Ależ ty niedostępny

Po jakiejś pół godzinie marszu chłopcy weszli na .... na jakąś polanę...* nic ciekawego * pomyślał Dipper rozglądając się z zawodem w oczach
- to jeszcze nie tutaj - burknął najwidoczniej zirytowany Bill i pociągnął agresywnie bruneta z rękę idąc w stronę skalistego urwiska
- to boli ! - jęknął żałośnie Dipper i próbował wyrwać rękę z żelaznego uścisku Bill'a . Demon nawet na niego nie spojrzał tylko dalej ciągnął go w stronę urwiska , po chwili brunet dostrzegł dość sporą szczelinę . Oboje weszli do niej ... panował tam pół mrok , a na końcu nie wielkiego korytarza widać było światło .
- zamknij oczy - powiedział radośnie Bill , po chwili zastanowienia chłopak zacisnął powieki z całej siły ... nie wiedział czemu , ale nie chciał zrobić przykrości temu idiocie .

Po kilku minutach wyszli z tunelu i zatrzymali się na środku małej polanki
- Otwórz oczy Sosenko - wyszeptał demon i puścił dłoń chłopaka , który niepewnie uchylił jedną powiekę , by po chwili otworzyć oczy na całą szerokość
- WOW ... - powiedział i zaczął rozglądać się z zachwytem po niewielkiej jaskini . O dziwo pod stopami brązowo okiego nie było twardej skały , lecz trawa ... o pięknym , żywym kolorze ... w kilku miejscach rosły dziwne niskie drzewa , a ich pnie były zakręcone w spiralę . Korony były bujne , a korzenie wychodziły z ziemi w nie których miejscach ... Chłopak ujrzał co oświetlało to miejsce , były to owe latające kulki , lecz teraz przypominały bardziej białe ogniem z lekką błękitną poświatą .
Dipper jak zahipnotyzowany patrzył na to wszystko z zachwytem , a blondyn uważnie mu się przyglądał
- jak ci się podoba ? - zapytał szeptem i objął bruneta w pasie przyciągając bliżej siebie
- Nigdy nie widziałem czegoś tak ... tak wspaniałego - powiedział prawie nie słyszalnie i oparł plecy o tors Bill'a .
Demon uśmiechnął się triumfalnie . ( Autor . co ja pisze ? XD )
Nagle młody Pains coś sobie przypomniał i odskoczył od Cypher'a z lekkimi rumieńcami na policzkach
- ależ ty niedostępny Sosenko - powiedział blondyn z rozbawieniem i cicho zachichotał

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top