36. Nie Tylko Ciemność.
***
- Ile specjalnych mocy jeszcze potrzeba? - zapytał Aidren.
- Niewiele, są już praktycznie gotowe - odpowiedziała Tenebris.
- Na jakiej zasadzie to ma działać? - zapytał mężczyzna.
- Jak już wspominałam pierścienie mają w sobie moce, które odebrałeś demonom, ale pamiętaj jeden pierścień dominuje, drugi ulega, wbrew pozorom ten ze złotym zdobieniem ulega, a ze srebrnym dominuje - opowiedziała Pani ciemności.
- Ile to będzie trwało, zanim ulegnie i na czym to polega? - zapytał blondyn.
- Wszystko zależy od siły woli, jak podejrzewam w jej przypadku może to zająć kilka tygodni, może miesięcy, proces odbywa się powoli, musisz być cierpliwy - odparła Tenebris.
- A co jeżeli się domyśli i będzie chciała go zdjąć? - spytał.
- Nie uda jej się go zdjąć, jest to praktycznie niewykonalne - powiedziała Dama Mroku.
- Praktycznie - parsknął Aidren.
- Nie znam metody, żeby to zrobić, ale nawet ja nie wiem wszystkiego - odpowiedziała Tenebris.
***Morgan PoV***
Poczułam tępy, pulsujący ból głowy.
- Litości - parsknęłam słabo i złapałam się za tył głowy.
Spróbowałam otworzyć oczy, jednak obraz był mocno rozmazany, więc zamknęłam je ponownie. Po kilku sekundach wszystko wróciło do normy.
Znajdowałam się w pokoju bez żadnego źródła światła, brak lamp, czy nawet okna. Jedynym meblem było łóżko, a w rogu pomieszczenia znajdowały się metalowe drzwi. Podniosłam się do pozycji siedzącej, ale od razu skrzywiłam się z bólu. Poobijane kości i siniaki, które zafundowała mi Hialy, wciąż się trzymały. Stanęłam na nogi i podeszłam do drzwi. Spróbowałam je rozwalić za pomocą kul energii, jednak moja moc została wchłonięta. Bezsilnie zaczęłam uderzać w drzwi pięściami, ale znowu bez skutku.
- Aidren! Chcesz walczyć?! Proszę bardzo, zapraszam! Mówisz mi o moim dzieciństwie, a potem zamykasz jak lalkę w skrzyni! - krzyknęłam bezsilnie, a następnie zaczęłam krążyć po pokoju bez celu.
Plan, plan, plan... potrzebuję planu, żeby się stąd wydostać. Prowokować Aidrena? Nie, pewnie i tak nie słyszy. Okien tu nie ma, a drzwi są pancerne. Desperacko muszę znaleźć drogę ucieczki, mam szansę odnaleźć kogoś bliskiego, a zamiast tego siedzę zamknięta. W sumie nawet nie wiem czy młody Nobilitatis jeszcze żyje, ale jeśli jest jakaś, nawet niewielka szansa, muszę spróbować. W końcu już raz zwiałam Aidrenowi, zawsze mogę rozwalić ścianę.
Zaśmiałam się pod nosem, może ten pomysł z ścianą nie jest najgorszy. Zapewne wyglądałam jak ostatnia paranoiczka, kiedy stanęłam na środku pokoju i stworzyłam pole ciemności, którym rzuciłam w ścianę, ta natomiast odbiła moją moc, która trafiła mnie prosto w brzuch. Siła odrzutu gwałtownie wpakowała mnie na ścianę. Od razu poczułam przeszywający ból pleców oraz mostka.
- Cholera, idealnie w miejsce siniaków - parsknęłam i osunęłam się na podłogę. Nagle na suficie, oraz ścianach pojawiły się dziwne zniekształcenia. Chyba nie uderzyłam się aż tak mocno, chociaż w sumie...
Zniekształcenia zaczęły przybierać kształt dziwnych, zapewne starych znaków, których nie byłam w stanie odczytać. Po chwili runy zaświeciły neonowoniebieskim blaskiem. W tym momencie miałam wrażenie, jakby moje ciało płonęło żywcem, a z każdą sekudą, uczucie stawało się silniejsze.
- Tarcza ciemności - powiedziałam cicho, ale bez skutku, te dziwaczne znaki blokowały moją moc. Nie wiedziałam, że istnieją takie runy, ba pewnie większość istot nie wie, jednak jest jedna, która ma kontakt z Aidrenem i zna moje słabości.
Syknęłam, gdy ból się zwiększył. Czyli to koniec? Runy mnie wykończą, bo nie mam się jak bronić? Gdyby tylko udało mi się stworzyć osłonę.
- Tarcza ciemności - spróbowałam ponownie, jednak ponownie bez odzewu. - Bariera cienia - po raz kolejny, nic się nie pojawiło, nawet iskierka. - Osłona morku - brak jakiejkolwiek reakcji. - Cholera! - parsknęłam, gdy ból stał się praktycznie nie do wytrzymania. - Dosyć - majaczyłam pod nosem, byłam na granicy wytrzymałości. Czułam jakby ktoś żywcem palił każdy kawałek mojego ciała osobno, tak żeby zadać jak najwięcej bólu. Pragnęłam utraty świadomości, która przyniosłaby błogą ulgę, jednakże było to tylko marzenie. - koniec, błagam - szeptałam wymęczona. Leżałam oparta o ścianę i zaciskałam zęby. Spróbuję stworzyć tarczę jeszcze raz, słabo uniosłam jedną rękę do góry i zebrałam w sobie siłę - Bariera cienia - krzyknęłam, gdy po raz kolejny nowa fala bólu zaatakowała. - Koniec! - krzyknęłam, nagle znajdując w sobie energię, z mojej dłoni wyleciały błyskawice, z których powstała tarcza, od razu poczułam jak część energii do mnie wraca.
Spojrzałam na swoje dłonie, wokół nich skakały białe iskierki, które wyglądały jak małe pioruny.
- Może ciemność nie jest moją jedyną mocą - powiedziałam sama do siebie, wciąż patrząc na małe błyskawice.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top