15. Wybór.

100 obserwujących !! oto torty dla was:🎂🎂🎂🎂🎂
🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂 🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂 🎂
🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂🎂

- Co? - zapytałam zdziwiona. Niepewnie odwróciłam głowę.

- Kto by pomyślał, że nasza Morgan chowa takie tajemnice - powiedział Adrian. - Ujawniłaś się dla mojego głupiego brata. Nie był tego warty.

- Jak mnie znalazłeś? - zapytałam.

- Mam swoje sposoby, ale wierz lub nie, czarne skrzydła naprawdę rzucają się w oczy - odparł.

- I co teraz? Zdradzisz wszystkim kim jestem? Zabijesz mnie? - zapytałam nie patrząc na niego. Muszę się uspokoić.

- Nigdy nie chciałem śmierci dziedzica Tenebris - powiedział. - To była przykrywka dla prawdziwego celu. Osoby, które zostały demonami to idioci.

- O czym ty mówisz? - siedziałam na ziemi tyłem do niego, wiedziałam, że kuca tuż za mną.

- Podczas rytuału, kandydaci na demony tracą małą część swojej mocy - powiedział tuż przy moim uchu.

- I? - dopytałam.

- I nie musisz wszystkiego wiedzieć, Morgan - szepnął. - Ładne skrzydła.

- Nadal nie wiem co chcesz zrobić - powiedziałam.

- Narazie? Chce spalić to miasto - odparł.

- Zabawne, syn wielkiego wojownika jest tym złym, a córka Tenbris tą dobrą - odpowiedziałam pod nosem.

Adrian wsiadł na czarnego smoka, nie mam pojęcia co tu się dzieje, przecież jego atrybutem była mrówka.

Skupiłam swoją uwagę na Aidenie. Był nieprzytomny.

Po kilku próbach ukrycia skrzydeł, udało się. Jednak miałam teraz wielką dziurę w ubraniach, na plecach i odsłonięte tatuaże. Jeszcze brakuje, żeby Aiden się teraz obudził i wszyscy tutaj przyszli.

- Hej.. co my tu? - zapytał Aiden. -Przecież spadaliśmy! - szybko się otrząsnął.

Tak kurna, teraz brakuje tylko tłumu z kamerami na żywo.

- No wiesz, spadliśmy na drzewa, więc żyjemy - powiedziałam.

Gratuluję samej sobie, jakim idiotom trzeba być, żeby powiedzieć coś takiego. Phi! Co z tego, że gdybyśmy spadli na drzewa, to bylibyśmy w gałązkach i liściach! Mój debilizm mnie dobija, mam nadzieję, że Aiden jeszcze nie do końca kontaktuje.

- Rozumiem - odpowiedział tępo i złapał się za głowę, odetchnęłam z ulgą - Musimy pomóc w walce - powiedział i staną na nogi. Chyba się ogarnął.

- Dasz radę? - zapytałam.

Dziękowałam Bogom, że Aiden nie widzi moich znamion. Jest noc, a dopóki nie użyję mocy, będą praktycznje nie widoczne.

- Zawsze daje radę, a teraz musimy to wygrać - odparł i zaczął biec.

Tak! Zostaw mnie tu samą! Co z tego, że dzięki mnie żyjesz!? Ja sobie tutaj postoję!

Ludzie z kim ja się zadaje?!

Przewróciłam oczami i pobiegłam w kierunku pola bitwy.

***

Walka wciąż trwała, jednakże demony miały znaczną przewagę. Vessanie byli wycieńczeni, a ich moce były słabe, mimo to mieli wielką wolę walki. Prześledziłam wzrokiem całe pole bitwy, pod jednym z drzew dostrzegłam znajomą sylwetkę.

Pobiegłam w tamtą stronę, przebijając się pomiędzy walczącymi istotami.

- Regan, co się stało? - zapytałam.

- To koniec, miasto upadnie, demony wygrały. Mają Megan - powiedziała przez łzy - Moja siostra była dla mnie wszystkim, ale spójrzmy prawdzie w oczy: wszyscy są wyczerpani, demony są niezwykle potężne, nie byliśmy gotowi na starcie, jest nas kilkukrotnie mniej. Tylko cud jest w stanie ocalić nas i moją siostrę.

Cud powiadasz? Moce ciemności się zaliczają?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top