16. Czuję Się Już Lepiej


Pov. Ameryka

Obudził mnie okropny, trudny do zniesienia ból głowy, temu uczuciu towarzyszyło także mocne uderzenie zimna. Podniosłem się do siadu nadal mając na sobie kołdrę. Jak nie gorączka to mróz! Wziąłem do ręki telefon który stał na szafce obok. Jest 7.00, jestem pewien że już nie usnę. Jest mi słabo, zimno i do tego ta głowa. Nie wytrzymam zaraz, chyba muszę iść do Rosji zapytać się go o coś na ból głowy i o dodatkowy koc, czy coś takiego. Powoli wstałem, przy tym lekko się chwiejąc. Rosja zapewne śpi, ale mówił mi wczoraj że jakby co to mogę go obudzić. Powoli wyszedłem z pokoju i otworzyłem po cichu drzwi do pokoju chłopaka. Jednak nie spał, robił coś na telefonie, a gdy mnie zobaczył to odwrócił wzrok w moją stronę.

R: Cześć, jak się czujesz młody?

A: Głowa mnie boli...

R: Na biurku leżą tabletki przeciwbólowe, wczoraj dałem je tutaj w razie gdybyś w nocy nie mógł spać przez ból głowy.

A: Ok, to wezmę jedną - powiedziałem i po chwili podszedłem do biurka po leki. Połknąłem tabletkę, poczułem przy okazji jak się trzęsę z zimna, mimo że na termometrze w pokoju Rosji była pokazana normalna temperatura. To chyba przez te chorobę jest mi tak lodowato. Rosja to zauważył.

R: Zimno ci?

A: Tak... Nawet bardzo. - powiedziałem zgodnie z prawdą.

R: To chodź - powiedział i przesunął się na drugi koniec łóżka odkrywając kołdrę.

A: A-ale że mam się położyć?

R: Nie kurwa, klęknąć sobie. Chodź jak jest ci zimno, bo nie mam za bardzo kocyków w domu.
- powiedział na co się zarumieniłem. Dość niezręczna sytuacja... Podszedłem bliżej i położyłem się obok Rosjanina przykrywając się kołdrą, on patrzał się w telefon a ja czułem lekkie zażenowanie. Ale przyznaję, jest mi od razu lepiej bo jego materac jest bardzo wygodny, do tego kołdra jest grubsza więc jest mi cieplej.
Moje niedługie przemyślenia przerwał Rosja.

R: A co z ubraniami? Nie możesz przez te 3 dni być tu i chodzić w tym samym. Może później dasz mi klucze a ja pójdę po jakieś twoje ciuchy? Lepiej żebyś sam nie wychodził bo bardziej się pochorujesz.

A: Okej, dziękuję. Naprawdę jestem ci wdzięczny za tą całą pomoc.

R: Spoko - powiedział po czym wrócił do patrzenia się w telefon. Ja tylko położyłem się plecami do niego i wtuliłem w kołdrę.

Pov. Rosja

Wgapiałem się bez celu w telefon podczas gdy Ameryka leżał obok, odwrócony plecami do mnie wtulał się w kołdrę. Ten dzieciak na serio wygląda uroczo, nie powinienem tak o nim myśleć ale trudno. Później pójdę po jakieś jego ubrania, chociaż mega mi się nie chce. Jeśli o Amerykę chodzi, to nie wygląda on w dalszym ciągu najlepiej. Jest blady i słaby. Czułem już głód, dlatego wstałem z łóżka.

R: Idę zrobić śniadanie, okej?

A: Jasne - odpowiedział nadal leżąc w moim łóżku. Wziąłem telefon ze sobą i schodząc po schodach do kuchni przeglądałem social media. Jedno zdjęcie sprawiło, że mój humor został skutecznie zniszczony... Trafiłem na zdjęcie Meksyku i Belgii z hasztagiem "best friends"!
Od kiedy, do cholery?! Z Meksykiem byliśmy najlepszymi kumplami, razem poniżaliśmy tego dupka, Belgię. I co teraz? Nie ma szkoły to się spotykają i przyjaźnią! A dalej? Reszta mojej "ekipy" klasowej na pizzy. Nikt mi nie powiedział że gdzieś idą, przecież od zawsze wszyscy trzymaliśmy się razem! Poczułem narastającą złość, miałem ochotę im wszystkim dać klepę na pysk. Banda fałszywych przyjaciół. Nie jestem święty, ale myślę że znając się z kimś od podstawówki nie wywija się takich numerów. Jeszcze sobie zobaczą, dopilnuję tego!

Po kilku minutach zabrałem się w końcu za robienie śniadania, były to zwykłe kanapki, Ameryce zaparzyłem herbatę z cytryną.

Gdy wszystko było gotowe, to zawołałem chłopaka na dół, do kuchni.

R: Zrobiłem kanapki i herbatę z cytryną dla ciebie.

A: Dzięki, Rosja. - powiedział po czym zaczął jeść. Ja dalej myślałem o Meksyku, zdradliwa świnia!
Teraz taki mądry, a pewnie jak mnie zobaczy to będzie srał ze strachu. Ehh...
Sam zacząłem jeść kanapki i popatrzałem się na Amerykę. Między nami była dość niezręczna cisza. Wreszcie postanowiłem się odezwać :

R: Więc co z tymi ubraniami? Chyba że pożyczę ci jakieś moje.

A: Lepiej nie, ja pójdę sobie do domu po moje ubrania.

R: Ale jesteś chory. Pogorszy ci się, chociaż... rób co chcesz.

A: To po śniadaniu pójdę, ok?

R: Dobra. - odpowiedziałem, Ameryka chwilę później skończył swoje śniadanie. Chyba już czuje się lepiej, nie narzeka na ból głowy i zimno.

Timeskip

Pov. Ameryki

Właśnie wracałem z torbą z moimi ciuchami do domu Rosji. Czuję się lepiej, jestem mu bardzo wdzięczny za pomoc. Jest przemiły, chociaż wszyscy mówią o nim bardzo źle. Może się z nim zakumpluję? Chociaż... Na co ja niby liczę? On stara trzymać mnie na dystans.
Wszedłem do jego domu i krzyknąłem "jestem!"

R: Ok! - usłyszałem z góry, prawdopodobnie był w swoim pokoju. Pobiegłem na górę po schodach i wszedłem bez pukania do jego pokoju, co było trochę bezmyślne. Rosja właśnie się przebierał i nie miał na sobie koszulki, gdy to zobaczyłem to zatrzasnąłem drzwi spowrotem i rzuciłem szybkie "przepraszam!!!", na co on odpowiedział że nic się nie stało. Zarumieniłem się strasznie, on jest... gorący... - skarciłem się w myślach za takie coś. Ale on jest wysoki, szczupły i umięśniony... - dobra, koniec!  Nawet jakby coś, to jest starszy i wogóle myślę że za mną nie przepada. Chociaż czy wtedy by mi pomógł?
Moje przemyślenia przerwał Rosja wychodzący z pokoju.

A: Przepraszam, jeszcze raz.

R: Nic się nie stało młody - zaśmiał się po czym poczochrał mnie po głowie, na co ponownie się zawstydziłem. Dopiero teraz, gdy stał obok mnie zauważyłem że jest on naprawdę dużo wyższy ode mnie.

A: A więc... Co robimy? - zmieniłem temat.

R: Jak to co, przecież jesteś chory. Musisz leżeć w łóżku.

A: Oj no, Roosjaa! Ja już się lepiej czuję! - próbowałem go przekonać patrząc mu prosto w oczy.

R: Nie ma szans mały.

A: C-co? Nie jestem mały! Po prostu ty jesteś za wysoki! - wkurzyłem się na te słowa, nienawidzę gdy ktoś wypomina mi mój wzrost!
Rosja tylko znów zaśmiał się na te słowa.

R: Już niech ci będzie, a teraz idź się położyć. Może wezmę jakiś koc i pooglądamy coś w TV?

A: Chętnie. - Odpowiedziałem, a Rosja poszedł do pokoju i przyniósł mi koc.

R: To idziemy? Będziesz sobie leżał na kanapie.

A: Jasne. - zeszliśmy po schodach na dół i usiedliśmy. Rosja przykrył mnie kocem i włączył losowy program w telewizorze.
Zza okna można było zauważyć, że pogoda się zepsuła.

Pov. Rosja

Właśnie siedziałem na kanapie z Ameryką. Młody oglądał film z zainteresowaniem a ja się nudziłem. Teraz miałem okazję dokładniej się mu przyjrzeć. Przyglądałem się jego spokojnej twarzy na której widniały lekkie rumieńce.
Niby gimbus, ale jednak niczego sobie. - pomyślałem. Wtedy chłopak popatrzał się na mnie lekko się uśmiechając, więc szybko odwróciłem wzrok.

Po godzinie film się w reszcie skończył. Z Ameryką jest chyba lepiej, nie jest rozgrzany ani nie jest mu zimno. Bez celu leżeliśmy obok siebie na kanapie.

A: Rosja, może gdzieś pójdziemy?

R: Przecież jesteś chory.

A: Ale się strasznie nudzę. Wyszedłbym gdzieś chętnie. - nalegał Ameryka.

R: Uh... Jeśli po południu dalej będziesz czuł się dobrze, to możemy gdzies wyjść - powiedziałem, na co chłopak się uśmiechnął.

Timeskip

Po południu Ameryka nadal czuł się dobrze, dlatego postanowiliśmy gdzieś wyjść. Ubieraliśmy właśnie buty i już mieliśmy opuścić dom.

R: Młody a kurtka?

A: No... Nie wziąłem. Zabrałem do ciebie trochę ubrań, tylko nie kurtkę.

R: To że teraz czujesz się lepiej nie znaczy że jesteś już zdrowy. Masz moją - powiedziałem po czym dałem mu swoją kurtkę wisząca na wieszaku. Na dworze jest dziś chłodno, mimo pory roku i nie chcę by mu się pogorszyło, w domu nie mam zbyt wielu leków a nie chcę wydawać na nie pieniędzy. Ameryka nie protestował i założył na siebie o wiele za dużą kurtkę. W końcu wyszliśmy z domu.


____________________________________

Ten rozdział jest beznadziejny i na początku wogóle miałam go nie publikować XD

Mam ciekawe plany co do fabuły, ale za wcześnie na to co wymyśliłam :/

Mam nadzieję, że szybko napiszę te "nudniejsze" rozdziały i przejdę do tego co miało tu być na początku >:D

Bye

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top