Rozdział 7

Dziewczyny w skrócie opowiedziały mi o tym co się stało. Nie dowierzałam, naprawdę nie dowierzałam. Czy to wogóle możliwe? No chyba nie... Jakoś w to nie wierzę, ale muszę. Mam chyba wystarczające dowody? Rozmyśłam jeszcze przez dłuższą chwile.

- Ewa? - spytałam.
- Tak?
- Serio po prostu stałyście na korytarzu, i nagle podłoga zrobiła się czarna, i tu się znalazłyście?

- Tak. Też uważam, że to dziwne. - słodki głosik Ewy zabrzmiał.

- Nie ogarniam tego.

- Ja też.

- Ciekawe czy tylko wam tak się stało.

- Miejmy nadzieję, że tak - uśmiechnęła się.

Następnego dnia, miałyśmy przejść tor przeszkód, który wysunął się z pokładu. Pierwsza była Inez. Nie udało się. Próbowała jeszcze chyba ze 100 razy. Jednak nadal jej nie wychodziło. Wtedy naprawdę się wkórzyła.

- Głupi tor przedszkód! - krzyknęła, a w jej ręce pojawiła się zielona kula energii.

- A-ale... jaką ty masz masz moc?! - spytał zdziwiony Lloyd.

- Przecież widzisz.- odpowiedziała Inez.

- No.... tak, ale ja mam taką samą. A moce dziedziczy się po rodzicach. Cz-czyli ty musisz być moją siostrą!

- To nie możliwe! Przecież ja mam siostrę bliźniaczkę!

- W takim razie idziemy do senseja. - powiedział, złapał ją za nadgarstek, i pociągną do pokoju mistrza.

Ja spróbowałam pokonać tor jeszcze kilka razy, jednak każdy kończył się bolesnym upadkiem. Poszłam do pokoju Jay'a, po czym zapukałam. Wtedy drzwi otworzył władca piorunów, zapraszając mnie do środka.

-Udało ci się przejść nasz tor?- zapytał

- Nie, ale Inez naj prawdopodobnie jest siostrą Lloyd'a.

- Serio!? A skąd wiesz?

- Mają taką samą moc.

- Wow! Muszę powiedzieć reszcie!

-Poczekaj! Niech sami to powiedzą.

- Okej, okej.

Szłam ciemnym korytarzem. Dookoła unosiła się zielona mgła. Weszłam do ciasnego pokoju. Na podłodze leżały 2 osoby, chłopak i dziewczyna. Dziewczyna wyglądała prawie identycznie jak Inez. Pewnie to Marietta, jej siostra. A chłopak miał brązowe średniej długości włosy, był raczej wysoki, i na oko miał około 16 lat. Mógł być bratem Marietty i Inez, bo był do nich bardzo podobny. Wtedy przez ścianę wszedł Morro. Jeżeli zaraz się nie poddacie, oni zginą!- krzyknął, po czym się rozwiał.

Obudziłam się z krzykiem. Byłam cała spocona. Szybko się rozejrzałam, uspakajając się dopiero wtedy, gdy byłam pewna że jestem w swoim pokoju.

Teraz na pewno nie zasnę. Poszłam do kuchni. Przy stole siedział Lloyd.

- Nie możesz spać?- zapytał

- Miałam zły sen.- odpowiedziałam nalewając sobie soku.

- O czym?

- O dwójce nastolatków, których porwał Morro. Mówił, że zabije ich jeśli się nie poddamy. A ty czemu nie śpisz?

- Myślę o tym ile lat żyłem w kłamstwie. I czemu nikt mi nie powiedział, że mam siostry.

- Wszystko się jakoś ułoży. Rodzeństwo nie jest takie złe jak się wydaje. Przynajmniej czasami.

- A wracając do twojego snu...

- To nic ważnego.

- Czemu?

- Bo tak uważam.

-Okej... odprowadzić cię do pokoju?

- Tak, jeżeli to nie problem.

Gdy mnie odprowadził, położyłam się do łóżka, i od razu zasnęłam.

Kiedy rano wstałam, poczłapałam do łazienki. Potem stanęłam przed lustrem. To co zobaczyłam naprawdę mnie przeraziło. Miałam zielone włosy! Szybko wbiegłam do kuchni.

- KTÓRY MI TO ZROBIŁ?!!- wydarłam się na chłopaków, a oni znieruchomieli, wlepiając we mnie swoje paczałki.

- Ja nie. - odpowiedział Zane.

- Ja też nie.- dodał Kai.

-Ja tak samo.- odparł Cole.

- Jestem niewinny.- powiedział Lloyd, którego chyba nieźle wystraszyłam.

- Ja też. - powiedział Jay próbując się nie śmiać, ale bez skutecznie.

-TO TY!- wrzasnęłam na niego.

- Przecież mówiłem, że to nie ja!- próbował się bronić, jednocześnie powoli kierując się w stronę wyjścia.

- Już nie żyjesz.- powiedziałam, po czym rzuciłam się w jego stronę.

Już go doganiałam, ale wtedy drogę zaszła mi Inez.

- Odpuść mu tym razem.- powiedziała.

- Czy ty widzisz co mi zrobił!?- spytałam pokazując na włosy.

- Widzę, ale wybacz mu ten jeden raz.

- Eee no dobra! Ale tylko jeden raz!

- Okej.

Kiedy odchodziłam, zauważyłam jak Kai i Cole patrzą się na Inez. Chyba coś do niej czują. Już widzę, że to się dobrze nie skończy.







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top