23. Opanuj stres.
- Już czas - powiedział Aiden.
Wzięłam ze stołu torebkę, i podeszłam do chłopaka. Cały czas nie okazywałam stresu, ale w środku byłam niczym bomba zegarowa.
- Rób wszystko, żeby nie umieli połączyć cię ze sprawą - powiedział blondyn i otworzył drzwi prowadzące na korytarz.
- Jakieś rady? - zapytałam, jednocześnie idąc w stronę recepcji.
- Nie patrz nikomu w oczy, i dobrze ukryj swoją magiczną energię - odparł, idąc obok mnie.
- Czyli nic nowego - przewróciłam oczami - Czekaj Aiden - ucięłam, a chłopak się zatrzymał i spojrzał w moim kierunku - Chciałam ci podziękować za to co dla mnie robisz. Sam masz duże kłopoty, a w dodatku zajmujesz się moimi - powiedziałam.
- Bez urazy, ale moje problemy nie są tak wielkie jak twoje - odpowiedział, a następnie podszedł do Kevina, który siedział na fotelu, w holu.
Ja stałam i patrzyłam jak odchodzi.
- Moja tajemnica kiedyś się wyda, ty brata nie zmienisz - szepnęłam. Wtem odniosłam dziwne wrażenie, że ktoś się na mnie patrzy.
Nerwowo się rozglądnęłam, ale nikogo nie zauważyłam. Wciąż czujna, na każdy ruch podeszłam do chłopaków, którzy rozmawiali. Uczucie bycia obserwowanym nie zniknęło. Przez głowę przelatywały mi różne myśli, być może przesadzam, albo po prostu jakaś recepcjonistka na mnie spojrzała, ale co jeśli coś naprawdę jest nie tak? Może powinnam stworzyć cienia, który sprawdził by okolice?
Tak Morgan, stwórz cienia na środku poczekalni, obok drzwi wejściowych i recepcji, genialny pomysł! Najlepiej od razu krzyknij, że jesteś magiem cienia i Regan może cię pocałować w... nieważne.
- Weźcie swoje rzeczy i chodźcie za mną - odwróciłam się w stronę Scotta, który dopiero co się pojawił. Niepewnie wzięłam swoją torebkę i podeszłam do mężczyzny. Dopiero teraz zorientowałam się, że wszyscy byli już gotowi. Aiden i Kevin mieli na sobie granatowe garnitury, z tym, że ten pierwszy miał czarny krawat, a drugi muszkę. Regan była odziania w długą, odcinaną w pasie, ciemnofioletową sukienkę, natomiast Brandon był ubrany w czarny garnitur z czerwonymi akcentami.
Custos gestem ręki nakazał nam podążać za sobą, a następnie otworzył drzwi wyjściowe.
Szybkim krokiem opuściłam budynek, a tuż przed hotelem czekało na nas długi czarny samochód. Auto prezentowało się perfekcyjnie, żadnej rysy, ani nawet najmniejszej skazy. Scott otworzył drzwi, i przytrzymywał je, gdy wsiadaliśmy.
Wnętrze samochodu, również wyglądało bez zastrzeżeń. Fotele były zrobione z kremowej skóry, a szyby przyciemniane. Custos siedział z przodu, obok kierowcy. W samym aucie panowała napięta, wręcz niezręczna atmosfera, której jak widać nikt nie chciał rozładować. Nawet Brandon, oraz Kevin, zazwyczaj uśmiechnięci i pełni charyzmy, siedzieli jak mysze pod miotłą. Każdy z nas był zestresowany, miał mnóstwo zmartwień. Wyjrzałam przez okno: jechaliśmy z dużą prędkością, jednakże nie aż taką, jaką osiąga się na bodajże smoku, czy podczas latania na skrzydłach. Mimo tylu ulepszeń, samochody wciąż nie były w stanie zastąpić magicznych środków transportu. Wampiry na ulicach rzucały w stronę auta przelotne spojrzenia.
- Wszystko w porządku? - odwróciłam głowę w stronę Aidena, który skierował do mnie pytanie. Kiwnęłam twierdząco głową.
Nagle poczułam, że zwalniamy, momentalnie wyjrzałam przez szybę. Spostrzegłam kręty most, który prowadził do wielkiego pałacu. Nawet przez okno prezentował się niewiarygodnie. Był granatowo - czarno - bordowy. Wyglądał jak monstrualna, lekko mroczna, gotycka mozaika. Tak bardzo skupiłam się na zamku, że nie spostrzegłam kiedy Custos wyszedł z samochodu i otworzył drzwi, o które się opierałam. W ostatniej sekundzie złapałam równowagę, ledwo unikając bliskiego spotkania z kamiennymi płytkami. Scott pomógł mi wysiąść, a ja po opuszczeniu samochodu spojrzałam w stronę wielkiej budowli. Dopiero teraz mogłam dostrzec, że jakaś część pałacu jest pomiędzy chmurami.
- Za mną - rzekł Custos, i skierował się do wrot zamczyska.
- Szczerze? Myślałem, że Szczyt będzie w bardziej ukrytym miejscu - szepnął do mnie Kevin.
- Przynajmniej nie ma fotoreporterów - dodał Brandon.
- Jestem pewna, że Regan zajęła by się mediami. Przecież nasza gwiazdka musi być zawsze w centrum uwagii - parsknęłam, i poczułam jak Aiden łapie mnie za przedramię i ciągnie.
- Teraz ja się nimi zajmę - powiedział mężczyzna, który rozmawiał ze Scottem, podczas gdy mnie ciągnął Aiden.
- Aiden puść mnie! - rozkazałam.
- To przestań zachowywać się jak rozpuszczone dziecko - odpowiedział. Jestem pewna, że przewrócił oczami.
- Witam was serdecznie w pałacu królewskim, nazywam się Phillip i zaprowadzę was na Szczyt - przedstawił się rudy mężczyzna około trzydziestki. Miał ostre rysy twarzy, a jego oczy były czerwone.
Jak ja uwielbiam wampiry.
Mężczyzna otworzył bramę i gestem ręki zaprosił nas do środka. Wyrwałam się z uścisku Aidena, i poszłam za Phillipem.
***
Znajdowaliśmy się w kolejnym korytarzu. Ja nie wiem, jakim cudem on się tutaj nie gubi, wszędzie te same czarne płytki i bordowe, lub fioletowe ściany. Phillip co jakiś czas zatrzymywał się, żeby opowiedzieć coś o danej części pałacu, lub o jakimś obrazie. Było to nużące, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Wampiry były dumnym narodem i nie przepadły za lekceważeniem ich historii.
W pewnym momencie zatrzymał się przed wielkimi mahoniowymi drzwiami, niemalże wrotami.
- Tutaj kończy się nasza krótka wycieczka. Gdy usłyszycie swoje imię, możecie wejść do środka i zająć wyznaczone wam, opisane miejsce. Strażnicy wpuszczą poszczególne osoby po wywołaniu - powiedział twardo i zostawił nas przed wrotami, przy których stała szóstka strażników w garniturach.
Stałam osłupiała, gdy usłyszałam z głośnika głos.
- Panna Regan Hialy i Pan Aiden Gerver są zaproszeni na salę - głos był zdecydowanie męski, nie wyrażał żadnych uczuć.
Spojrzałam niepewnie na Aidena, a on posłał mi pokrzepiający uśmiech, odwdzięczyłam mu się tym samym.
Dwójka strażników otworzyła drzwi, przez które weszli Regan i Aiden, a następnie znów zamknęli wrota.
- Zgaduję, że nie ma drogi ucieczki? - zapytałam chłopców, którzy posłali mi mordercze spojrzenia - Spokojnie, na pewno...
- Panowie Kevin Connord, Brandon Severen i Pani Morgan Tenebris są proszeni na salę - moje serce przestało bić na kilka sekund, oddech stał się nierównomierny, a ręce zaczęły się trząść. Świat jakby zwolnił, a dźwięki były ledwo słyszalne.
Na miękkich nogach podeszłam z chłopcami przed wrota, które strażnicy otworzyli.
Ludzie często pytają ,,Co ile dajesz rozdziały?". Otóż obecnie są pisane w tempie 3-7 dni, ale to często się zmienia. Jednak na moim profilu zawsze są aktualne informacje, co ile wstawiam rozdziały w różnych seriach, dlatego polecam co jakiś czas sprawdzać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top