22. Custos.
- Morgan rusz się! - obudził mnie krzyk Kevina.
Przetarłam oczy i niechętnie wstałam.
- Już idę! - odkrzyknęłam.
Wzięłam swoją torbę i zeszłam po schodach. Na szczęście czułam się dużo lepiej niż rano, więc mogłam zacząć normalnie funkcjonować.
- Gotowa? - zapytał Aiden.
- Bardziej gotowa chyba być nie mogę - odparłam niepewnie.
Wyszliśmy z domu, i skierowaliśmy się do centrum miasta. Całą drogę myślałam o tym co się wydarzy na Feros. Teoretycznie żyjemy z innymi rasami, w tym wampirami w pokoju, jednak zawsze znajdą się odosobnionie jednostki, które będą gotowe cię zabić dla pożywienia, zwłaszcza jeżeli jesteś uznany za człowieka. Bowiem ludzie mają najlepszą krew. Nawet nie zorientowałam się, kiedy znaleźliśmy się pod ratuszem.
- Hej! - usłyszałam za sobą donośny głos.
No nie.
- Cześć Regan - odpowiedział niepewnie Kevin - Jak tam twoje obowiązki Dziedziczki? - zapytał, tym samym podnosząc mi ciśnienie.
- Cóż narazie nie mam specjalnych obowiązków, oprócz rozmów z mediami - odparła zapewne uśmiechnięta.
Spojrzałam błagalnie Aidena, a on tylko wywrócił oczami.
- Dobrze, że już jesteście - usłyszałam obcy głos. Odwróciłam się w jego kierunku i skrzyżowałam ręce na klatce. - Nazywam się Scott, i będę waszym Custos - dokończył mężczyzna w wieku około czterdziestu lat.
Custos, to specjalnie przeszkolone istoty, których zadaniem jest dostarczenie ważnych gości, na spotkanie na czas. Pilnują, aby każdy zaproszony przybył o odpowiedniej godzinie, w odpowiednim stroju. Jednak z ich usług korzysta się tylko, jeśli bankiet, lub spotkanie jest niezwykle priorytetowe.
- Za mną - powiedział i otworzył portal, co przykuło uwagę przechodniów.
Teleportacja jest teoretycznie wbrew prawu, chyba że używa się jej za pozwoleniem z samej góry, poza tym bardzo niewiele istot posiada tą zdolność, jest ona wielką rzadkością.
Custos Scott przeszedł przez portal, a my zrobiliśmy to samo. W momencie przekroczenia przejścia, zamknęłam oczy i poczułam lekką migrenę, jednak to uczucie szybko zniknęło.
Gdy otworzyłam oczy, dostrzegłam ciemne niebo, które zdobiły jasnofioletowe łuki, oraz srebrne gwiazdy. Przede mną znajdowało się wielkie, zatłoczone miasto.
- Witamy na Feros - powiedział Scott.
- Inaczej mówiąc planeta krwiopijców - skwitował Aiden.
- Nie przepadasz za wampirami, co? - zapytał Brandon.
- Po prostu im nie ufam, już raz zerwali porozumienie międzyrasowe - odparł Aiden.
- To było trzysta lat temu - odpowiedział Brandon, na co Aiden wywrócił oczami i prychnął.
- Zatrzymacie się w hotelu, który znajduje się w centrum miasta, jako iż mamy opóźnienie Szczyt odbędzie się dzisiejszej nocy, zostało wam sześć godzin, obowiązuje strój galowy. Zjawię się po was punktualnie w pół do dziewiątej - oznajmił nasz Custos, i gestem ręki nakazał nam podążać za nim.
***
Szliśmy w grobowej ciszy, której nikt nie miał zamiaru przerwać. Po drodze towarzyszły nam spojrzenia przechodniów, poprawka, towarzyszyły głównie mi. Mag ciemności umie ukryć swoją aurę i bijącą od siebie energię, dzięki temu sprawiałam wrażenie zwykłego człowieka. Wszyscy wiemy, że ludzie mają dobrą krew, natomiast krew Vessan wypala wampiry. Cóż mogę powiedzieć, że moja krew jest specyficzna, zamiast niszczyć, wzmacnia ich. Wampiry mają białą, porcelanową skórę, ich oczy mają czerwony kolor, a figura prezentuje się idealnie. Według porozumienia ras, wampiry nie mogą zabijać istot, żeby pożywiać się ich krwią, ale jak już mówiłam zawsze znajdzie się ktoś, kto ulegnie pokusie. W takim razie czym się żywią? Otóż zazwyczaj piją krew zwierzęcą, lub syntetyczną.
-To tutaj - powiedział Scott i wskazał na wysoki budynek.
Weszliśmy do środka, Custos załatwił formlaności i przekazał nam klucze do pokojów, które znajdowały się na ósmym piętrze. Na nieszczęście mój był obok pokoju Regan.
Gdy otworzyłam drzwi, uderzył we mnie zapach płynu do podłóg i proszku do prania.
Ściany w pokoju były koloru granatowego, a na podłodze widniały białe panele. W miarę przestronne pomieszczenie, na środku którego znajdowało się podwójne łóżko, a z jego prawej strony była nocna szafka. Naprzeciwko drzwi wejściowych znajdował się balkon z widokiem na miasto. W pokoju mieściła się również łazienka, urządzona w czarno - błękitnych kolorach.
Rzuciłam torbę na łóżko i spojrzałam na zegar. Zostały mi cztery godziny do Szczytu, a stres powoli zaczął mi dawać o sobie znać. Co o mnie wiedzą? Jakie będą zadawać pytania? Co jeśli ktoś mnie rozpozna? Muszę przestać panikować, jak zawsze przesadzam, tematem spotkania są Aiden i Regan, więc jestem tam tylko jako świadek, zresztą Brandon i Kevin też.
***
Wyjęłam z torby kosmetyki, a następnie poszłam do łazienki. Rozebrałam się, wzięłam prysznic i umyłam włosy. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, pod moimi oczami znajdowały się wory, które w żadnym stopniu nie dodawały uroku. Ubrałam szlafrok, a włosy zawinęłam w ręcznik. Z torby wyjęłam swoją galową suknię; jednym słowem prezentowała się obłednie. Wróciłam do łazienki, wzięłam kosmetyki i starannie zakryłam tatuaże na nodze i ręce, oraz wory pod oczami. Następnie ubrałam kreację, która była w sam raz. Swoje włosy wyprostowałam, i teraz sięgały mi do żeber. Na sam koniec narysowałam kreski, oraz pomalowałam rzęsy.
Wyszłam z łazienki i wypakowałam buty na lekkim obcasie, które założyłam na stopy.
Fizycznie jestem gotowa, psychicznie, nie.
Niektóre nazwy planet są inspirowane grą Mass effect.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top