Rozmowa o pracę
Minęły dwa tygodnie od meczu z Kolumbią. Polacy wrócili do kraju, a Nawałka przestał być trenerem.
- Kuba! Idź już, bo się spóźnisz. - powiedziałam do kochanego braciszka, który miał dzisiaj iść na rozmowę o pracę selekcjonera.
- Ale po co, Jula? Przecież i tak mnie nie wezmą.
- Dlaczego mieliby cię nie wziąć? Jesteś świetnym trenerem.
- Ale jestem młody, za młody jak na selekcjonera.
- Nie przesadzaj. To może posłużyć na twoją korzyść. Będziesz się z nimi lepiej dogadywał.
- Z tymi idiotami?
- No dobra, fakt, że są idiotami, ale dasz radę. I wiesz, nie chcę cię wyganiać, ale zaraz się spóźnisz.
- Dobra, już idę. Do zobaczenia! - pożegnał się ze mną buziakiem w policzek i pobiegł do swojego samochodu.
***
- To co idziemy na kawę? - spytała Kama, z którą byłam na zakupach.
- Jasne. - odparłam i już po chwili byłyśmy na miejscu - Jaką chcesz?
- Latte. - odpowiedziała przyjaciółka, a ja zmierzałam już w kierunku lady.
- Dzień dobry. - przywitał mnie młody kasjer - Co dla pięknej pani?
- Dzień dobry, poproszę dwa razy latte.
- Może coś do tego? Mamy bardzo dobre ciasta.
- A jakie polecasz?
- Może szarlotkę z lodami? Idealna na dzisiejszą pogodę. - powiedział po chwili zastanowienia, zanim jednak zdążyłam odpowiedzieć zadzwonił mój telefon, a widząc, że to Kuba od razu odebrałam.
- Cześć Kuba! Jak poszło? - spytałam, jednocześnie kiwając do chłopaka za ladą i pokazując, że chcę też szarlotkę dwa razy.
- Nawet nieźle. - odpowiedział mój brat
- Tylko tyle? - dopytałam się
- No wzięli mnie.
- Brawo! Wiedziałam, że ci się uda!
- Dzięki, ale będziesz mi musiała pomóc, bo mnie szlag trafi z nimi.
- No jasne, ale teraz niestety muszę kończyć. Pogadamy później.
- Cześć.- pożegnał się Kuba, na co mu tak samo odpowiedziałam i spojrzałam na chłopaka za ladą, który już zdążył zrobić dla mnie i Kamy kawy i ciasto.
- To będzie razem 22 złote. - powiedział, po czym od razu mu zapłaciłam. - Już pani zanoszę do stolika.
- Dzięki. - odparłam z uśmiechem i także podążyłam w tamtym kierunku.
- Smacznego. - powiedział jeszcze chłopak i odszedł.
- Coś długo ci to zajęło. - Kamila zmierzyła mnie swoim taksującym wzrokiem.
- Kuba dzwonił. - powiedziałam jedynie, czekając na dalsze pytania przyjaciółki.
- I jak wzięli go?
- Tak.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top