Rozdział 5

Stanęłam sparaliżowana.

W tym pomieszczeniu, jadalni zobaczyłam grupę "ludzi" siedzącej przy jednym, długim stole.

Wszystkich wzrok powędrował na mnie. Strasznie głupio się czuje. Nagle usłyszałam jak Golden się śmieje. Obróciłam się do niego ze wzrokiem i błagalnym i "zabije Cię".

- Dobra, już Cię męczyć nie będę. - wymamrotał pod nosem, złapał mnie za nadgarstek i wprowadził do środka. Jak zobaczyłam, że ten Freddy wstaje, schowałam się za złotego.

- Golden to Ty umiesz się śmiać? - powiedziała jakaś dziewczyna ubrana w żółtą sukienkę i miała te same kółka na policzkach, jakie ja mam.

- Umiem. A teraz wam przedstawię koleżankę, którą Freddyyyy przestraszyłeś. - Jego brat spojrzał na Golda dziwnym spojrzeniem.

Golden odsunął się ode mnie tak, że było widać mnie całą. Nie wiem co robić.

- Em... Cześć? - podniosłam trochę nieśmiało rękę i pomachałam wszystkim w stronę stołu.

- To jest Sara. Jest kolejną ofiarą zabójcy...

- Ona jest kolejnym Toy'em! - krzyknął jakiś chłopak z błękitnymi uszami królika, też ma te kółka.

- Toy Chica, pomożesz Sarze znaleźć pokój dla niej? - spojrzałam w stronę chłopaka, który to powiedział. To był ten sam chłopak co w moim śnie! Foxy!

Dziewczyna to słysząc odskoczyła od stołu, podbiegła do mnie i złapała za rękę. W jej oczach było takie szczęście, jakby dziecko dostało dużego lizaka.

- Chodźmy.

Spojrzałam na Goldena, uśmiechał się smutno. Czemu smutno? Ja tylko idę gdzieś z tą dziewczyną, ale cóż.

Skierowałyśmy się w stronę korytarza, na którym były plakaty tych nowszych wersji.

- Tu jest mój pokój, tu BonBona, Toy Freddy'ego, Mangle, a tutaj jest Twój!

Powiedziała otwierając drzwi i pchając nas do środka. Nawet ładny ten pokój. Zielone ściany, czarne meble, duże lustro...

- Ładnie tutaj. - powiedziałam, siadając na łóżku.

- Masz pokój koło Mangle i Goldena. - ucieszyłam się, że mam koło niego pokój. Najbardziej mu ufam.

- To fajnie.

- Jak coś możesz mi mówić CC, skrót od Toy Chica. (Jeśli ktoś nie wie, CC czyta się Sisi x3 dop.aut.)

- Dobrze. - uśmiechnęłam się.

- A tak w ogóle... Jak tyś to zrobiła? - spojrzałam na dziewczynę z pytającym spojrzeniem.

- Co zrobiłam?

- No to, że Golden się zaczął śmiać. On jest tak jak inne Goldeny, zamknięty w sobie. Szczerze, to chyba Ty najdłużej z nim gadałaś niż my razem wzięci.

Trochę mnie to zadziwiło. Goldy nie wyglądał na chłopaka z "depresją" czy czymś.

- No nie wiem... Jakoś tak...

- Dobra, kit z tym. Chodź, zapoznasz się z innymi.

- Dobrze. - wstałam i wyszłam z pokoju z Toy Chicą.

*****

17:48

Wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.
Poznałam: Springtrapa, Freddy'ego, Chicę, Bonniego, Foxy'ego, Toy'e, Balloon Boy'a i Balloon Girl (JJ), Shadowy...
Tylko nie widziałam Marionetki.

Szkoda, ale muszę ją znaleźć. Podziękuję jej, że mnie uratowała.

**

Stałam pod drzwiami do... Bonniego? Tak, do tego królika. Zapukałam i po chwili usłyszałam stłumione przez drzwi "proszę". Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Boniacz siedział przy swoim biurku i coś skręcał. Co się dowiedziałam, to on jest tak jakby "majsterem" ze wszystkich animatroników. Springtrap podobno też coś tam skręca, ale nie jestem pewna, tylko mi się to o uszy obiło.

- Czekaj chwilkę. - powiedział podchodząc do szafki. Wyjął z niej śrubokręt, dokręcił śrubkę i otarł ręce.

- Gotowe. - jego królicze uszy, aż się podniosły z zadowolenia. - po co przyszłaś? Potrzebujesz czegoś? Szukasz? - zaczął mnie bombardować milionami pytań.

- Ja tylko przyszłam się spytać, gdzie Marionetka ma pokój.

Przez te słowa Bonnie wytrzeszczył oczy i patrzył na mnie jak na idiotkę.

- Uwierz mi, nie chcesz z nią gadać.

- Owszem chcę. Pokażesz mi jej pokój czy nie?

Nie musiałam długo czekać. Chłopak otworzył mi drzwi i gestem ręki wskazał abym wyszła. Zamknął drzwi, a ja poszłam za nim.

Po kilku minutach znaleźliśmy się w tak zwanym złotym korytarzu.
Podeszliśmy do dużych, czarnych drzwi.

- Miłej rozmowy. - chyba na serio będzie tak źle.

- Dziękiiii...

Zapukałam. Zero odpowiedzi. Nie chcę tutaj wchodzić "na chama". Gdy już miałam zrezygnować usłyszałam czyjś głos: Proszę.

Weszłam do środka. Białe ściany i czarne meble, a przy biurku siedziała jakaś postać, czytająca książkę.
Zapadła na chwilę cisza. Po chwili wzrok Marionetki spod maski z książki powędrował na mnie.

- Czego tu? - powiedziała oschle odkładając książkę na drewniany blat.

- Chciałam Ci podziękować. - splotłam ręce wzdłuż ciała i spuściłam uszy.

- Za? - obróciła się z krzesłem w moją stronę.

- Za to, że mnie uratowałaś.

Mari patrzyła na mnie chwilę z zaciekawieniem.

- Eh... Nie ma za co. Tak patrzę na Ciebie... - wstała i podeszła do mnie. Wygląda tak, jak ją Goldy opisywał. - przypominasz mi trochę moją przyjaciółkę z dzieciństwa. Zawsze miała na sobie swój srebrny naszyjnik w kształcie misia. Straciłam ją przez tą głupią imprezę urodzinową...

Zatkało mnie. Ja miałam taki naszyjnik i dalej go mam. Kiedyś też miałam przyjaciółkę, która wyjechała do Włoch z rodzicami jak miała 9 lat jako prezent na jej urodziny...
Stop! Przecież ta pizzeria była kiedyś we Włoszech i ją przenieśli tutaj! Czyli to...

Wyciągnęłam spod swetra ten oto naszyjnik i pokazałam Mari. Dziewczynie się zaświeciły oczy.

- Sara?! To Ty?! - wykrzyczała dziewczyna.

- Marianna! - przytuliłam dziewczynę i zaczęłam płakać, płakać ze szczęścia.

- Myślałam, że już nigdy Cię nie zobaczę. - powiedziałam odklejając się od dziewczyny.

- A jednak!

Jakie szczęście mnie wypełnia teraz od środka. Nie widziałam mojej najlepszej przyjaciółki z piaskownicy z 8 lat!

Siadłam z nią na łóżko.

- Mam do Ciebie pytanie. - powiedziałam patrząc na jej maskę.

- Słucham?

- Ściągniesz to? - dotknęłam jej maski.
- N-nie mogę... - dziewczyna spuściła głowę.

- Dlaczego?

- Mam... Blizny na niej... Całą twarz mam z nich... - zobaczyłam jak z pod jej maski spływa łza.

- Marianna nie płacz! Dla mnie zawsze byłaś piękna. Twoje czarne oczy kiedyś... Napatrzeć się nie dało w nie. Pokaż.

Złapałam za materiał i ściągnęłam jej tą maskę. Dziewczyna miała całą twarz z blizn. Pod oczami, na policzkach... Wszędzie. Ale i tak jej urok nie zniknął.

- Mari posłuchaj... - zaczęłam jak najdelikatniej. - pomimo tych blizn wyglądasz przepięknie, uwierz mi, zawsze zazdrościłam Ci Twojej urody i tych pięknych oczu z długimi rzęsami.

- Naprawdę? - wytarłam dziewczynie ręką łzę spływającom po policzku.

- Tak. Nie liczy się to co masz na zewnątrz, tylko to, co masz w środku. A pamiętasz to?

Przypomniało mi się, jak kiedyś wymyśliłyśmy wspólny taniec. Wstałam, wystawiłam ręce i zaczęłam to tańczyć. Dziewczyna zaczęła się śmiać.

- Oczywiście, że pamiętam. - Mari wstała i przyłączyła się.

Tańczyłyśmy jak głupie.

*BONNIE*

- Czy Ty ro rozumiesz? Sara weszła tam jakieś pół godziny temu i dalej tam jest! - krzyknąłem do Freddy'ego.

- To dziwne. Najdłużej co z nią gadałem to jakieś pięć minut. Może coś się stało?

- Chodź, zobaczmy.

***

Po chwili byliśmy już pod drzwiami do Marionetki. Zatkało mnie. Zza drzwi dobiegał śmiech dziewczyn.

Freddy spojrzał na mnie ze zdziwieniem i pokazał, abyśmy weszli do środka. Pchnąłem drzwi i znowu mnie zatkało.

Sara z Marionetka śmiały się i... Tańczyły? Jak ona to zrobiła, że Marionetka nie ma maski i w ogóle się uśmiechnęła?!

- Emm... Mari? - odezwał się Freddy.

- O hej chłopaki! - odezwała się Sara, a Marionetka tylko zasłoniła się lisicą.

- Sara? Jak Ty...

- Normalnie. Sara to moja przyjaciółka, jeszcze z piaskownicy.

Zobaczyłem jak Marionetka zakłada maskę i się do nas obraca. Nie wiedziałem o tym!

- To wspaniale! To my wam nie przeszkadzamy, dawno się nie widziałyście, więc pobądzcie trochę razem. - misiek się uśmiechnął i wyszedł z pokoju. Ja zrobiłem to samo...

*SARA*

Trochę niezręczna sytuacja dla Mari, ale dała sobie radę. Spojrzałam na zegarek.

20:36

- Marianna ja już muszę iść. Freddy mi mówił coś, że jutro pizzeria otwarta i mam pracować czy coś.

- Aaa, dobrze. Idź i się wyśpij, jutro o 17 przyjdę do Ciebie bo zamykają pizzerię o 16:30 ok?

- Oczywiście! - przytuliłam dziewczynę i wyszłam z pokoju.

No pewnie, że nie pójdę najpierw do swojego pokoju. 

Stanęłam pod drzwiami. Zapukałam w drewno przesiąknięte czarną farbą, zero odpowiedzi.
Zrezygnowana obróciłam się na pięcie miałam już zrobić krok, lecz ktoś mnie złapał w talii.

- No w końcu wróciłaś! - usłyszałam dobrze znany mi głos, na który się ucieszyłam.

- No ba. Nie zapomniałabym o Tobie przecież. - odwróciłam się i zobaczyłam czarne oczy miśka i uśmiech wymalowany na jego twarzy. 

Golden "wciągnął" mnie do środka zamykając drzwi. Usłyszałam klasyczną muzykę dobiegającą z radia, stojącego na biurku.

- Czy Panna zechce zatańczyć? - Golden wyciągnął przed siebie rękę w moją stronę, a ja ją niepewnie złapałam. Przecież ja tańczę jak kaleka! To z Marianną to były wygłupy!

- Ale Goldie, ja nie umiem tańczyć.

- Oh daj spokój. To proste. - chłopak złapał moje ręce i położył je na swojej szyji, a swoje ręce położył na mojej talii.

- Ale ja serio nie umiem tańczyć. 

- Popatrz. Dajesz nogę w tył, w bok i drugą w przód. W tył, w bok i w przód, w tył, w bok i w przód. - zaczęłam przebierać nogami z instrukcjami miśka. Nawet mi wychodzi! - Czemu Ty mnie kłamiesz, że nie umiesz tańczyć? - owinął swoje ręce wokół mnie i się bardziej przybliżył do mnie.

- Ja nie kłamie. Po prostu nie umiem. - postąpiłam podobnie jak Golden i swoje ręce owinęłam wokół jego szyji i też się do niego przybliżyłam.

Zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Patrzyliśmy sobie oboje w oczy. Ma takie piękne oczy...

- No i umiesz. - misiek się uśmiechnął, a ja speszona trochę poczułam jak upadam na miśka...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello ^^ nie wiem co mam napisać... Chyba Polsat xd.
No i ten no... Do zobaczenia! 

~Golden

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top