Długo nikt nie otwierał...~47
Długo nikt nie otwierał, ale nie ustępowałam. Po 20 minutach stania pod drzwiami postanowiłam usiąść na schodach i na nią poczekać. Zaczęło się już ściemniać, a na podjazd wjechał samochód. Gasząc silnik, drzwi się otworzyły i wyszła z nich Majka. Nigdy wam o niej nie mówiłam, ale to jest moja przyjaciółka ze szkoły. Zna ona wszystkie moje sekrety, ale zawsze rozmawiamy na przerwach, a po szkole się jakoś nie spotykamy. -Jezusie, Olga, co się stało?- podeszła do mnie przejęta moim wyglądem. Właściwie to się nie dziwię, bo wyglądam jak strach na wróble, albo i gorzej. -Booo, onnn.... onnnn- no i z moich oczu popłynął kolejny potok łez. Wstałam i mocno wtuliłam się w dziewczynę. Stałyśmy tak chwilkę, a potem matka dziewczyny, biorąc mnie w szczelny uścisk, zaprowadziła mnie do salonu. Zostawili mnie na chwilkę samą, lecz potem obie panie usiadły koło mnie, a pan Bartek przyniósł nam parujący płyn. -To teraz opowiadaj, co się stało..- powiedziała starsza, przytulając mnie do siebie. Wzięłam głęboki oddech i wszystko im opowiedziałam. W międzyczasie mężczyzna się ulotnił i łatwiej było mi mówić. Nie omieszkałam się oczywiście dodać, kto uratował mnie przed kolejnym wypadkiem. -Czy dobrze zrozumiałam: Michał nie żyję?- spytała się dla pewności młoda ze łzami w oczach. A mi przy kolejnym wypowiedzeniu tego zdania, coraz bardziej to do mnie dochodziło. ON JUŻ NIE ŻYJĘ! GO ZE MNĄ JUŻ NIE MA! NIGDY JUŻ NIE BĘDZIE! Minął już rok od tego nieszczęsnego wypadku, a ja dalej o nim myślę. Zawsze będę o nim pamiętać. Matt bardzo dużo mi pomaga i jest dla mnie jak najlepszy przyjaciel. Nadal mieszkam u babci i uczę się z Majką w jednym liceum. Muszę się przyznać, że z dziadkiem po tym wszystkim mam bardzo dobry kontakt. Zaczęliśmy otwarcie rozmawiać i powinnam dodać, że to jest głównie jego zasługa, że doszłam do siebie. W moim życiu nie dzieję się już nic ciekawego, ale powinniście o czymś wiedzieć. Po Michale została mi jedna pamiątka, która będzie ze mną do końca mojego życia.Niedługo po wypadku dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Na początku byłam zszokowana, ale z czasem pokochałam to dziecko jeszcze bardziej. Fakt, jestem młoda, bo mam dopiero osiemnaście lat, ale bardzo się z niego cieszę. Mały przyszedł na świat, tak szczęśliwie się złożyło, w dzień urodzin Michała. Chłopczykowi, żeby miał coś po ojcu, dałam właśnie tak na imię. Miesiąc temu urodziłam i muszę przyznać, że maluszek jest praktycznie kopią mojego chłopaka. Nie chcę o nim zapomnieć, więc cały nasz pokój okleiłam naszymi zdjęciami. Do szkoły wracam, a te najgorsze miesiące ciąży i rozwiązanie wypadły na miesiące wakacyjne. Teraz jest połowa września, mały rośnie jak na drożdżach. Babcia się nim opiekuję, na zmianę ze mną i opiekunką. Dziadek także włączył się do opieki nad prawnukiem. Właśnie wróciłam do domu ze szkoły. Już zaczynają zadawać, a ja wolę godzinami wpatrywać się w małego. Zaczyna się robić coraz zimnej i już nie wychodzę tak często na dwór z nim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top