59. Nowa Misja
- Nie - odpowiedziałam po krępującej chwili ciszy. - Nie mam zamiaru wziąć Genu Tenebris, nawet jeśli miałabym zyskać dodatkowe moce oraz miliony lat wiedzy. Nie poświecę uczuć w imię władzy -powiedziałam pewnie, po czym spojrzałam na zamyślonego brata i Regan. - Coś nie tak? - spytałam Christophera, który wyraźnie miał głowę w chmurach.
- Po prostu zastanawiam się nad jedną rzeczą - wymamrotał po czym wstał z fotelu i wyszedł zamyślony z salonu bez słowa wyjaśnienia.
- Regan? Wiesz o co mu chodzi? - zapytałam maginie wody, jednak ta wzruszyła ramionami i pokiwała głową przecząc. Westchnęłam, po czym podążyłam za pół aniołem. - Chris? O co ci chodzi? - zapytałam, gdy zobaczyłam go siedzącego na krześle w kuchni.
- Nic - uciął krótko, jednak nie dałam za wygraną i uparcie się w niego wpatrywałam. - Mam dość tej całej sytuacji z Cassie. To, że rozpuszcza plotki na nasz temat. - powiedział po chwili milczenia, cały czas patrząc na kubek z kawą, który stał tuż przed nim.
- Czemu po prostu nie wyjaśnisz jej, żeby tego nie robiła, w ostateczności możesz pogrozić śmiercią, torturami, albo... -zaczęłam wymieniać na palcach, jednak ten tylko parsknął śmiechem i pokiwał przecząco głową.
- Wyobrażasz sobie mnie, grożącego zwykłej dziewczynie? Pół anioła? - patrzył na mnie z lekkim uśmiechem na ustach, a ja zaprzeczyłam. - Ja też sobie tego nie wyobrażam - dodał cicho śmiejąc się.
- Nie przejmuj się, przejdzie jej przy pierwszej, lepszej okazji, gdy ktoś inny wpadnie jej w oko - wzruszyłam ramionami i odgarnęłam ciemne włosy z twarzy. Po czym poklepałam przyrodniego brata po plecach. W tym momencie do pokoju wpadła Paige.
- Mamy nową misję, ruszcie się. I tym razem, Morgan idzie z nami -oznajmiła blondynka, na co Chris zmarszczył brwi i potarł ręką czoło, a ja ucieszyłam się jak dziecko. Naprawdę nie mam ochoty siedzieć w domu, bo znając życie, po kilku godzinach wyjdę i znowu zrobię coś nie tak, przez co oberwę.
- To co najpierw? Jakiś plan działania, omówienie misji? Cel? -zaczęłam ich wypytywać, co chwilę przenosząc wzrok z jednego na drugie.
- Najpierw muszę udać się do dowództwa, po wytyczne misji, jako lider grupy - westchnął Christopher i niechętnie się podniósł z krzesła, po czym wsunął na stopy buty, by następnie bez słowa wyjść z domu.
- Co go ugryzło? - spytała mnie Paige na co machnęłam ręką i wywróciłam oczami. - Cassie? - zapytała po chwili zastanowienia, na co ja przytaknęłam.
- Ciągle rozpuszcza jakieś plotki na ich temat, a on ma tego po prostu dość. Jednak ze względu na to kim jest, niezbyt go ciągnie do grożenia innym torturami - wzruszyłam ramionami, po czym poszłam na górę przebrać się w wygodniejsze ubrania, a gdy wróciłam na dół, Christopher był z powrotem w domu.
- Mori idź do salonu, już tam czekają, reszta zaraz przyjdzie -poinformował mnie wyraźnie zirytowanym tonem. Nie sądzę, żebym to ja go wkurzyła, raczej coś musiało się stać u dowództwa. Jednakże ten oczywiście, jak zawsze nic nie powie i będzie to trzymał dla siebie, dopóki sami się nie przekonamy. W jego przypadku, typowe.
Weszłam do salonu, gdzie siedzieli już Regan oraz Kevin i dyskutowali o czymś tak zawzięcie, że mnie nie zauważyli, na co tylko przewróciłam oczami, po czym usiadłam w fotelu, czekając na resztę ferajny.
- Długo już tak się sprzeczają? - spytał Leander siadając na fotelu obok mnie i wskazał na Reg oraz Kevina, których dyskusja przerodziła się w kłótnię o jakąś nieznaczącą głupotę.
- Kilka minut, ale najpierw to była zwykła rozmowa. Gdzie reszta? -zapytałam Leandera obojętnym tonem i założyłam nogę na nogę, nadal patrząc na kłócących się magów.
- Chris poszedł po Paige i... jeszcze jedną osobę - wymamrotał unikając mojego wzroku. Wzięłam głęboki oddech, wiedziałam, że coś się święci. Momentalnie poczułam nieprzyjemne dreszcze przechodzące po plecach, gdzie miałam blizny.
- Spokój! - krzyknął Christopher momentalnie uciszając kłócących się magów, którzy zamilkli i skupili na nim swój wzrok. -Zachowujecie się jak dzieci, ile wy macie lat? Trzynaście?! -podniósł głos widocznie wkurzony pół mag. Nie rozumiałam, czemu jest dzisiaj taki drażliwy.
- Uspokój się - powiedziała do niego Paige, pstrykając mu palcami przed oczami, dopiero wtedy ten się jakby ocknął i wziął głęboki oddech. - Co cię dziś napadło? - zapytała i usiadła na sofie, obok milczących magów, którzy kłócili się kilka chwil temu.
- Czy to już wszyscy? - spytałam rozglądając się dookoła, na co Chris zacisnął pięści. Widać, że coś jest na rzeczy, więc momentalnie ucichłam, nie chcąc go wkurzyć. Naprawdę nie potrzebuję teraz wojny domowej.
- Nie, to nie wszyscy, zostałam jeszcze ja! - gdy usłyszałam ten damski głos, momentalnie napięłam wszystkie mięśnie, na mojej twarzy pojawił się grymas, a zmysły się wyostrzyły.
Czułam jak ogarnia mnie złość, dopiero teraz zrozumiałam czemu Chris tak się zachowywał. Miałam wrażenie, że moc zaraz rozwali mnie od środka, to palące uczucie, które każe mi się rzucić na właścicielkę głosu i rozszarpać ją na strzępy gołymi rękami. Tak cholernie chcę to zrobić w tym momencie, poczuć satysfakcję z jej krzyków bólu, patrzeć jak umiera w katuszach.
- Morgan - powiedział Chris widocznie widząc co się dzieje, po czym stanął za fotelem, na którym siedziałam, położył mi dłonie na ramionach i szepnął. - Uwierz, nie warto. Naprawdę to nie ma sensu. - mówił do mnie spokojnie, aczkolwiek stanowczo. Momentalnie się otrząsnęłam i wbiłam paznokcie w podłokietniki. Na co Christopher odszedł ode mnie z ulgą na twarzy.
- Chrisuś! - pisnęła Cassie i momentalnie go przytuliła. - Jesteś taki silny i umięśniony - zaczęła prawić mu komplementy z uroczym uśmiechem.
- Odsuń się ode mnie - warknął Christopher i odsunął ją od siebie, na co ta prychnęła i niechętnie usiadła na fotelu, naprzeciw mnie. Spojrzała na mnie z mordem w oczach, odwzajemniłam jakże przyjazne spojrzenie. Wpatrywałyśmy się w siebie, a moje ciemnobrązowe oczy ściemniały, przez chwilę będąc wręcz czarne, jednak szybko wróciły do normy. Panowała niezręczna cisza, atmosfera była gęsta, jednakże nikt nie miał zamiaru się odzywać, siedzieliśmy w ciszy dobre kilka minut.
- Dziewczyny, dosyć. Wiem, że nie pałacie do siebie zbytnią sympatią, ale na czas misji musicie odłożyć swoje prywatne spory na bok i skupić się na zadaniu - w końcu odezwał się Leander, na co z Cassie posłałyśmy sobie po ostrym spojrzeniu, aż w końcu oderwałyśmy od siebie wzrok.
- Skupcie się, ta misja nie należy do prostych i przyjemnych, zaraz wam wszystko wyjaśnię - Christopher stanął na środku salonu, momentalnie przykuwając uwagę wszystkich.
Wattpad mi robi głupie numery, łącząc dwa wyrazy w jeden, więc byłabym wdzięczna, jeśli dalibyście mi znak, jeżeli gdzieś to zauważycie, chociaż starałam się wszystko poprawić .
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top