32. Pokaże ci prawdziwą magię.
- Czekam na ciebie cukiereczku, dołącz do mnie na scenie - Aidren świetnie się bawił.
- Zostaw moją córkę! - nagle obok Blake'a pojawił się jego ojczym. Władca demonów tylko posłał mu wredny uśmiech, ale o dziwo puścił oparzoną szyję Keri i trzymał rozpłakaną dziewczynę w pasie.
- Naprawdę zaczynacie mnie nudzić - parsknął blondyn. Następnie rozpalił rękę, którą niedawno trzymał szyję Keri - Mam taki pomysł, odlicze od dziesięciu do zera, a następnie spale ją na popiół, chyba, że aniołek ją uratuje - wzięłam głęboki oddech, nie znam go bardzo długo, ale wystarczająco, aby powiedzieć, że on nie blefuje, jest gotowy zrobić wszystko, żeby osiągnąć swój cel - Twój wybór cukierczeku.
Jednym słowem życie dziewczyny jest w moich rękach.
- "Cukiereczku"? "Aniołku"? Do kogo ty mówisz?! - krzyknął ojciec Keri z mieczem w ręku.
- Też o tym myślałem, czyżby twoja miłość była w tłumie? W takim razie, może ja zacznę jej grozić mieczem? - w głosie Blake'a można było wyczuć niepewność. On nie był tak 'zniszczony' jak Aidren, nie był zepsuty i bezwzględny.
- Ona nie dałaby ci szansy na zbliżenie broni, prędzej zmieniłaby cię w cień - odparł Aidren, który nagle spoważniał.
- Tatuś... - załkała dziewczynka.
- Nie bój się kochanie, nic ci nie będzie - odpowiedział ojczym Keri.
- Czyli zaczynamy odliczanie - Aidren był jak zawsze pewny siebie - Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem... - nie mam pojęcia co robić, jestem jak sparaliżowana, każdy zły ruch może się zakończyć czyjąś śmiercią. Znowu ten sam dylemat, ujawnić się czy pozostać w ukryciu? Jeśli się ujawnię, Aidren dostanie to czego chce, jeżeli zostanę w ukryciu zabije Keri, a następnie mnie dorwie.
- Tak czy tak kończę jako przegrana - parsknęłam.
- Cztery, trzy, dwa... - przerwałam mu.
- Stój! - krzyknęłam.
- Powstrzymaj mnie - odpowiedział poważny i gwałtownie złapał dziewczynę za twarz rozpaloną dłonią.
- Dość! Kula ciemności - strzeliłam w blondyna, ale on zrobił gwałtowny unik i oderwał dłoń od twarzy dziewczyny, która upadła na ziemię. Od razu podbiegł do niej Blake i jej ojczym.
- Zuch dziewczynka, wiedziałem, że nie dasz jej umrzeć - zaklaskał Aidren.
- Ty naprawdę jesteś w stanie zrobić wszystko - parsknęłam, a następnie posłałam w jego stronę fale ciemnej energii, której chłopak umknął.
- O co ty chodzi?! - krzyknął Blake.
- Sprawy miłosne - odparł blondyn.
- Możesz pomarzyć - odpowiedziałam i strzeliłam w niego kulą ciemności, a on osłonił się tarczą ognia.
- Morgan? - zapytał Blake, wciąż niedowierzając.
- Blake, ja... - chciałam podejść do leżącej, zapłakanej Keri, jednak ciemnowłosy zagrodził mi drogę mieczem.
- Nie podchodź do niej, jesteś taka sama jak on - wskazał na Aidrena.
- Osądzasz, że jesteśmy podobni, tylko dla tego, bo go znam? - zapytałam niedowierzając.
- Okłamałaś wszystkich, pogrywałaś sobie ze mną i wolałaś patrzeć na męczarnie mojej siostry, zamiast od razu jej pomóc - parsknął Blake.
- To dzięki mnie jeszcze żyje. Ty tylko sobie gadałeś z Aidrenem, zamiast cokolwiek zrobić - odpowiedziałam.
- Gdyby nie ty, on by się tu nigdy nie pojawił, a teraz Keri musi cierpieć, przez wasze zabawy - syknął Blake.
- Zabawy?! Tobie to wygląda na zabawę!? - zapytałam.
- Najlepiej odejdź stąd i nigdy nie wracaj, jeśli tego nie zrobisz teraz zabijemy was oboje - odparł Blake.
Aidren wybuchł śmiechem.
- Wy naprawdę myślicie, że jesteście w stanie mnie zabić? - zapytał Aidren.
- Znamy twoje sztuczki, które pokazałeś na Keri - odparł Blake.
- Zaraz wam pokaże prawdziwą magię. Języki ognia - blondyn rzucił swego rodzaju ogniste macki, na domy mieszkańców, którzy w popłochu zaczęli z nich uciekać, albo starali się ugasić płomienie. - Demony - Wtem pojawiła się duża grupa demonów, która zaczęła atakować mieszkańców. Nim się zorientowałam co się stało, Aidren stanął za mną i położył ręce na ramionach, a następnie szepnął do ucha - Twoja kolej.
- Nie - ucięłam. - Nie mam zamiaru tego robić.
Gdy się mu postawiłam poczułam jak mocniej zaciska palce na moich ramionach, przez co syknęłam.
- Rób co mó... - nagle przed nami pojawiło się pięć portali. - Co do jasnej...
Z portali zaczęły wychodzić wampiry, przygotowane do walki. Było ich mniej więcej tyle co demonów Aidrena. Po chwili pojawił się szósty portal, z którego wyszli Regan, Brandon i Kevin.
- Poddajcie się ludzie i demony, mamy po naszej stronie młodą Tenebris - powiedział dowódca i spojrzał na Regan. Czyli ona wciąż ciągnie tą szopkę.
- Będzie zabawnie - odpowiedział Aidren.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top