33. Prawdziwa Dziedziczka Tenebris

- Poddajcie się, albo do akcji wkroczy Tenebris - powiedział dowódca.

- Nie ma sensu walczyć - powiedział Aidren, na co ja rozdziabiłam buźkę. On nie chce walczyć - Proponuję walkę "unum in unum". Jeżeli wygracie poddamy się, jeśli my wygramy odejdziecie - powiedział.

- Co ty odwalasz?! Nagle jesteś z ludźmi?! - zapytałam go cicho.

- Sam chcę zniszczyć tą wioskę, przy okazji przyda mi się rozrywka - odparł Aidren.

- Zgoda - odpowiedział dowódca - Unum in unum, naszą przedstawicielką będzie Regan Hialy, dziedziczka Tenebris - oznajmił.

- Tego oczekiwałem, za nas będzie walczyć Morgan - powiedział blondyn.

- Nie możesz! Chciałeś to zrobić od początku! - krzyknęłam na niego.

- Szykuje się pojedynek naszych Tenebris - zaśmiał się.

- Nie mam zamiaru walczyć - postawiłam się.

Zobaczyłam w oczach Aidrena niebezpieczny błysk, chłopak zacisnął ręce na moich ramionach, tak mocno, że syknęłam.

- Radzę ci się nie stawiać, albo spale wszystko i wszystkich na popiół - powiedział.

- I tak to zrobisz - odparłam.

- To czy to zrobię zależy od ciebie - odpowiedział Aidren. - Czyli jak będzie? - zapytał.

- Nie-zno-szę cię - odparłam. - Zgoda. - odpowiedziałam niechętnie. Nie mam zamiaru przyglądać się, jak ten furiat będzie palić mieszkańców, oraz ich dorobek.

- Świetnie! - odpowiedział Aidren.

- Hialy wystąp! - krzyknął dowódca, a Regan wykonała polecenie - Będziesz walczyć z Morgan - na te słowa Regan się uśmiechnęła.

- Bez problemu pokonam Morgan, to człowiek - odparła.

Naprawdę? Ona tak po prostu ma zamiar walczyć ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa, żadnych wątpliwości?

- Zobaczymy - parsknęłam pod nosem.

***

- Jedna ze stron wygrywa, gdy przedstawiciel drugiej umrze lub się podda, Regan - powiedział dowódca wampirów.

Krwiopijcy pilnowali żeby ludzie trzymali się z daleka od miejsca pojedynku. Wszyscy odsunęłi się od nas, ale obserwowali, a my stałyśmy naprzeciw siebie.

- Morgan ta walka nie ma sensu, poddaj się, w ogóle czemu Aidren cię wyznaczył? Czemu to robisz? - zapytała Regan.

- Co ja niby takiego robię? - zapytałam całkowicie ignorując otoczenie.

- Współpracujesz z demonami! Walczysz po ich stronie! - krzyknęła - Byłyśmy przyjaciółkami, ale dobro ogółu jest ważniejsze - dodała i dosłownie rzuciła się na mnie z pięściami. 

- Nie walczę po stronie demonów, tylko ludzi - odparłam i uderzyłam ją w piszczel.

- Oczywiście... - prychnęła i przewróciła mnie na ziemię - nie okłamiesz mnie, mamy źródła, które poinformowały nas o przemianie Adriana i o tym, że byłaś u niego w pałacu. Chociaż raz powiedz prawdę - kopnęła mnie w żebra, a ja wykręciłam jej rękę tak, żeby upadła na podłoże obok mnie.

- Ty mnie uczysz bycia szczerą i wypominasz ukrywanie sekretów? - zapytałam niedowierzając. Obolała podniosłam się z podłoża i uderzyłam Regan w brzuch. - To nie ja wszystkich oszukuję, że jestem dziedziczką Tenebris! - krzyknęłam na nią, jednak jestem pewna, że wampiry i inni również słyszeli. 

Regan podcięła mi nogi, przez co uderzyłam plecami w twardy grunt.

- Hialy wyjaśnij mi o czym mówi ta zdrajczyni! - krzyknął dowódca oddziału. 

Spojrzałam w stronę zgromadzonych obserwatorów, znajdowali się okołu dziesięć metrów od miejsca naszej potyczki. W tłumie dostrzegłam Aidrena, który cały czas się kpiąco uśmiechał.

- Jesteś magiem wody, nie ciemności, uznanie cię za Tenebris było jedną wielką pomyłką, przecież nawet nie masz znamion mroku - powiedziałam z ziemi, a Regan uderzyła mnie w policzek.

- Zamknij się! - krzyknęła okładając mnie pięściami.

- To była naprawdę pożyteczna lekcja uczciwości - sarknęłam i przewróciłam ją na grunt, a następnie z całej siły uderzyłam w nos.

- Zniszczę cię! Może i nie jestem Dziedziczką, ale nawet magią wody, bez problemu zabiję takiego słabego człowieka jak ty! - krzyknęła i stworzyła z wody kolce, które poleciały w moją stronę, w ostatniej chwili udało mi się zrobić unik. Od razu Regan zaczęła strzelać wodnymi kulami mocy. Miałam poobijane żebra, rozcięty policzek, poranione nogi i obolałe plecy, co nie ułatwiało mi uników. Po każdym jej ataku, którego uniknęłam, nadchodził kolejny, silniejszy od poprzedniego. Ledwo nadążałam.

~ Morgan, przestań skakać na boki, jak ostatnia ofiara, zaatakuj ją magią - Tenebris ma zawsze dobre wejście, a raczej w najgorszym momencie.

~ Nie mam zamiaru się ujawnić - odparłam.

~ Jeżeli tego nie zrobisz, za chwilę będziecie wąchać kwiatki od spodu - odpowiedziała.

~Chwila? Przecież mówiłaś mi, że kiedy 'umrę' to zmieniam się w cień, z którego znowu powstaje.

~ Ty tak, twoje ukochane miasteczko, nie.

Kompletnie zapomniałam, że walczę tu o ratunek dla miasta. Za bardzo dałam się pochłonąć kłótni z Regan, zapomniałam o celu.

Moje przemyślenia przerwała wielka kula wodna, która zmierzała prosto na mnie. Z obu stron byłam odcięta przez ludzi, którzy obserwowali widowisko, a za mną była wioska. Jeśli uniknę ciosu, kula wpadnie do miasteczka, jedynym sposobem jest ją zatrzymać.

- Osłona ciemności! Atrybut ciemności, skrzydła z piekła! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top