Nie zostawiaj mnie, obiecaj
Podniósł mnie z kanapy i udał się na górę. Gdy byliśmy w ich sypialni, on położył mnie na łóżku, a sam zaczął sie rozbierać. Miałam na to aż odruchy wymimotne, ale co ja na to mogłam.
-Teraz twoja kolej.- usiadł koło mnie i pokazał, żebym się przed nim rozbierała. Zgrabnie wstałam i stanęłam przed nim. Przypomniało mi się, że on nie zamknął drzwi wejściowych na klucz, więc mogę to wykorzystać. Zaczęłam przed jego twarzą powoli odpinać guziki od koszuli, ponętnie ukazując czarny stanik. Podniosłam jego głowę i zaczęłam lekko muskać jego usta. On się rozpłynął, a ja z całej siły walnęłam go w kroczę. W biegu zabierając z dołu torebkę wybiegłam za zewnątrz. Słyszałam jego krzyki, ale po prostu gnałam ile sił w nogach. Moje dolne kończyny poniosly mnie pod posterunek policji. Sama nie wiem co ja tu robię. Usiadłam na ławce, a ludzię przechodzący obok dziwnie się na mnie patrzyli. Wcale im się nie dziwie, bo miałam zapewne siny policzek i koszulę na pół rozpiętą. Siedziałam z twarzą schowaną w dłoniach, aż usłyszałam coś nad swoją głową.Podniosłam głowę do góry i ku mojemu zdziwieniu nade mną stał Rick. Widać, że przestraszył się moim stanem i już po chwili tonęłam w jego silnych ramionach. Teraz dopiero poczułam, jak bardzo się tego wszystkiego przestraszyłam. Łzy zaczęły cieknąć po moich policzkach dwoma strumieniami i mocniej wtuliłam się w tors chłopaka.
-Ej mała, proszę Cię, nie płacz. Chodź, idziemy do mnie.- nic nie powiedziałam, tylko siedziałam tak dalej. Rick, widząc, że nie chcę teraz nigdzie iść, wziął mnie na ręce i ruszył przed siebie. Po niecałych dziesięciu minutach byliśmy pod jego domem. Spod doniczki wyciągnął pojedynczy klucz, po czym weszliśmy do środka. Kopniakiem zamknął drzwi i posadził mnie na sofie w salonie. Chciał gdzieś iść, lecz tylko cicho wyszeptałam i się do niego mocno przytuliłam.
-Nie zostawiaj mnie, obiecaj.- i po raz kolejny łzy wyciekły mi z oczu.
-Obiecuję.- posadził mnie sobie na kolanach i umieścił mnie w szczelnym uścisku. Nie wiem, jak długo tak siedzieliśmy, lecz emocje dzisiejszego dnia mnie trochę zmęczyły. No i po prostu zasnęłam. Poczułam tylko jak wstajemy z kanapy, idziemy po schodach, a następnie jestem położona na łóżku. Przykrył mnie jakimś kocem i po cichutku wyszedł z pokoju. Ułożyłam się wygodniej i nadszedł sen.
Znowu widziałam jego twarz. Byłam w jakiejś piwnicy. Miałam związane ręce i nocy. Jest mi zimno i wszystko mnie boli. Powolnym krokiem podszedł do mnie i przejechał ręką po policzku. Odruchowo się odsunęłam i przekręciłam głowę w drugą stronę. Niestety brutalnie odwrócił mą twarz i wpił się w moje usta. Jego jęzor wdarł się do mojej buzi, a ja miałam odruchy wymiotne. Zaczęłam krzyczeć.Obudziłam się cała zlana potem. Wydarłam z łóżka i zaczęłam szukać Ricka po całym domu. Znalazłam go w korytarzu, gdzie biegł do góry. Rzuciłam się w jego ramiona i po raz kolejny zaczęłam ryczeć. Na szczęście utrzymał nas i po raz kolejny wspiął się ze mną do pokoju, z którego wybiegłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top