Kości
Blondyn wszedł do salonu i rzucił się na kanapę ... rozkładając się na całej jej długości i tak jakoś wyszło że Ford wszedł właśnie do pomieszczenia z tacką , na której były jakieś przekąski . Stary Pines spojrzał na demona z pod byka i odchrząknął .
- Cypher , to moja kanapa - warknął stojący przed Billem Ford . Demon nawet nie zaszczycił Pines'a spojrzeniem . Jednak jeszcze bardzie wyciągnął się na kanapie , przez co zajmował niemal 100% powierzchni mebla .
- teraz to mojaAAAA! !!! - wrzasnął Bill , na którym wygodnie usiadł Ford ( Autor . XD )
- MOJA MIEDNICA! !!! - wrzasnął żałośnie blondyn , który zaczął się wiercić i machać nogami , by jakoś pozbyć się słonia , który chyba mu coś złamał .
- Było zejść gdy mówiłem - warknął stary Pines i ułożył się wygodniej na demonie , przez co ten zawył z bólu .
Nagle Ford z ogromną siłą poleciał do góry , uderzając boleśnie plecami o sufit . Bill ostrożnie usiadł na kanapie i pstryknął palcami , przez co wszystkie uszkodzenia jego organizmu zostały naprawione .
- IMBECYLU ! Puść mnie ! - krzyknął Ford , na co blondyn uniósł głowę by spojrzeć na wrzeszczącą nad nim istotę ...
- spełniam tylko życzenia mojej kochanej Sosenki - demon wycedził przez zaciśnięte zęby , wstał z kanapy i przeciągnął się leniwie .
- Cypher ! Pożałujesz - wrzasnął Ford widząc jak Bill kieruje się do wyjścia z domu . Blondyn uśmiechnął się szeroko i odwrócił się w stronę człowieka , idąc przy tym tyłem .
- Pa pa staruszku ! - powiedział z łobuzerskim uśmiechem i wycelował w niego dłońmi , które ułożył w pistolet , po czym strzelił z wyimaginowanej broni . Ford zaczął przeklinać demona w różnych językach , a chichoczący Bill wyszedł z domu .
*** ***
I jak tam śniadanko ?
🐣 Bo moje było pyszne !!! 🐣
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top