2. Na morzu

Olivia próbowała uwolnić się z uścisku mężczyzn, jednak nadaremnie.
- Puszczajcie!- krzyknęła.
- Nie ma mowy! Wiesz do kogo się odnosisz głupia dziewczyno? Przybywamy ze stolicy tego świata!
- Jak widać nie macie tam wysokiej pozycji, skoro dopuszczcie się do takich rzeczy!!!
- Ty wredna...!- młodszy z mężczyzn chciał uderzyć Olivię, lecz drugi go powstrzymał.
- Orhan, opanuj się człowieku! Nie zapominaj, że wieziemy ją do pałacu samego sułtana Sulejmana!
Orhan ostro spojrzał na Olivię, która w każdej chwili była gotowa do bójki z nim.

*** ♥ ***

Orhan i Ferhad ( tak miał na imię drugi mężczyzna ) zaciągnęli Olivię na osmański statek. Wprowadzili ją pod pokład, gdzie czekały już inne porwane dziewczyny oraz kobiety. Ferhad szybkim gestem wskazał dziewczynie miejsce, gdzie będzie spała, po czym odszedł razem z Orhanem.
Olivia była wściekła. Porwano ją wbrew jej woli. I to jeszcze do jakiejś ,, stolicy tego świata''.
Jej miejsce do spania znajdowało się tuż przy małym okrągłym okienku. Dziwiło ją jedno: jak te wszystkie porwane dziewczyny mogą zachowywać taki spokój?
Pod pokładem głośno było od rozmów. Olivii udało się podsłuchać kilka plotek o miejscu, do którego płyną. Jedna z dziewcząt była jak widać bardzo rozeznana w sytuacji.
- Płyniemy do Konstantynopola, do pałacu sułtana Sulejmana - opowiadała z zapałem- Podobno sułtan ma pięciu synów i jedną córkę o imieniu Mihrimah. Trafimy do wspaniałego haremu samego sułtana!

Olivia usiadła przy okienku i zapatrzyła się w morze. Nagle pod pokładem pojawił się jakiś mężczyzna.
- Obiad!- krzyknął, po czym każdej z dziewcząt podał miskę pełną czegoś w rodzaju zupy.
- Nie zamierzam tego jeść!- wykrzyknęła jedna z kobiet.
- To masz problem, nie chcesz, nie jedz!- odezwał się mężczyzna.

***♥***

Wkońcu nadszedł wieczór. Wszystkie dziewczyny ułożyły się na swoich kocach. Olivia postąpiła tak samo, jednak czuła, że nie zaśnie. Wściekłość wciąż się w niej kotłowała. A co z babcią Irmine? Czy wie, że ją porwano? No pewnie, że nie! Olivii przypomniała się również bezczelność tego całego Orhana. On przecież chciał ją uderzyć! Chętnie pokazałaby mu z kim zadziera!

Gdy wszystkie dziewczęta już spały, Olivia usłyszała cichy szmer. Ktoś lub coś nie spało.
Nagle dziewczyna ujrzała w ciemności parę zielonych oczu.
- Mersi!
Kot wyłonił się z cienia. W świetle księżyca dało się zauwarzyć jego czarne, lśniące futro.
- Jak się tu dostałeś?
Kot zaczął cicho mruczeć.
Nagle drzwi, które prowadziły pod pokład gwałtownie się otworzyły.

----------------------------------
Hejka! Bardzo proszę o komentarze i gwiazdki, bo nie wiem, czy Wam się podoba czy nie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top