Rozdział 9
Miesiąc później*
Luna*
Dzisiaj jest ostatni dzień jak jestem tutaj w Beunos Aries.Porozmawiam dziś z rodzicami powiem im,że chce zostać tutaj i nie chce brać ślubu z tym Natanielem.Nawet go nie znam kocham Matteo i nie chce go stracić.
Mama:Luna gotowa już?
Simon:Spojrzałem smutno na Lunę.
Luna:Nie jestem gotowa bo nie wyjeżdżam z tobą.
Mama:Jak to nie wyjeżdżasz?
Luna:Tak to,mam tu osobę która kocham nad życie i nie obchodzi mnie to zbytnio co ty sobie teraz pomyślisz.Nie chce go stracić.Ale jeżeli ty tak będziesz postępować razem z ojcem stracisz nas wszystkich w sumie to już straciłaś nie traktujemy was jak rodziców.Bo wy nawet nas za swoje dzieci nie traktujecie ja nie wyjeżdżam.
Mama:Dobra to nie wyjeżdżaj nie dostaniesz od nas ani jednego grosza kupimy ci tylko dom i będziesz musiała się nauczyć pracować bo od nas nie dostaniesz nic tylko mieszkanie.
Luna:Dobra,za to co mi robisz całe życie nie chce mieć z tobą nic do czynienia.
Mama:Ja z tobą też gówniaro.
Luna:Dobra narazie pomachałam jej i poszliśmy razem z Simonem z lotniska razem z moją walizkę. Weszliśmy do taksówki i jechaliśmy do Jam&Roller.Wysiadłam wzięłam walizkę w rękę Matteo siedział załamany przy stoliku i rozmawiał z Fede i Gastonem.
Matteo:Nie ma jej nawet 4 h,a ja już za nią tęsknię.
Gaston:Matteo.
Matteo:Nie wiem jak ja sobie bez niej poradzę tak bardzo ją kocham.
Fede:Odwróć się.
Matteo: Odwróciłem się i zobaczyłem Lunę. Co ty tutaj robisz?
Luna:To tak mnie witasz?
Matteo:Wstałem i ją podniosłem.Tak bardzo tęskniłem.Postawiłem ją na nogach.Ale dlaczego teraz nie jesteś w samolocie?
Luna:To znaczy rodzice wydziedziczyli mnie z całego majątku ale to tylko taki mały szczegół będę musiała znaleźć pracę liczyłam na placach,kupić i znaleźć jakiś dom.No i sama oczywiście się utrzymywać co nie.
Matteo:Luna oczywiście będziesz mogła zawsze liczyć na moją pomoc jakoś sobie damy razem radę.
Luna:Dziękuję.Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Matteo:Cieszę się,że tak myślisz.
Luna:Pocałowałam go delikatnie w policzek.
Fede:Dobra gołąbeczki idźcie pogadać gdzieś indziej.
Luna:Dobra już dobra.Chodźmy Matteo i wzięłam go za rękę.Zrobiłam to wszystko dla ciebie Matteo.
Matteo:Nie chce abyś się kłóciła przeze mnie ze swoimi rodzicami.
Luna:Ja i tak byłam z nimi pokłócona.I jeśli nadal chcesz abyśmy byli razem to owszem możemy spróbować.
Matteo:Pocałowałem ją tylko.To od czego chcesz najpierw zacząć od pracy czy od mieszkania?
Luna:Chyba raczej od mieszkania.
Matteo:Cały budżet?
Luna:300 tyś.
Matteo:Wystarczy na dom i jeszcze meble jakieś.
Luna:To bardzo się cieszę.
Matteo:To chodźmy do mnie za rzuciłem rękę przez jej ramię.Gdy doszliśmy do domu.Nie było nikogo w domu.Poszliśmy na górę.
Luna:Matteo,a te jak ci się podoba?
Matteo:No dla mnie jest w porządku.
Luna:Naprawdę?
Matteo:Tak naprawdę.
Luna:No to dzwonimy.
Matteo:Jaka ty jesteś szalona.
Luna:Dzień dobry ja w sprawie tego mieszkania.
Sprzedawczyni;Dzień dobry na kiedy by pani pasowało spotkanie i obejrzenie domu?
Luna:Najlepiej to jeszcze dziś.
Sprzedawczyni:No to zapraszam.
Luna:Rozłączyłam się.No to Matteo jedziemy oglądać mieszkanie.
3 godziny później*
Luna*
Właśnie leżymy z Matteo u mnie w sypialni kupiłam dom.Meble zostały już w domu więc aktualnie leżymy i odpoczywamy.Leże wtulona w Matteo.Rękę położyłam na jego torsie.
Matteo:Chciałbym tak leżeć całe życie.
Luna:Ja też
Matteo:Kocham cię i pocałowałem ją
Luna:Ja ciebie też. Zostań dzisiaj na noc nie chce mi się spać samej.
Matteo:Jasne tylko napisze do mamy sms.
Luna:Ja idę się przebrać w jakieś piżamy.
Matteo:Jasne.Rozebrałem się do bokserek i położyłem się na łóżku po chwili przyszła Luna położyła się na moim torsie i po chwili zasnęła.
Następny dzien*
Matteo*
Zadzwonił do mnie telefon to był szef.
Szef:Hallo Matteo mam dla ciebie robotę.Musisz nastraszyć klienta.
Matteo:Rozumiem,a kiedy?
Szef:Zaraz.
Matteo:Dobra zaraz będę.
Kochanie musiałem iść do pracy spotkamy się potem.Kocham cię.Matteo.
Matteo:Wyszedłem z jej domu po cichu i poszedłem pod bazę.
Szef:Nastraszysz klienta tutaj masz pieniądze.
Matteo:Poszedłem zrobić to co miałem zrobić i wróciłem do domu.
Kathrina:Cześć synku.Jak tam było u Luny?
Matteo:A wiesz dobrze.Własnie szuka jakiejś pracy.
Kathrina:Luna to mądra dziewczyna napewno ją znajdzie.
Matteo:Wiem to.
Kathrina:Tak w ogóle Simon kupił też mieszkanie i Ambar wprowadza się do niego.
Matteo:No to świetnie.
Kathrina:Tak się cieszę,że Simon ma do Ambar takie dobre zamiary.
Matteo:Ja też.Ja chyba oświadczę się Lunie jesteśmy w sumie już pełnoletni tak wiesz chodzi mi po prostu żeby się oświadczyć,a ślub będzie kiedy indziej.
Kathrina:Też się cieszę,że ci się układa.Jeszcze trochę to z domu mi się wszyscy wyniesiecie i zostanie mi tylko Katie i Fede zaśmiałam się.
Matteo:Mamo będziemy cię odwiedzać.Jak na razie dobre mam zarobki w tej pracy choć chciałbym jakąś legalną.Kiedyś może jak na razie potrzebne mi są pieniądze.
Kathrina:Wiesz Lunie zbytnio nie podoba się twoja praca.Wiesz na razie nie o to mi chodzi,żebyście planowali wnuki czy coś.Ale jakby Luna zaszła w ciążę o te dziecko też jako tako musi się wychować.
Matteo:Ja wiem.Mamo ja idę na górę.
Kathrina:Jasne.
Matteo:Mama ma rację.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top