Kłopoty
Kilka dni później !!
... tak gdzieś z 3-4 dni po tej małej wojnie domowej xD
*** ***
Siedzę sobie w pokoju , na krześle , przed biurkiem i piszę mój osobisty dziennik . Mabel w tej chwili leży brzuchem na łóżku i plotkuje przez telefon , że swoimi przyjaciółkami ... tak zwane BFF ... eeeee ... dobrze że jestem facetem i nie gadam o paznokciach innych ludzi .
Nagle moje dziwne rozmyślania przerwało pukanie do drzwi .
Mabel nawet się nie przejęła , wiec ja musiałem wstać i otworzyć drzwi . Jak pomyślałem , tak też zrobiłem . Wstałem i podeszłem do drzwi , po czym je otworzyłem . W drzwiach stał wuj Stan .
- Dzieciaki ... musimy pogadać ... - powiedział poważnym tonem ... muszę przyznać że trochę się boję ... wuj wygląda na bardzo przejętego ... Mabel z zaciekawieniem rozłączyła się i usiadła wyczekująco na łóżku ...
Odsunąłem się w głąb pomieszczenia , by Stan mógł wejść do pokoju .
Po chwili wszyscy siedzieliśmy na łóżku sis ... wuj po środku , a my po obu jego stronach . Stan wciągnął głęboko powietrze i wyciągnął jakąś kartkę z kieszeni , która podał mi , posyłając przy tym pokrzepiający uśmiech
- przeczytaj synu - powiedział smutno , a ja lekko drżącymi dłońmi otworzyłem list ... to co tam przeczytałem było straszne . Łzy bezwiednie zaczęły płynąć po moich policzkach .
- co się stało Bro ? ... - zapytała cicho brunetka ... otworzyłem usta , ale nie mogłem nic powiedzieć . Coś boleśnie ściska moje gardło , przez co , czuje palący ból ...
- ... wasz ojciec ... - zaczął Stan i objął nas opiekuńczo ramionami
- Wasz ojciec , gdy był piany zabił waszą matkę ... - powiedział łamliwym się głosem , siostra słysząc to wtuliła się w wuja i zaczęła szlochać ... nie ... nie ... NIE !!! TO NIE MOŻLIWE !!! P... przecież ...
Moje myśli to czysty chaos ... nie mogę niczego pojąć ... . Zerwałem się z łóżka i wybiegłem z domu ... nikt mnie nie powstrzymywał ... biegnę przed siebie i nie zwracam uwagi na nic , a łzy strumieniami spływają po mojej twarzy . Przez bieg moje płuca zaczęły płonąć z braku tlenu , ale mimo to gnałem przed siebie ... po kilkunastu minutach biegu , bez władanie opadłem na kolana , a przynajmniej tak chciałem . Jednak coś mi nie pozwalało ... coś mocno objęło mnie w pasie , trzymając bym nie upadł ...
- uspokój się ... - wyszeptał łagodnie Bill i schował twarz w moich włosach ... czułem jedno ciepły oddech , bicie serca i ciepło jego ciała ... to wszystko zadziałało na mnie kojąco ... powoli zacząłem się uspokajać . Twarz schowałem w zagłębieniu szyi chłopaka stojącego prze de mną . Pozwoliłem mu wpłynąć na moją świadomość ...
*** ***
#-# Jestem zajebista !
XD UWAGA !!! to coś miało być w formie pierwszoosobowej i w czasie teraźniejszym !!! Nie wiem czy mi się udało ...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top