34. Tajemnica Morgan Wyszła Na Jaw

Groźby, prośby i
ta przerażająco uśmiechnięta
emoji, zmusiły mnie
do napisania tego teraz 😊🔫

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Z moich pleców wyrosły skrzydła, a tarcza bez problemu wchłonęła zaklęcie Regan.

- Pułapka ciemności! - stworzyłam wokół Regan kulę, która blokuje moce i odbiera energię.

- Ty... - zaczęła.

- Jest tylko jedna magini ciemności, dziedziczka Tenebris i nikt nie ma prawa się pode mnie podszywać - powiedziałam.

- Walka się nie skończyła - odpowiedziała Regan.

- Jesteś pewna? - zapytałam i zaczęłam skurczać pole wokół niej, jednocześnie zgniatając Hialy.

- Przestań! - krzyknęła.

- Poddaj się, a przestanę - odpowiedziałam.

- Nigdy... - mocniej zacisnęłam bańkę.

- I co wciąż uważasz, że mnie pokonasz bez problemu? - zapytałam i zacisnęłam jej szyję

- Poddaje się! - krzyknęła w bólu.

- No dobrze - odpowiedziałam i zniszczyłam kulę. - Nadal taka pewna siebie?

Rozejrzałam się dokoła, wszyscy stali oniemieli, tak jakby zastanawiali się, czy to naprawdę się wydarzyło. Dowódca wampirów udawał niewzruszonego, jednak na kilometr można było wyczuć jego niepewność, oraz wątpliwości. W tłumie ujrzałam Aidrena, który definitywnie spodziewał się takiego rozwoju wydarzeń i obecnie z kimś rozmawiał, co było lekko niepokojące, bo na pewno nie rozmawia, ani z człowiekiem,ani z wampirem. Blake, oraz Keri nie byli obecni, to nawet lepiej, naprawdę nie chciałabym widzieć ich reakcji; złość, zawiedzenie? Poprawka, jeszcze większe zawiedzenie.

Nagle do leżącej na ziemi Regan podbiegli Kevin i Brandon.

- Morgan, ty zawsze - urwał białowłosy.

- Kevin, ja po prostu... nie mogłam powiedzieć - odparłam.

- Herezja! Mogłaś powiedzieć przez dziesięć lat, ale tego nie zrobiłaś! - wyskoczył Brandon. - Wolałaś zachować to w tajemnicy, ale czemu?! Czemu?! -zapytał.

- Ja... nie jestem pewna. Wolałam być człowiekiem, ukryć się przed sławą - albo raczej przed przeznaczeniem.

- Byliśmy przyjaciółmi tyle lat, ale ty nigdy nic nam nie wspominałaś, utrzymalibyśmy to w tajemnicy. A teraz... zdradziłaś wszystkich dla Aidena, który właściwie już nie istnieje - parsknął Brandon.

- Ile razy mam mówić, nie stoję po stronie demonów! Walczyłam za ludzi! - krzyknęłam, czy oni mają coś nie tak że słuchem?

- Zgodnie z umową, oszczędzimy miasteczko, jednakże Dziedziczka wraca z nami na Feros - nagle obok nas pojawił się dowódca wampirów, a naprzeciwko niego stanął Aidren ze swoją firmową, obojętną miną i mrożącym spojrzeniem.

- Nie sądzę - odparł blondyn. - Morgan nigdzie z tobą nie pójdzie.

- Ona idzie ze mną chłoptasiu, czy ci się to podoba, czy nie - odpowiedział i zobaczyłam, jak Aidren zacisnął zęby i pięści.

- Dzięki, że dajecie mi wybór. Nie ma to jak prawo głosu i decydowanie o swoim życiu - wtrąciłam sarkastycznie. Czy ja wyglądam na pieprzoną lalkę, z którą można zrobić wszystko, co się tylko chce?

- Nie oddasz dziewczyny po dobroci - stwierdził dowódca wampirów.

- Widzę, że się rozumiemy - odparł blondyn.

Dziękuję za ignorowanie mnie drodzy mężczyźni, poza tym od kiedy jestem własnością Aidrena?! Nie mam zamiaru iść z żadnym z tamtej dwójki.

- Drużyna! - zawołał dowódca - Zabijcie Gervera, obezwładnijcie i przyprowadźcie do mnie Tenebris, tylko bez żadnych uszkodzeń - rozkazał.

- Deamonuim  - powiedział Aidren, a wokół niego zaczęły pojawiać się rozmazane plamy, które w kilka sekund zmieniły się w postawne sylwetki, było ich mniej więcej tyle co wampirów. - Zabić wszystkich - powiedział.

Nagle obydwie strony rzuciły się do walki, to była moja jedyna szansa na ucieczkę, teraz są skupieni na sobie.

Powoli zaczęłam oddalać się od miejsca bitwy, a gdy już odeszłam kilkanaście metrów od pola walki, zaczęłam morderczy bieg w stronę lasu. Nagle coś złapało mnie w pasie, uniosło nad ziemię i powiedziało:

- A ty dokąd się wybierasz?

Uprzedzam nie będzie kolejnej części do weekendu, muszę przeczytać Romeo i Julię, zrobić opracowanie Władcy Pierścieni oraz nauczyć się trenu Kochanowskiego 😵😨😭

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top