Olga poznaj, to jest twój dziadek...~5
Ubrałam się i poszłam do pokoju wypakować część swoich rzeczy.Po jakiś 2 godzinach usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche proszę, a za wrotami pojawił się starszy pan w garniturze.
-Kolacja jest już gotowa, jeśli może panienka, to proszę zejść.- uśmiechnął się do mnie przyjemnie mężczyzna i poszedł na dół, zostawiając uchylone drzwi. Postanowiłam się przebrać, bo przecież w sportowym staniku i luźnych dresach nie pójdę. Ubrałam więc jeansy, a do tego koszulę wpuściłam w spodnie i zeszłam powoli na dół. Na stole leżało przepysznie wyglądające jedzenie, a także siedziały już jakieś dwie postacie. Babcia, jak tylko mnie zauważyła, to uśmiechnęła się i kiwnęła głową, abym przyszła. Zeszłam ostrożnie, ale i tak to przykuło uwagę pozostałej dwójki. Jeden z nich był starszy, a drugi młody. Zaraz, zaraz... przecież to Michał. Podeszłam do wyznaczonego miejsca, a wzrok starszego osobnika skierował się na mnie. Zmierzył mnie od góry do dołu, a potem znów spojrzał na telefon. Nie podoba mi się ten koleś.
-Ciekawe kim on jest?- to pytanie krążyło mi po głowie.
-Olga poznaj, to jest twój dziadek, a mamy ojciec. Miłoszu, to jest twoja wnuczka Olga.- chcąc być grzeczną, wyciągnęłam rękę w jego stronę. Nawet na mnie koleś nie spojrzał.
-Widzę, że nie jestem tu mile widziana przez tego pana. Przepraszam, pójdę do siebie, jeśli mogę to tak nazywać.- nie czekając na rozwinięcie sytuacji, pobiegłam na górę. Tam zaś, walnęłam się na łóżko, wcześniej zamykając drzwi. A właściwie co ja mogłam się spodziewać. Nie widzieli mnie przez całe życie, a nagle ktoś się zjawia i miesza w ich domu, życiu.. Zawsze jak jechałam do mamy koleżanki na wakacje na farmę, czułam się tam niepotrzebna.Teraz właśnie to uczucie się odtwarza, lecz gdy tylko z niej przyjeżdżałam, wtulałam się w mamę i było wszystko dobrze. Nawet nie poczułam, kiedy po moim policzku zaczęły spływać łzy. Usiadłam sobie na podłodze przy wielkim oknie i spojrzałam na krajobraz za nim. Ukazał się obraz wielkiego parku, już niestety opadłemu, bo grudzień swoje robi. Teraz zdałam sobie sprawę, że to będą pierwsze święta od mamy śmierci. Obiecałam sobie przez wyjazdem z Kanady, że będę codziennie dzwonić do Marka. Nie wiem czy go teraz nie obudzę, ale gniewać się o to raczej nie będzie. Pobiegłam do łóżka i wzięłam mój telefon. Na szybkim wybieraniu kliknęłam jego numer i połączenie poszło. Jeden sygnał, drugi i trzeci... chciałam już wciskać czerwoną słuchawkę, jak zobaczyłam, że połączenie jest odebrane.
-Halooo- usłyszałam cichy, zaspany głos jakiejś kobiety?! No myślałam, że śnie, nie zdążyłam dobrze wylecieć, to ten już miał nową. Nie czekając zakończyłam połączenie i zalana łzami położyłam się na łóżku.
Po chwili usłyszałam lekkie pukanie do drzwi, lecz nie chciałam widzieć nikogo. Niestety ten mój prześladowca nie dawał za wygraną i po cichu wszedł do pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, wybaczcie za taki denny tytul, ale nie jestem dobra w wymyslaniu. Przepraszam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top