Rozdział 8

Luna*
Dziś jest właśnie open ubrałam się i wyszłam na scenę.Witam na dzisiejszym open music.Robimy go,aby ratować to wspaniałe miejsce to tutaj poznałam wspaniałych ludzi którzy podarowali mi swoją wspaniała przyjaźń ale wiecie co w dzisiejszym dniu nie będziemy się smucić tylko bawić jak nigdy wcześniej.Jako pierwszy wystąpi dla was genialny chłopak ma niesamowity talent to niespodzianka tego wieczoru to Sebastian Villalobos.Cześć Seba i go przytuliłam.

Luna:Dzięki Seba byłeś wspaniały.A teraz wystąpi dla was wspaniały duet to moi przyjaciele to Matteo i Gaston.

Luna:Byliście naprawdę wspaniali chłopacy widzicie już macie fanki.
Matteo:Ja to bym chciał mieć tylko jedną fankę i mrugnąłem do niej.
Luna:Uśmiechnęłam się tylko do niego.Teraz wystąpi dla was mój brat z dwiema wspaniałymi dziewczynami to Ramiro,Jim i Yam.

Luna:Brawo zaklaskałam byliście razem niesamowicie.A teraz ostatnia grupowa piosenka.

Luna:Chciałam jeszcze powiedzieć kilka słów od siebie.Chciałam powiedzieć,że to miejsce tak bardzo dla mnie znaczy dowiedziałam się nie dawno,że wyjeżdżam.
Flor:Co?
Simon:Jak to?
Ramiro:Nie dałem z siebie wydusić żadnego słowa.
Luna:Wracam do Meksyku do mojego kraju.Chciałam wam podziękować wszystkim,że tak ciepło mnie przyjęliście.Chciałam wam powiedzieć,że bardzo wszystkich was kocham.I wyszłam ze sceny.
Matteo:Luna ty nie możesz wyjechać.
Luna:Muszę nic mnie nie zatrzyma już.Będę tęsknić i pocałowałam go w policzek.
Matteo: Odpiąłem guzik jeszcze jeden od swojej koszuli wziąłem jej dłoń i przyłożyłem do mojej klatki piersiowej.Widzisz jak bije?Tylko dla ciebie Luna proszę daj nam szansę.
Luna:Nie mogę przykro mi Matteo i odeszłam.Miałam łzy w oczach.
Flor:Luna porozmawiam z twoimi rodzicami może jeszcze da się coś zrobić.
Luna:Ty ich nie znasz jak się na coś uprą to zrobią tą i nie będą patrzeć na twoje uczucia.
Simon:Luna,ale dlaczego ty wyjeżdżasz?
Luna:Mama mnie zabiera muszę wziąść ślub rozpłakałam się z osobą której nie kocham.
Ramiro:Luna nie pozwolimy na to nigdy.
Simon:Tak właśnie.Nie wyjedziesz stąd.
Luna:Nie wiem.
Gaston:Naprawdę my cię tak szybko stąd nie puścimy.
Fede:Ja i mój brat też na to nie pozwolimy.
Luna:Kochani jesteście ale ja to sama muszę załatwić.
Ambar:Rozumiemy.
Luna:Ja idę.
Matteo:Luna jutro nagrywanie o której się spotykamy?
Luna:10 może być?
Matteo:Tak jasne.
Luna:To ja idę.I poszłam na górę do domu.Mam pewien pomysł,aby powiedzieć rodzicom,że nie chce ślubu i chce żyć sama.Pewnie mnie wydziedziczą ze wszystkiego ale już mnie o nie obchodzi.Kocham Matteo i chce z nim być ale najpierw muszę załatwić ten wyjazd umyłam się i poszłam się umyć następnie poszłam spać.

Następny dzień*
Matteo*
Na nagrywanie muszę wziąść Katie bo nie ma kto się nią zająć idę właśnie do tego miejsca mała zobaczyła Lunę.
Katie:Luna.
Luna:Katie co ty tutaj robisz?
Katie:Musiałam iść z Matteo bo mama musiała iść do pracy,Ambar,Fede i Flor tak samo.
Luna:No dobrze to chodź idziemy do Niny popilnuje cię chwilę.Bo mu musimy nagrać film jak jeździmy.A potem pójdziemy na wate cukrową co ty na to?
Katie:Taaak.
Luna:No to fajnie.Nina popilnujesz chwilę małej?
Nina:Jasne Katie chodź.
Luna:Dobra to jak zaczynamy?
Wszyscy:Tak

Katie:Podbiegłam do Matteo i wskoczyłam mu na ręce.Luna jeździła jak księżniczka prawda?
Matteo:Jak prawdziwa księżniczka i się do niej uśmiechnąłem.
Luna:To jak przebieramy wrotki i idziemy z twoim bratem na wate cukrową co ty na to?
Katie:Taaak.
Luna: Przebraliśmy wrotki i poszliśmy do stoiska z watą.Katie to jaką chcesz wate?
Katie:Taką kolorową i ogromną.
Luna:Proszę dwie waty cukrowe.
Sprzedawczyni podała nam je i dałam jedną Matteo.
Matteo:A ty Luna nie jesz?
Luna:Wiesz jakoś zbytnio nie mam ochoty.
Matteo:Rozumiem . Siedzieliśmy właśnie na ławce i Katie wymachiwała tą watą w te i we w te.
Katie:Luna chcesz wate?Ojej przylepiła mi się do włosów.
Luna:Zaśmiałam się.Poczekaj zaraz ci ją jakoś zdejmiemy zaśmiałam się.
Katie: Patrzcie mam watowe włosy.
Luna:Zaśmiałam się nie wiedziałam,że Matteo stoi za mną i buchnęłam w jego tors.Oj przepraszam i się zaśmiałam.
Matteo:Zacząłem się do niej przybliżać chciałem ją tak bardzo pocałować.
Katie:Oj nie,nie,nie można całować się przy dzieciach zaśmiałam się.
Matteo:Widziałem jak Luna się speszyła.
Katie:Weszłam na ręce do Matteo i przybliżyłam się do jego ucha.Potem ją pocałujesz jak księżniczkę.
Matteo:Zaśmiałem się.Luna idziemy do nas do domu?
Katie:Tak Luna chodź zrobimy naleśniki.
Luna:No to chodźmy.
Matteo:Zacząłem robić naleśniki,a Luna bawiła się z Katie.Bardzo bym chciał aby była ze mną Luna. Jest taka cudowna. No to jak dziewczęta jemy naleśniki.
Luna:Poszłyśmy z Katie do stołu. Gdy zjedliśmy wstaliśmy od stołu.
Matteo:Luna poczekasz muszę umyć Katie i położyć do łóżka.
Luna:To chodź pomogę Ci.
Matteo:No to chodźmy umyliśmy Katie i zacząłem czytać jej bajkę i po chwili zasnęła poszliśmy z Luną do salonu usiedliśmy koło siebie i patrzyłem się cały czas na nią,aż w końcu się do mnie odwróciła.
Luna:Mam coś na twarzy?
Matteo:Nie.
Luna:To dlaczego mi się tak przyglądasz?
Matteo:Bo jesteś śliczna i odgarnąłem jej włosy za ucho i położyłem dłoń na jej policzku i zacząłem się do niej zbliżać.
Luna:Matteo my nie możemy ją wyjeżdżam i złapałam jego dłoń która była na policzku.
Matteo:Jeszcze nie wyjeżdżasz mamy jeszcze dużo czasu,po za tym nie pozwolę ci wyjechać.
Luna:Ja nie chcę cię ranić.
Matteo:Ranisz mnie odsuwając się ode mnie.Pogładziłem ręką jej policzek.
Luna:Przybliżyłam się trochę do niego,a on do mnie.
Matteo:Byłem blisko jej twarzy aż w końcu zakończyłem odległość w namiętnym pocałunku.Gdy się oderwaliśmy od siebie Luna się zarumieniła.Rozumiesz ja nie potrafię o tobie zapomnieć.Luna jesteś jedyna.
Luna:Matteo ja nie przeżyje rozłąki.
Matteo:Żyjmy tą chwilą proszę cię.Ja porozmawiam z twoimi rodzicami.
Luna:Nie ja to sama zrobię bo pogorszysz sytuację.
Matteo:Ja wiem,że nie jestem ideałem bo nie jestem bogaty.Ale spróbuję tak zrobić abyś była najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Luna:Matteo tutaj nie chodzi o twój majątek.I wiem,że przy tobie będę naprawdę szczęśliwa,ale muszę sama to rozegrać.
Matteo:To jak jesteśmy razem?
Luna:Na razie nie mogę przykro mi porozmawiamy o tym kiedy indziej.
Matteo:Rozumiem.
Luna:A teraz idę pocałowałam go czule w policzek przy tym zostawiając ślad szminki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: