywołanie mojego lotu włączyłam mój telefon, pierwszy raz od trzech, może czterech dni. Gdy się już włączył, po prostu się przeraziłam. Na ekranie wyświetlały się komunikaty z informacją o nieodebranych połączeniach. Było ich 126, a prawie wszystkie były od Marka. Ciekawe czego on ode mnie chcę. Poza połączeniami miałam też sms'y od tego samego osobnika co połączenia. Każdy prawie miał taką samą treść: Proszę cię odbierz, albo się odezwij. Martwię się o ciebie. Kocham cię.Jak przeczytałam takiego sms'a, to aż mi się chcę płakać. Jak ja mam mu powiedzieć, że jest świnią i że mnie zdradził.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: