18. Wielkie sekrety.
Ja się pytam jak to jest do cholery możliwe?! Czy ktoś mi wyjaśni kurna jak?! XD
***
Stanęłam jak wryta.
- Wiedziałeś? - zapytałam.
- Od samego początku - odparł.
- Ale to niemożliwe, przecież twoje zachowanie, nic na to nie wskazywało... jak? - zapytałam kręcąc głową.
- Otóż jestem dobrym aktorem, ale również do końca nie wierzyłem, że to prawda, właściwie to miałem nadzieję, że to pomyłka, ale... - przerwałam mu.
- Nie tłumacz, powiedz skąd - powiedziałam wyprowadzona z równowagi.
Aiden wziął oddech.
- Więc... no... znasz historię moją i mojego brata*. Mój ojciec miał atrybut smoka, a gdy rodzic jest potężny, jego dzieci zazwyczaj są przeciętnymi magami, jednak ja urodziłem się silny, w przeciwieństwie do Adriana, który swoją drogą teraz też ma atrybut smoka, nie wiem jak go sobie sprawił, ale wracając do tematu. Od najmłodszych lat miałem pewną zdolność... mianowicie potrafiłem wyczuć ciemność. Wszystkie różdżki, albo artefakty, które miały w sobie chociaż cząstkę mocy Tenebris, potrafiłem wyczuć. W ten sposób znalazłem ciebie, ale odkąd cię poznałem, próbowałem sobie wmówić, że może poprostu jesteś przeklęta - opowiedział.
- Dlatego zawsze trzymałeś mnie na dystans - powiedziałam sama do siebie, i spojrzałam w trawę.
- Nie! Naprawdę nie o to chodzi.. - przerwałam mu.
- A więc o co? - zapytałam.
- Morgan... - zaczął Aiden.
- Nie ma Morgan! Nie dość, że okłamywałeś mnie przez tyle lat, to jeszcze się nie umiesz wytłumaczyć! - krzyknęłam.
Posłał mi szyderczy uśmiech.
- O ile dobrze pamiętam to ty nikomu nigdy nie powiedziałaś prawdy o sobie - powiedział nie zrażony moim krzykiem.
- Nie odwracaj kota ogonem! - nawet jeśli ma rację.
- Słuchaj, trzymałem cię na dystans, bo mieliśmy oboje swoje sekrety, które chcieliśmy dać do najgłębszych czeluści, poza tym związek w środku wojny... Jednak mimo to lubiłem cię bardzo i wciąż... - urwał.
Aiden zawsze miał problem z okazywaniem uczuć.
- Nie musisz dokańczać. Ale mam inne pytanie. Co teraz? - zapytałam.
- W sensie? - odpowiedział pytaniem.
- Wieści o tym, że ciemność powraca szybko się rozejdą - powiedziałam.
- Narazie nie przejmuj się tym; mamy inne priorytety czyli znalezienie sposobu na pokonanie armii demonów - odparł z głupim uśmiechem.
- Którą swoją drogą dowodzi twój brat - odpowiedziałam, a uśmiech momentalnie zszedł z jego twarzy.
- Adrian nie jest już moim bratem, on nie jest moją rodziną. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego - powiedział Aiden.
- Skąd ja to znam - odparłam. Wielokrotnie mówiłam sobie w głowie, że nie jestem spokrewniona z Tenebris, i co? Rodziny się nie wybiera.
A szkoda.
- Czyli musimy znaleźć sposób, żeby powstrzymać demony. Dla Vessanów i mieszkańców innych planet to jest wojna na śmierć i życie, jednak dla nas... jest ona również niedokończonymi, prywatnymi sprawami - dodałam.
- Wiem, i oboje siedzimy w tym po szyję - odparł Aiden.
- Zastanawia mnie jedna rzecz, co teraz będzie z Regan, Kevinem i Brandonem? - zapytałam.
- Nie wiem, czy oni w ogóle powinni brać w tym udział, wojna ich nie ominie, ale... - przerwał.
-...Ale odnoszę wrażenie, że to my wpakujemy się w oko cyklonu - odpowiedziałam.
Aiden się zaśmiał.
- Co ciebie tak bawi? - zapytałam, ale mimowolnie na mojej twarzy też pojawił się uśmiech, gdy zobaczyłam jego równe, białe zęby.
- To, że patrząc na nasze podejście do sprawy, i charaktery, wpakujemy się w sam środek piekła - powiedział opanowując śmiech.
- Jestem pewna, że tak będzie - odparłam - Ale zanim to nastąpi, chcę się upewnić, że reszcie nic nie jest - dodałam.
- O to się nie martw. Po twoim przedstawieniu demony się wycofały, jednakże wzięły jeńców - odparł Aiden.
- Ta... - poczułam gęsią skórkę na to wspomnienie - Nie kontrolowałam siebie i swoich poczynań, tak jakby moja moc przejęła kontrolę.
Aiden spojrzał na mnie zamyślony.
Dopiero po sekundzie się spostrzegłam, że powiedziałam to na głos.
Musiałam szybko zmienić temat.
- Chodź, poszukajmy reszty. Na pewno nie mają teraz kolorowo - zmieniłam temat.
- Zgoda, ale jesteśmy w środku lasu, jakieś pomysły na dostanie się do nich bez zwracania na siebie zbytniej uwagi? - zapytał.
- Dawno tego nie robiłam, więc radzę ci złap się mocno - powiedziałam z niepewnym uśmiechem.
- Cienista prędkość - powiedziałam. Aiden trzymał moją rękę, moje oczy zaświeciły ciemnym fioletem, tak samo jak tatuaże na nodze i ręce.
W jednej chwili zaczęłam biec z nadludzką prędkością, jednocześnie trzymając Aidena za rękę. Musiał być to dla niego niezły wysiłek, zwłaszcza, że niedawno walczył.
W przeciągu kilku sekund znaleźliśmy się obok pola walki.
Wciąż było tam pełno Vessanów, a tym bardziej pełno trupów. Gwiazdy oświetlały nocne niebo, i dzięki nim magowie mogli dostrzec delikatny zarys sylwetek, mój wzrok był lepszy w ciemnościach, więc widziałam każdą osobę ze szczegółami. Słychać było szloch wielu osób, zapewne opłakiwali zmarłych. Nie czułam żalu.
To wojna, ludzie giną, ofiar będzie znacznie więcej, liczy się zwycięstwo. Kiedyś trzeba będzie przenieść wojnę na kalkulację, tam poświęci się dziesięć milionów, żeby tam dwadzieścia milionów mogło przeżyć i żadną władzę nie będzie obchodzić kogo rodzina, czy znajomi tam są.
Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos.
- Szukaliśmy was - powiedział Kevin. Miał podartą bluzkę, a jego śnieżnobiałe włosy były w nieładzie. Na twarzy miał kilka ran ciętych, z których sączyła się krew, jednak nikt inny tego nie zauważył. Czasami zapominam, że Vessanie nie widzą w ciemnościach tak dobrze jak ja.
Zaraz obok niego pojawił się Brandon, jego ubrania były bardziej brudne, niż zniszczone, natomiast jego ręka była obwiązana bandażem i przewiązana przez szyję.
- Gdzie jest Regan? - zapytał Aiden.
Może lepiej nie wiedzieć.
- Jakieś dziesięć minut temu, poszła poszukać Megan, a tak w ogóle widzieliście co się tu działo? - zapytał podekscytowany Brandon.
Spojrzałam porozumiewawczo na Aidena, dałam mu znać, żeby nie wspominał o tym kim jestem. Moje tatuaże były praktycznie nie widoczne z powodu panującej ciemności, a nawet jeśli ktoś by je zauważył, mogę powiedzieć, że to są poprostu rany.
- Wiesz nie widziałem tego dokładnie, ale Morgan oglądała - w tym momencie chciałam wbić Aidenowi łokieć w brzuch.
Od kiedy on się taki dowcipny zrobił?
- Ym... jasne - powiedziałam od niechcenia.
- Widziałem w prawdzie tylko ogólny zarys sylwetki, ale jestem pewien, że to była Regan! Wiele osób myśli, że to ona, nie wiem jak może być magiem wody i ciemności jednocześnie, ale już się nie wywinie! - powiedział Kevin.
I w tym momencie wpadł mi do głowy plan
,,Cienie"
Wymażcie z pamięci Regan wspomnienie o tym kim jestem.
Na rozkaz dwie ciemne sylwetki pognały w las.
- Kevin, Brandon poszukajcie Regan. Na pewno jest dziedziczką, więc musimy ją znaleźć zanim zrobią to demony - powiedziałam, a chłopcy pokiwali głowami i odeszli.
- Aiden - chłopak nie zareagował - Aiden! - pstryknęłam mu ręką przed twarzą, wtedy się ogarnął.
- Co? - zapytał.
- Mam pomysł. Wrobimy Regan w to, że jest Dziedziczką Tenebris, jednocześnie oddalając podejrzenia ode mnie - powiedziałam.
- Zgoda - odparł.
Teraz mnie zamurowało. Myślałam, że będzie mi odradzał takiej rzeczy, albo zacznie coś mówić o honorze. Jednak jemu to nie przeszkadzało, w sumie taki obrót spraw jest mi na rękę. Chyba przez tą walkę z Adrianem, Aiden zmienił podejście.
*rozdział 6 i fragment 5.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top