60.
Maraton 1/4
PoV Patrice
Cały miniony dzień spędziłam na lataniu i testowaniu skrzydeł. Spać poszłam grubo po północy. Mordęgą zatem była dla mnie przymusowa pobudka o ósmej. Zadawałam się dopiero teraz odczuwać całe zmęczenie. Każdy mięsień mojego ciała, w szczególności w okolicach pleców i barków, zdawał się wyzuty z energii. Skrzydła smętnie ciągnęły się za mną, kiedy szłam na dół. Operatora znów nie było na śniadaniu, więc musiało nam starczyć nasze skromne towarzystwo. No dobrze, nie takie skromne. Oprócz naszej piątki w pomieszczeniu przebywała jeszcze Jane, jedząca spokojnie płatki, czytająca coś z przejęciem Ann, pijący herbatę Helen, przysypiający jeszcze Candy Pop i zamyślony Jason. Zasiadłam na swoim miejscu i zaczęłam niemrawo żuć płatki. Głód był teraz potrzebą drugiego rzędu, bardziej chciało mi się spać. Widocznie byłam na tyle zaspana, że zawartość mojej łyżki upadła na podłogę. Patrzyłam tępo w plamę, jaką zrobiłam na podłodze
- Kurde... - mruknęłam sama do siebie, niemal zapominając o reszcie towarzyszy
- Co? - zapytał zaciekawiony Toby
- Płatek mi upadł... - postanowiłam obrócić sytuację w żart - A miał biedak jeszcze całe życie to przeżycia, cały świat do zwiedzenia... - powiedziałam dramatycznie
- A o mleku nie pomyślałaś? - dołączyła Carrie. Wtedy cały stolik wybuchnął śmiechem
- I tak byś go zjadła... - rzucił Toby
- To miało mnie pocieszyć, czy dobić? - zaśmiałam się. Nawet nie zdążyłam uzyskać odpowiedzi, kiedy do kuchni weszła Dina
- Hej wszystkim - przywitała się - Co wam tak wesoło?
- Skrzydlaty delikwent ma depresję poupadkopłatkową - zażartował Tim
- Ej, akurat kto jak kto, ale upadła to jestem ja, a nie płatek... - zaśmiałam się
- Ludzie, o czym wy dyskutujecie? - zapytał rozbawiony Jason
- O płatkach! - wyszczerzyłam się
- Jak zwykle zapominasz o mleku, ty niewdzięczniku - Carrie udała, że strzela focha
- To cię pocieszę, mój upadły delikwencie od skrzydlatych płatków, czy jak to tam szło. Dzisiaj czeka nas sporo ćwiczeń - zaoponowała Dina
- Co? - żachnęłam się - Ledwie plecy czuję po wczorajszym...
- Raz na wozie, raz pod wozem - skomentowała Dina, dosiadając się - Co na śniadanie?
PoV Brian
Po śniadaniu większość zaczęła rozchodzić się za swoimi zadaniami. Operator ostatnio dał nam nieco spokoju, ale podobno już szykowała się nowa misja. Nic nie było jeszcze ustalone, więc tymczasowo panowała raczej nuda. Z braku zajęcia postanowiłem zobaczyć, na czym mają polegać ćwiczenia Patki. Przysiadłem pod drzewem, obserwując Dinę tłumaczącą dziewczynie co ma robić. W większości słyszałem nawet co mówią
- Otóż widzisz, twoje skrzydła muszą być bezwzględnie posłuszne. Jeśli zawiodą cię choć raz, w najbardziej błahym momencie, mogą zawieść już zawsze. Musisz się z nimi zgrać, stworzyć jedność. Powinnaś ćwiczyć nowe manewry. Rozwijaj się. Jeśli uważasz, że są wredne, obciąż je nauką. Niech mają zajęcie. Wówczas z mijającym czasem będą ci coraz bardziej oddane - tłumaczyła Dina. Patka słuchała jej uważnie, co jakiś czas śmiesznie marszcząc brwi. Wreszcie Dina zaczęła objaśniać jej jakiś manewr, który dziewczyna miała przećwiczyć. Robiła to obficie gestykulując, przez co ja się pogubiłem. Patka jednak na taką nie wyglądała. Kiwała głową przytakując i po chwili wzbiła się w powietrze. Obserwowałem jak obraca się wokół własnej osi, prując w górę. Po ty zawróciła w dół. Zakładam, że miała wylądować na nogach. Tak się nie stało. Dziewczyna wpadła w kępę drzew na skraju ogrodu. Podbiegłem tam, lekko zaniepokojony. Dina także poszła sprawdzić, czy wszystko gra. Po chwili ciszy dało się słyszeć przekleństwa, rzucane przez dziewczynę, pod adresem drzew. Krzyknęła po chwili coś, żeby uważać, po czym, dosłownie centymetry od mojej głowy, przeleciał sosnowy patyk. Uchyliłem się skonsternowany. Po chwili z krzaków wyłoniła się Patka
- Nic mi nie jest, dajcie mi chwilkę! -rzuciła poirytowana, uprzedzając wszelkie pytania. Podeszła do biednego patyka i podniosła go. Zamachnęła się z całej siły i uderzyła w pień innego drzewa. Jednakże wbrew jej oczekiwaniom, patyk nie pękł
- Co kurka? - rzekła zdziwiona. Dostrzegłem teraz inne szczegóły. Był niewiele mniejszy od niej, miał może półtora metra i jeszcze troszkę. Dziewczyna obejrzała go ze wszystkich stron i ponownie się zamachnęła. I tym razem nie pozostawiając nań większego uszczerbku
- Możemy wracać do ćwiczeń? - spytała nie mniej skonsternowana, niż ja, Dina
- Sekunda... Ten patyk wydaje się być całkiem fajny... - odparła dziewczyna, a ja strzeliłem facepalma, śmiejąc się. Patka spiorunowała mnie wzrokiem
- Serio mówię... Walnęłam nim w furii, to znaczy mocno. Jak to wytrzymał, to całkiem niezła broń może z niego być - dziewczyna jeszcze raz obejrzała patyk od dołu do góry - Nadaję ci honorowe imię, jajołamacz. Od dziś będziesz mym towarzyszem - odezwała się pół żartem pół serio
- Nie chcę sprawdzać, skąd wzięłaś nazwę... - zażartowałem, a dziewczyna zaśmiała się
- No dobra, broń bronią, ale muszę poćwiczyć ten manewr... Przypilnuj! - brunetka wcisnęła mi patyk w ręce i odeszła kawałek
- No to jeszcze raz... - mruknęła i wzniosła się w powietrze.
PoV Carrie
Wieczorem, siedziałam na łóżku słuchając muzyki. Byłam sama w pokoju, co dosyć mi odpowiadało. Lubiłam się czasem trochę wyciszyć. Dziś był piątek, czekałam więc, aż zjawi się pozostała czwórka i pójdziemy do domu. Zawsze o wiele bardziej lubiłam tam przebywać, choćby ze względu na ciszę i mniejszą ilość osób. Czas spotkań kwartalnych był raczej na tyle napięty, że weekendy rzadko kiedy spędzaliśmy w domu. Dziś jednak szczęśliwie Operator wydał nam takie polecenie. Domyślałam się, że wiąże się to z nową misją, o której wieść zdążyła się już rozejść wśród całej naszej piątki. Mieliśmy przed nią wypocząć, czego nie dało się zrobić tutaj, wśród tak wielu, stale manifestujących swoją obecność osób. Czekanie wydłużało mi się już niemiłosiernie. Więc zaczęłam się bawić swoimi włosami. Zegar tykał cały czas, odmierzając kolejne minuty. Wreszcie po niemiłosiernie dłużącym się kwadransie, usłyszałam tupot stóp na piętrze. Rzadko kiedy ktoś się tu zapuszczał, więc niemal od razu wiedziałam kto idzie. Nadszedł czas.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top