Rozdział 6
Następny dzień*
Kathrina:Obudziłam się o 9 wszyscy jeszcze spali poszłam zrobić im śniadanie.Ambar spała u Simona.Flor u Ramiro. Gdy robiłam śniadanie przyszła Luna.
Luna:Może pomóc pani?
Mama:Jeśli chcesz to połóż talerze i widelce na stół pokazałam jej gdzie wszystko leży.Luna proszę cię nie bądź zła na mojego syna.To nie jest tak ja sama nie chce aby pracował ale on to robi sam z siebie tak samo jak Fede,Flor i Ambar.Mój mąż popadł w lewe interesy zabili go jacyś gangsterzy i zostawił mnie z piątką dzieci i jeszcze z długami.Ale pomimo to bardzo ich wszystkich kocham.
Luna:Ja nie wiedziałam Matteo,ani dziewczyny nie powiedziały mi nic.
Mama:Nie lubią o tym zbytnio mówić nikomu.Ale wiem,że dla Matteo jesteś ważna nie odtrącaj go teraz.
Luna:Nie zrobię tego,mnie to po prostu boli,że się przyjaźnimy,a on mi nie potrafi zaufać.
Mama:Może nie tak,że boi się zaufać tylko,że bał się,że go odtrącisz bo nie ma wystarczająco pieniądzy.
Luna:Nigdy bym go nie odtrąciła z braku pieniędzy nie interesuje mnie ile on ma pieniędzy tylko to co ma w środku.
Mama:A co jest pomiędzy wami?
Luna:Właściwie to chyba nic on powiedział mi,że nic do mnie nie czuję,a ja musiałam to uszanować.
Mama:Rozumiem,ale przejął się wczoraj bardzo twoim zaginięciem.
Luna:Naprawdę?
Mama:Tak.
Luna:Uśmiechnęłam się lekko.Pomimo to,że powiedział mi,że nic do mnie nie czuję próbowałam zapomnieć ale się nie udało nadal coś do niego czuje.
Mama:Rozumiem,zobaczysz Matteo jeszcze zrozumie.
Luna:Nie tracę nadziei.
Matteo:Luna możemy porozmawiać?
Luna:Tak jasne i poszliśmy chyba do jego pokoju.Matteo twoja mama powiedziała mi o wszystkim dlaczego pracujesz akurat tam.Nie podoba mi się trochę to zbytnio ale podoba mi się to,że robisz to dla rodziny jesteś bardzo dojrzały na swój wiek.
Matteo:A zapomniałaś już o mnie?
Luna:Słuchaj nie,ale dam sobie radę naprawdę nie musisz się już o mnie martwić bo ja się mam dobrze.Jeśli chcesz nadal możemy się przyjaźnić.Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć w trudnej sytuacji.
Matteo:Dziękuję i ją przytuliłem. Chodźmy na dół na śniadanie.
Luna:Tak jasne.I zeszliśmy na dół.
Matteo: Odsunąłem krzesło od stołu aby usiadła,a ja zająłem miejsce obok niej.
Katie:Wiecie co jesteście bardzo ciepli w nocy było mi tak ciepło.Nawet fajnie tylko wkurzało mnie trochę jak Matteo cały czas dmuchał mi w twarz.
Luna:Wszyscy się zaśmialiśmy.Aj ten zły Matteito.
Katie:Tak naprawdę jest zły nie dał mi spać,a sam spał jak jakieś bobr.
Matteo:Oj Katie,Katie.
Katie:Ale wiecie co musimy częściej to powtarzać bo jednak pomimo tego dmuchania w twarz z wami naprawdę śpi się wygodnie.
Matteo:A widzisz.
Katie:A ty Luna masz naprawdę miękkie włosy.Dotykałam je stale gdy Matteo dmuchał mi w twarz.
Luna:Rozumiem i się zaśmiałam.
Katie:Lunaaa
Luna:Słucham cię kochanie.
Katie:A pójdziesz ze mną kiedyś na lody?
Matteo:Katie.
Katie:No cio?
Luna:Tak oczywiście.W sumie to możemy iść teraz mam ochotę na takie duże z polewą czekoladową.
Katie:Ja też.
Luna:No to ubieraj się szybciutko i idziemy.
Katie:A Matteo i Fede też idą z nami?
Luna:No jeśli chcą.
Fede:Katie ja dziś nie mogę bo muszę iść do pracy,ale Matteo i Luna z tobą pójdą dobrze? Kiedy indziej pójdziemy wszyscy razem z Ambar,Flor,Luną,Matteo,Ramiro i Simonem.
Katie:Okey.I przytuliłam brata.Dobra ja idę się ubierać szybko bo Luna nie może na mnie czekać.I pobiegłam.
Luna:Zaśmiałam się cicho.
Mama:Naprawdę cię polubiła
Luna:Tak to się bardzo cieszę.
Katie:Zeszłam szybko i złapałam Luny rękę.To jak idziemy?
Luna: Pewnie tylko ubiorę buty.
Ubraliśmy cała trójka buty i wyszliśmy.Katie złapała nas za ręce i tak szliśmy do kawiarni.Kupiłam całej naszej trójce duże lody z polewą czekoladową.Usiadłam obok Katie,a Matteo na przeciwko nas zjedliśmy z Katie lody bardzo szybko i popatrzyliśmy się na Matteo,a on się zaczął z nas śmiać.Z czego ty się śmiejesz?
Matteo:Z ciebie masz całą buzię w czekoladzie.
Luna:Nie prawda i dotknęłam mojej twarzy.O nie ja nie wiedziałam wzięłam serwetki i zaczęłam się wycierać.
Matteo:Czekaj jeszcze tutaj i zacząłem wycierać ręką kącik jej ust.Po chwili spojrzałem jej głęboko w oczy.Ale po chwili się ocknąłem i zbieraliśmy się domu.Bo była już jakaś 16.Gdy weszliśmy do domu były już dziewczyny z chłopakami.
Ambar:Rzuciłam się od razu na Lunę tak strasznie się martwiliśmy.Nie rób tak więcej.
Luna:Przepraszam Ambar,że cię nie wysłuchałam teraz wiem wszystko i pamiętaj ja zawsze będę przy was.
Katie:Simon przyszedłeś.
Luna:Gdy to zobaczyłam od razu się uśmiechnęłam jak mała rzuciła się Simonowi na szyję.
Flor:A pogodziliście się z Matteo?
Matteo:Tak znowu się przyjaźnimy.
Ambar:To wspaniale cieszę się bardzo.
Luna:O nie złapałam się za głowę.Matteo mieliśmy wymyślić choreografię dla Tamary.
Matteo:O nie chodźmy już.
Luna:Tak właśnie.I pobiegliśmy szybko do Rollera.Ubralismy wrotki i zaczęliśmy pokazywać jakie mamy już kroki i złożyliśmy to w całość.
Matteo:Miałem taką ochotę ją pocałować ale nie mogłem.
Tamara:Kochani świetnie ale nie wiem czy to będzie dalej potrzebne przykro mi ale Roller bankrutuje.
Luna:Ale jak to bankrutuje to nie może być prawda Tamara miałam łzy w oczach.
Tamara:Przykro mi. I odjechałam.
Luna:Miałam łzy w oczach.
Matteo:Hej Luna wszystko będzie dobrze tak? Razem damy sobie radę.
Luna:Przytuliłam się mocno do niego.I płakałam cicho.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top