Ale co ja mam zrobić?~44

Może po prostu porozmawiacie?- Matt zawsze potrafił dobrze doradzić i mogę na niego liczyć.

-Ale co ja mam zrobić? Boli mnie to, że uważał mnie za płytką, że polecę tylko i wyłącznie na jego pieniądze. One mi do szczęścia nie są potrzebne i on dobrze o tym wie.

-Mała, to jest twoje życie, ale nie daj sobie wyrwać przez taką głupotę mężczyzny, który naprawdę cię kocha.- widziałam, że chłopak chce powiedzieć coś jeszcze, lecz przerwał mu dzwonek do drzwi. Zdziwiony spojrzał na mnie, a następnie udał się do drzwi. Gdy drzwi zostały uchylone, od razu usłyszałam głos Michała, który błagał o to, żeby go wpuścić. Nie byłam gotowa na rozmowę z nim, to jest zbyt świeże. Niewiele myśląc podniosłam się, a gdy usłyszałam zaproszenie do środka z ust Matta, to wpadłam w panikę. Nie chcę na niego patrzeć. Słychać było coraz głośniej kroki zbliżające się do salonu, więc ile sił w nogach zaczęłam biec w stronę schodów, a następnie po nich. Gdy znalazłam się u siebie w pokoju, zamknięta na klucz, osunęłam się po powierzchni drzwi. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, a następnie ten głos, należący do osoby, do której mam największą ochotę się przytulić.

-Olga, wpuść mnie do środka, żebym mógł ci to wszystko wyjaśnic. Za bardzo mi na tobie zależy, aby teraz pozwolić ci tak szybko mnie zostawić. Kocham cię, słyszysz? Ja cię po prostu kocham ty mała zazdrośnico, wredoto, ale najważniejsze, że jesteś moja.- szeptał cicho pod drzwiami, a moje serce się rozpadało.Nie wiedziałam z początku co zrobić, ale idąc za głosem serca, otworzyłam te drzwi, rzucając się na niego. Najpierw zaczęłam mocno bić go po klatce piersiowej, ale poczułam, jak jego ręce oplatają moje i przyciskają bardziej do siebie. Zamknął mnie w szczelnym uścisku i podnosząc mnie, wszedł do pokoju. Usiadł w fotelu, a mnie ułożył sobie na kolanach. Nie miałam już na nic siły, a siedząc tak, moje powieki zaczęły być coraz cięższe.

W końcu przestałam z tym walczyć i po prostu zasnęłam.

~SEN~

Byłam w jakimś klubie, siedziałam w loży wraz z Mattem, jakąś dziewczyną i moim Michałem. Panowie poszli po drinki, a my zostałyśmy. Nagle przed nami pojawili się jacyś dwóch facetów. Oby dwoje byli przerośnięci i z tatuażami. Ja nie lubię takich ludzi, bo myślą, że są zajebiści i wszystko im wolno. Bez pytania przysiedli się do nas, a na dodatek bardzo blisko.

-Takie ładne panie i same siedzą w loży. Nie boicie się?- zapytał się jeden mi do ucha, a mnie przeszedł aż dreszcz obrzydzenia.

-Czekamy na naszych chłopaków, więc źle trafiliście.- powiedziałam spokojnie w stronę jednego z typków i odsunęłam się od niego.

-Mała, ale tak to się nie będziemy bawić.- warknął w moją stronę i brutalnie mnie do siebie przyciągnął, a potem wepchnął mi jęzor do buzi. Aż mi się zaczęło cofać, nagle jednak coś go ode mnie oderwało. Przed sobą zobaczyłam Michała i Matta, wściekłych do granic możliwości. Najpierw oderwali ich od nas, a następnie zabrali się za bójkę. Rozpętała się ona bardzo duża, bo każdy chciał się przyłączyć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: