Rozdział 18 - Łagodny przestępca


- Maju! - woła mnie dziecięcy głosi. - Majka, obudź się!

- Karolina, zostaw. - odpowiada jej ktoś.

- Ale ona śpi tak długo! Chcę wiedzieć, czy wszystko dobrze!

- Obudzi się jak będzie gotowa.

- Ale...

- Kochanie, chodź ze mną. - włącza się kobiecy głos. - Zrobimy Majce coś dobrego do zjedzenia.

Dwie pary nóg oddalają się, tupiąc cicho.

Powoli otwieram oczy. Orientuję się, że leżę na kanapie w salonie. Przykryto mnie kocem. W polu widzenia zauważam dwie różne pary męskich butów. Słyszę też głosy ich właścicieli.

Pospiesznie przymykam powieki. Może dowiem się czegoś, czego normalnie nigdy by przy mnie nie powiedzieli.

-Jak ona się trzyma? - pyta... Tomek. Co go to obchodzi.

- Non troppo bene... - odpowiada Patryk westchnieniem. - Po co pytasz? Przecież sam możesz się dowiedzieć.

- Ona nie chce ze mną rozmawiać. - wyjaśnia zrezygnowanym tonem mój przybrany brat.

- To już wiem. Ale coś ty jej zrobił?

- Uważaj, bo ci powiem. - prycha starszy z chłopców. - Zarobiłem w zęby już od niej, drugi raz od ciebie nie chcę.

W odpowiedzi młodszy gwiżdże cicho.

- Brzmi poważnie.

- No...

- Startowałeś z do niej z łapami? - domyśla się mój przyjaciel.

- Skąd ty to...

- Znam ją. W podstawówce popełniłem ten sam błąd.

- Wtedy też była pierwsza do bicia?

- Uhm. Ale tylko w ostateczności.

Śmieją się obaj. To takie dziwne. Przecież za każdym razem, jak widziałam ich wspólnie, wyglądali, jakby się nie lubili.

- Jaka była mała Maja? - pyta Tomek.

- Słodka. Kochana. Cholernie inteligentna. Wrażliwa i opiekuńcza. - wymienia Patryk. - Tak samo, jak teraz.

- Chyba śnisz, młody. - prycha braciszek.

- Ty nie widzisz, że to tylko costume? Ta cała principessa delle tenebre...

- Księżniczka ciemności?

- Ta. To jej kamuflaż.

No brawo, Patryk. Zdradzaj mnie dalej. Na pewno się odwdzięczę.

- Będzie zła, że mi to wszystko mówisz. - stwierdza Tomasz jak na zawołanie.

- Może. - niemal widzę oczami wyobraźni, jak mój Włoch wzrusza ramionami. - Ale może dzięki temu się dogadacie.

- Myślisz?

- Si.

- Ale ona jest taka uparta...

- A ty jesteś święty? I twoja siostrzyczka też?

- Od Karoliny się od...

- Tranquillamente. Spokojnie. Nie mam nic przeciwko niej. Ale postaw się na miejscu Majki. - tłumaczy spokojnie młodszy z nastolatków. - Jest tu zupełnie nowa, sama, nie ma się do kogo zwrócić.

- Sama wybrała samotnictwo.

- A co miała do cholery zrobić? Straciła ojca!

- Ja straciłem matkę.

- Ale masz jeszcze siostrę i ojca. A ona? Podkupiliście jej matkę, jedyną osobę, jaka jej została.

- Nie chisteryzuj, Romeo.

- Dio! Tak to nigdy nie dojdziecie do porozumienia.

Milkną na chwilę.

- Może masz rację. - przyznaje Tomek w końcu.

- Alleluja. - wzdycha Patryk. - To nie takie trudne.

- Pomożesz mi?- prosi starszy.

- Nie ma mowy! - śmieje się Włoch, wstając z kanapy. Świadczy o tym cichy jęk sprężyn. - Teraz to ja bym się martwił o swoje zęby.

- Si prega! Proszę. - błaga Tomek. - Mam dość tej sytuacji.

- Va bene. - zgadza się Patryk. - Zobaczę, co da się zrobić.

Przysiada na podłodze obok mojej kanapy. Całuje mnie w rękę, która wystaje trochę poza mebel. Wykorzystuję ten moment, by się "obudzić".

- Buongiorno, śpiąca królewno. - wita mnie z uśmiechem na twarzy.

- Hej. - odpowiadam, udając zaspaną. - Która godzina?

- Osiemnasta.

- To chyba powinno być buonasera. - zauważam.

Dobiegają mnie chichoty ich obu.

- Szybko się uczysz. - stwierdza przyjaznym tonem Tomek.

Podnoszę gwałtownie głowę, jakbym była zaskoczona jego obecnością.

- Co tu robisz? - pytam.

- Czuwam przy śpiącej siostrze.

- Jakoś nie widzę tu małego gnoma. - odcinam się.

- Mówiłem o tobie.

Ciśnie mi się na usta złośliwy komentarz, ale Patryk gromi mnie wzrokiem. Obiecał, że pomoże.

Wbrew wielu wcześniejszym przysięgom do... każdego bóstwa nienawiści, o jakim kiedykolwiek słyszałam, postanawiam nie walczyć. Zobaczymy, jak długo utrzyma się przymierze.

Utrzymuje się aż do kolacji, czyli niemal godzinę.

Nawet matka się postarała, bo na stole nie ma ani jednego mięsnego dania. Królują pasty, grillowane warzywa i risotto alla milanese. Czuję, że Patryk maczał w tym swoje utalentowane kulinarnie palce.

Rozmowy kręcą się wokół lekkich, przyziemnych tematów. Do czasu, aż ciekawość Karoliny zwycięża.

- Mamo. - zwraca się do MOJEJ matki. - Dlaczego Maja tak długo spała?

- Źle się czułam. - odpowiadam.

- Czemu?

- Bo porwał mnie gangster. - uśmiecham się do niej sztucznie.

Robi wielkie oczy.

- Mamo, kto to gangster? - pyta ponownie.

Co za nieogarnięte dziecko. Ja w jej wieku umiałam już przeklinać płynnie w dwóch językach i znałam na pamięć trylogię o Christianie Grey'u, a ona mi tu świętą zgrywa. Jak można było tak uszkodzić psychikę dorastającej dziewczynki?

- To taki... - zastanawia się przez chwilę matka. - zły człowiek.

- Przestępca?

- Tak. Dokładnie.

- Ale musiał być łagodny. - kontynuuje mała. - Bo nie zrobił Mai krzywdy.

Prycham i zostaję kopnięta w nogę pod stołem.

- Tak, kochanie. - potwierdza matka. - To taki łagodny przestępca.

Śmiać się czy płakać: oto jest pytanie!

Do końca posiłku obywamy się bez większych ekscesów, co nie znaczy jeszcze, że wraca mi względnie dobry humor. O nie, jestem podminowana, bo, kiedy już postanowiłam zbliżyć się do swojego przybranego rodzeństwa, dociera do mnie, że młodszą siostrę, którą mogłabym wychować na lepszą wersję mnie samej, ktoś perfidnie okłamuje i zamyka pod kloszem.


Zaczynam już planować, jak obalić tą chorą dyktaturę bredni, kiedy poznaję prawdę.



Piosenka w mediach to "Smooth criminal" Michaela Jacksona.

Witam was ponownie! Zgodnie z obietnicą, dodaję rozdziały tak szybko, jak to możliwe. Ktoś jest ciekawy powodu, dla którego rodzina okłamuje Karolinkę?  A może macie jakieś pomysły? Jeśli tak, to dajcie znać.

Do zobaczenia wkrótce :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top