12. Tajemnica Delphen.
_WhiteQuinn_ Odgadła naszego Nagrom'a pierwsza, po ciężkiej walce 😂😂😂
Wszyscy wzięliśmy swoją broń i kilka par ubrań na zmianę. Każdy dbał o to, by mieć mało bagażu. Ograniczyłam się do jednej torebki, a musiałam jeszcze spakować kosmetyki.
Po godzinnych przygotowaniach wszyscy byli gotowi do podróży.
- Ostrzegam, że nie będzie przerw - powiedziałam.
- Ognisty! - wezwał smoka Aiden.
Jego tatuaż rozbłysł, wyleciała z niego czerwona energia, która uformowała się w kształt wielkiego, czerwonego smoka.
- Będziemy lecieć trzy godziny, Ognisty to smok bojowy, więc przy szyji musi usiąść ktoś lekki - powiedział Aiden.
- Ja chętnie - od razu się zgłosiłam. Wszyscy zaczęli się śmiać, bo wiedzieli, że uwielbiam latać na smokach. A raczej na Ognistym.
Wyskoczyłam na smoka i się do niego przytuliłam.
Zaraz obok mnie znalazła się Regan i zaczęła głaskać Ognistego.
- Czyli, żeby zdobywać dziewczyny, wystarczy być smokiem? - zapytał Brandon.
Jednak obie zignorowałyśmy jego pytanie.
Regan odsunęła się do tyłu, a za mną znalazł się Aiden. Chłopcy usiedli za Reg i zaczęli się wygłupiać.
***
Lot był bardzo przyjemny, głównie dlatego, bo leżałam oparta o klatkę Aidena. W pewnym momencie zaczęliśmy obniżać tor lotu. Zorientowałam się, że znajdujemy się nad miastem. Duża część budynków była podniszczona. Na ulicy widziałam patrol, zapewne magów. Regan kierowała Ognistego do centrum miasta.
Widziałam ciekawskie spojrzenia mieszkańców, kierowane w naszą stronę. Przecież to smok, atrybut wielkich wojowników. Przez okna domów, dzieciaki wyglądały, żeby móc chociaż przez chwilę popatrzeć na Ognistego.
Nagle wylądowaliśmy przed jednorodzinnym dwupiętrowym domem.
- Jesteśmy na miejscu - powiedziała Regan i zeskoczyła z smoka.
Przytuliłam Ognistego na pożegnanie. Gdy chciałam zeskoczyć, podszedł do mnie Aiden.
- Pomogę - powiedział i wziął mnie na ręce. Szczerze? Nie było to potrzebne, jednak bardzo miłe i urocze. Kevin nawet gwizdnął.
Reg zapukała do drzwi, po chwili otworzyła je starsza pani, od razu się przytuliły. Ja i chłopcy przyglądaliśmy się z brzegu.
- Zapraszam - powiedziała do nas starsza pani.
Wszyscy weszliśmy do środka. Dom, wbrew pozorom był bardzo duży. Babcia Regan zaprosiła nas do salonu, gdzie był przygotowany poczęstunek.
- Siadajcie, zaraz przyniosę napoje - powiedziała starsza pani i wyszła na chwilę do kuchni, po czym wróciła z tacą, z piciem.
- Gdzie jest Megan? - zapytała Regan.
- Poszła trenować moce powietrza - odparła staruszka.
- Demony mogą zaatakować w każdej chwili, nie powinna wychodzić - odpowiedziała Reg.
- Ona jest taka jak ty, lubi się buntować i tak by wyszła, a ja jestem za stara na użeranie się z nią - powiedziała babcia Regan, popijając herbatę.
- A właśnie babciu to są moi przyjaciele: Morgan, Aiden, Kevin i Brandon - przedstawiła nas Reg.
- Miło mi poznać, jestem Nina - przedstawiła się.
- Pani Nino, dlaczego demony tak się uwzięły na miasto Delphen? - zapytałam.
- Nazwa miasta Delphen, powstała od Delf. Według historii ludzkiej w Delfach znajdowałasię wyrocznia - opowiedziała Nina.
- Czy tutaj też jest jakaś "wyrocznia"? - Brandon zrobił cudzysłów w powietrzu.
- Prawdziwa wyrocznia, jednak to ona decyduje kogo przyjmie, a kto nie ma u niej czego szukać. Ona wie wszystko, zna godzinę śmierci każdej osoby.
- Moglibyśmy spróbować się z nią spotkać? - zapytał Aiden.
- Spróbować można, jednak niewiadomą jest, czy was przyjmie - odparła, popijając herbatę.
- Chwila. Skoro ona wie wszystko, to powiedziała kiedy wybuchnie kolejne starcie o Delphen? - zapytałam.
- Powiedziała wczoraj, że w ciągu najbliższych kilku dni - odpowiedziała kobieta.
Nagle usłyszałam gwałtowny trzask drzwi, aż mnie ciarki przeszły.
- Wróciłam! - krzyknął damski głos.
- Megan! Chodź do salonu! - odkrzyknęła babcia.
Usłyszałam kroki, w naszym kierunku. Po chwili w drzwiach stała jasna brunetka, z piwnymj oczami. Wyglądała na młodszą od Regan o trzy lata.
- To jest moja trzynastoletnia, młodsza siostra, Megan, mag powietrza - powiedziała Reg i uściskała swoją siostrę.
- Może się rozpakujecie? Na piętrze są sypialnie - powiedziała babcia Regan.
***
Całe piętro było pełne sypialni, w różnych kolorach. Naliczyłam ich z dziesięć. Szybko znalazłam pokój z łazienką. Miał biało-beżowe ściany, a meble były drewniane, ale solidne. Położyłam się na łóżku
Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Idziemy do wyroczni, zbieraj zwłoki - powiedział Kevin.
Niechętnie wstałam z miękkiego posłania, dopiero co się położyłam.
W żółwim tempie zeszłam na dół.
- Wyrocznia jest na obrzeżach miasta, musimy się tam dostać - powiedział Kevin.
- Smok? - spojrzałam wyczekująco na Aidena.
- Za bardzo zwraca na siebie uwagę, na piechotę - odparł Aiden.
No nie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top