Rozdział 6

Otworzyłam oczy. Leżałam na łóżku, które podobnie jak cały pokój było zielone. Nagle do pokoju wszedł Lloyd.

- Jak się czujesz? - zapytał

- Okej.

- To może się przebieżesz i zejdziesz na obiad?

- Dobra, a w co mam się ubrać?

- Nya pożyczyła ci te ubrania. - mówiąc to dał mi czerwoną tunikę z żółtym smokiem i czarne legginsy.

- Okej, dzięki. To idę się przebrać.

Szybko umyłam się i przebrałam. Po czym wyszłam z pokoju. No tak. Nie zapytałam gdzie jest jadalnia. Pewnie stałabym tam jeszcze jakąś godzinę, gdyby nie to że akurat przechodziła jakaś dziewczyna. Była wysoka, i ubrana na czerwono. Czarne włosy miała ścięte na "bombke".

- Cześć. Jestem Nya. A ty? - zapytała.

- Asia. Dzięki za ciuchy.

- Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość.

- A tak zmieniając temat. Wiesz gdzie jest jadalnia?

- Oczywiście. Choć, zaprowadzę cię.

Po drodze opowiadałam jej o swojej klasie. Gdy doszłam do kanapki z pasztem, ze śmiechu zaczęłyśmy tarzać się po podłodze.

- Wszystko w porządku? - spytał się Zane, który nagle wyrósł tuż przed nami.

- T-tak. - odpowiedziałam próbując się uspokoić.

- To chodźcie, bo zaraz nic nie zostanie.

Szybko wstałyśmy i udałyśmy się do jadalni. Zjadłyśmy resztki pizzy, i wtedy wszedł starszy mężczyzna z długą białą brodą.

- Dzień dobry. - przywitał się, po czym dodał- Chodźmy do salonu, tam sobie wszystko wyjaśnimy.

Wszyscy wstali i poszli za mężczyzną. Gdy dotarliśmy do celu, usiedliśmy na kanapie.

- Więc może zacznijmy od tego, że nazywam się sensej Wu. A ninja to moi uczniowie. Wiele razy ratowali świat przed złem. Każde z nich panuje nad innym żywiołem. Cole to mistrz ziemi, Jay piorunów, Zane lodu, Kai ognia, Lloyd kreacji, a Nya wody. Ty też masz moc, ale jeszcze jej nie odkryłaś.

- To nie możliwe.

- Ale prawdziwe. - powiedział Kai, a jego pięść zapłonęła.

- Ten duch, który cię porwał, to mój dawny uczeń. Morro. Chciałbym żebyś z nami zamieszkała i szkoliła się na mistrzynię natury.

- Ja? A-ale co ze szkołą, moimi przyjaciółmi, całym moim życiem? - spytałam

- Coś poradzimy. - odpowiedział sensej- Do szkoły będziesz chodziła bardzo rzadko.

- A mogę się zastanowić?

- Oczywiście. Ale im szybciej się zdecydujesz tym lepiej.

Pomogłam posprzątać po obiedzie, po czym poszłam do pokoju, i siedziałam tam do wieczora. Gdy uznałam, że wszyscy śpią, poszłam na dach. Następnie patrząc w gwiazdy, zaczęłam śpiewać piosenkę zespołu Against the current "Paralyzyd". (Patrz wideo.)

Have you had a million reasons why you wish you'd never seen the truth?

Have you looked into the mirror and the problem's staring back at you?

I can't control myself, Don't know who I've been

And who is this monster wearing my skin?

A movie in black and white when will it end?

Cause every time I scream no one hears me

It feels like i'm paralyzed, and I can't

Escape from the prison I'm, living in

I'm naming the voices in my head

To keep on telling me to give in

But it's making me stronger

Fight a little longer

I'm gonna bring me back to life

And I won't be paralyzed

Have you searched for something deeper out of fear that life's a lonely road?

Have you roamed the darkest corners of the earth, until you're just a ghost?

I can't control myself, Don't know who I've been

And who is this monster wearing my skin?

A movie in black and white when will it end?

Cause every time I scream no one hears me

It feels like i'm paralyzed, and I can't

Escape from the prison I'm, living in

I'm naming the voices in my head

To keep on telling me to give in

But it's making me stronger

Fight a little longer

I'm gonna bring me back to life

And I won't be paralyzed

I'm not afraid I can face my demons...

Wtedy usłyszałam za sobą kroki. Szybko się obróciłam i zobaczyłam Lloyda.

- Co tu robisz?- spytałam.

- Usłyszałem jak śpiewałaś, i chciałem wiedzieć kto to.- odpowiedział i dodał - Masz piękny głos.

- Nie, nie mam ani ładnego głosu, ani nie umiem śpiewać. - powiedziałam zawstydzona. Nawet lubiłam śpiewać i słuchać muzyki, ale nikt nie mógł tego widzieć. Tym bardziej, że nie znałam dobrze tekstu. Pewnie mnóstwo razy przekręciłam słowa.

- Nie kłam. Śpiewasz najładniej na świecie. - powiedział po czym się uśmiechnął.

- Och, przestań, bo się zarumienię.

- Wtedy przynajmniej bym wiedział, że moje słowa coś znaczą.

Myślałam o tym co powiedział. Czy to możliwe, że mu się podobam? No bo najpierw mnie pocałował, potem uratował, i do tego często prawi mi komplementy. Muszę przyznać, że on mi się też podoba. Ale to nie możliwe, żeby on mógł pokochać taką dziewczynę jak ja. No bo jestem: brzydka, gruba, wredna, i szybko się denerwuję. Ciszę przerwał jego głos.

- Zdecydowałaś już czy zostaniesz?

- Jeszcze nie, ale raczej zostanę.

- Proszę, zostań.

- Czemu?

- Bo...bo... nieważne.

- Dla mnie ważne. - powiedziałam robiąc oczy małego, słodkiego szczeniaka.

- No dobrze. Bo mósisz wiedzieć że...- nie dokończył bo nagle zobaczyliśmy 3 postaci idące w stronę statku.

- Zostań tutaj. Ja pójdę sprawdzić kto to. - powiedział

- Nie. Idę z tobą.

- Masz tu zostać.

- Nie! 

- A jeśli ładnie poproszę to zostaniesz?

- Może....

- Okej. Czy mogłabyś tu zostać? Proszę.

- Mogłabym.

- To tu czekaj.

Powiedział i pobiegł na dół. No a ja, jak to ja, poszłam za nim. Gdy dotarłam na miejsce, przyjżałam się postacią. Kiedy podeszłam jeszcze bliżej, poznałam w nich moje przyjaciółki! Ewelinę, Inez i Agatę!

- Asia?- spytała Inez.

- Tak.- odpowiedziałam, a wtedy wszystkie mnie przytuliły.

- Obiecałaś mi, że zostaniesz na dachu. - usłyszałam za sobą głos Lloyd'a.

- Nic ci nie obiecałam. Miałam tylko zostać na górze.

- I zostałaś tam? - w jego głosie było słychać irytację.

- Tak.- odpowiedziałam, próbując oderwać od siebie dziewczyny i odwróciłam się do Lloyd'a.- Siedziałam tam caaaalutkie 2 minuty.

- Jesteś uparta jak osioł.

- Wiem.- odpowiedziałam z bananem na twarzy, a on uderzył się otwartą dłonią w czoło.

- No dobra, chodźcie do środka.- powiedział Jay, którego wcześniej nie zauważyłam.

Po chwili wszyscy  siedzieliśmy w salonie.

- To jak, zostajesz z nami?- spytał Zane.

Wtedy do pokoju wszedł sensej. Chodził w kółko ze zwojem w rękach, i chyba nawet nie zauważył naszej obecności. Ciągle powtarzał jakieś słowa, jakby... przepowiednie?  To było co najmniej dziwnie. Jay ledwo powstrzymał się od śmiechu. Udało mi się usłyszeć część przepowiedni.

3 dziewczyny z portalu wyjdą
... teleportacji
.... tajemnicza...
...i kreacji....
...wybrańca....siostra...

Wow! Ale się rozpisałam. Bez tej notki jest 1017 słów! Mój nowy rekord! :D Mam nadzieję, że opowiadanie wam się spodoba. Jeżeli macie jakieś pomysły, życzenia ( oczywiście związane z książką) lub widzicie jakiś błąd piszcie w komentarzach. I do następnego rozdziału. ;)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top