2.1
Dla JuliaSobol0 za zmuszanie i jęczenie ( ᕕ( º ͜ʖ º )ᕗ ) mi od kilku dni na fejsie ^^
_____________________
~W poprzednim odcinku~
A zdrowy umysļ powrócił po zetknięciu się z czymś twaedym.Zaczęłam się rozglądać, znajdowałam się w ......
_________________
Gabinecie Pana Płomyczka prze demną stali wymieniony po wyżej, metalowa zbroja i mały kurdupel w czerwonym płaszczu, czarnej koszuli,spodni i butach. Wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem, powoli wstałam z tego co została z biurka. Spojrzałam na nich z wytrzeszczem zdając sobie sprawę gdzie się znajduje i zaczęłam chodzić w kółko mamrotając cicho:
-To niemożliwe...U nas alchemia nie istnieje, to jakieś żarty- i tak w kółko,kiedy poczułam uścisk na ramieni. Spojrzałam na osobę,był to Roy który przyglądał mi się z zmarszczonymi brwiami. Pociągnął mnie w stronę kanapy i posadził mnie bez najmniejszego problemu, natomiast otrzymałam filiżange od panny Hawkey (Julia jeżeli jest złe to nie żyjesz ^^), mojej ulubionej postaci żeńskiej z tego anim.
-Jak się tutaj dostałaś-spytał się mnie Edward obderwując każdy mój ruch.
-Odpowiem na to pytanie ale chce wiedzieć co robiliście tego dnia...kurduplu-posłałam mu szyderczy uśmiech.
-CZY TY MNIE PORÓWNUJESZ DO WIELKOŚCI ZIATENKA PIASKU- wykrzyczał złoto oki przybierając tą swoją zabawną postać,przez co wybuchłam śmiechem.
-Uspokuj się,Onii-san- odezwał się Al,starając utrzymać swego brata w powietrzu- Przepraszam za niego.
Rzekł Alphonse patrząc na mnie, nie wiem czemu ale szkoda ki się ich zrobiłam ale było to widać tylko w mych oczach.
-Jeżeli moge wiedzieć czemu interesuje cię co robili dzisiejszego dnia-głos zabrał czarno włosy uśmiechając się z tego wybuchu starszego Elrica.
- Ech, nie chce zmieniać biegu wydarzeń ale i tak to się stało przenosząc się tu.- Mruknęłam cicho wpatrując się.w swe odbicie w herbacie.
-Jeżeli tak sprawy się mają- wypowiedział to odziwo Edward przybierając poważną minę- Dzisiaj odwiedzaliśmy jednego z państwowych alchemików,jego córkę i ich psa.
Spojrzałam na niego wzrokiem bez wyrazu, miałam szansę uratować Nine i Aleksandra ale nie wiedziałam czy to zrobić.Jest jeszcze jeden problem homoculusy i Scar, ten drugi jest mniejszy niż ONI. Zamrugałam gwałtownie gdy ktoś od jakiegoś czasu machał mi przed oczami ręką, Była to Riza i jedynie co zrobiłam to posłałam jej uspokający uśmiech.
-Pochodze z za bramy- poczułam przeszywające spojrzenie od dwójki mężczyzn w pomieszczeniu, nie zważając na nich kontynułowałam-gdzie znalazłam pewną księge.Udałam dię z tym do pewnej staruszki, która okazała się być kimś kim nie była. Umiała ona alchemie i chciała za pomocą mnie jako ofiary przenieść się tutaj. Zapewne o a pochodzi z przyszłości z tego świata a jej imę brzmi.-Zaczerpnęłam powietrza przez ciągłe mówienie i wypiłam kilka łyków letniej już herbaty- Dante, zapewne zostanie przez jakiś czas tam ale to kilka dni no może.tygodni jak się tutaj zjawi, a jedynie co ze sobą przyniesie to będzie nic dobrego.
Zakończyłam i przymknęłam lekko oczy zdając sobie, że kilka chyba minut temu mogłam zginąć. Do rzeczywistości przywróciło mi chrząknięcie pana Zapałki.
-Postanowiliśmy,że zostaniesz wyszkolona na alchemika. A tego zadania podejmie się nasz niski stalowy alchemik. To tyle-tym razem się zwrócił do braci-Zajmijcie się nią i pilnujcie,może zostać celem tej Dante a jen eiedza moze nam pomóc w walce z nią.
I wyszedł z Rizą, zostawiając mnie na łaskę Kurdupla z 24/7 okresem ^^
______________
To tyle to wszystko napisałam w ciągu godziny i mnie pakce bolą ;-;
A tylko spróbój mi jęczeć kiedy następny Julka to się obrażę.
Do zobaczenia zombiaki ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top