Rozdział 20

*ZPW SARA*

Wtuliłam się w Goldiego. Spojrzałam na innych jak się patrzą w jakiś punkt. Odwróciłam się i ujrzałam nieprzytomną Marionetkę, jak leży przed Shadow'em. Zszokowana oderwałam się od misiastego i pobiegłam do dziewczyny.

- Co wy jej zrobiliście? - Spytałam, szturchając dziewczynę.

- Jest wyłączona...

- Oh...

Trochę smutno mi się zrobiło, gdy zobaczyłam Mari nieprzytomną. Co z tego, że wyrządziła mi tyle krzywd, to jest moja przyjaciółka. Spojrzałam jeszcze raz ze współczuciem na dziewczynę i odeszłam od niej. Wpadłam na pomysł.

- Skoro jest wyłączona, może damy ją do Music Box'a?

- Dobry pomysł. - Powiedział Freddy.

- To ja ją zaniosę...

Zobaczyłam Bon Bon'a, poodchodzącego do dziewczyny, ze smutnym wyrazem twarzy. Uklęknął przy niej i wziął na ręce. Wyszedł z pokoju ze spuszczoną głową. Trochę mnie zdziwiła reakcja Boniacza. Spojrzałam na innych, a Ci wzruszyli ramionami, jak zawsze...

Pomogłam Goldenowi wstać i po chwili wszyscy znajdowaliśmy się już w salonie. Przez tą drogę, jak schodziliśmy ze strychu, nurtowało mnie to zachowanie Bon Bon'a. Chica i Toy Chica poszły do kuchni, żeby coś ugotować. Wszyscy inni siedli przy stole, oprócz właśnie królika. Gdy już miałam właśnie wychodzić z salonu, ktoś mnie zatrzymał.

- A Ty gdzie idziesz? - Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą twarz Goldiego.

- Idę poszukać Bon Bon'a. - Odpowiedziałam i ruszyłam dalej.

Misiek tylko kiwnął głową i ponownie zasiadł do stołu. Wyszłam poza scenę. Strasznie się tutaj zrobiło. Skierowałam się w stronę pokoju, gdzie jest Music Box. 

Weszłam do środka i mnie zatkało. Bon Bon siedział przed wielkim pudłem, z głową opartą na nim i ze spuszczonymi króliczymi uszami.

- Toy Bonnie? Czemu Ty tutaj siedzisz? - Spytałam z troską i podeszłam do królika. 

- Bo mogę. - Odpowiedział oschle.

- Ej... Co się stało? Czemu jesteś taki?

- Włączysz Mari? - Spytał, przez co się lekko wzdrygnęłam.

- Ale dlacze... - Wtedy zrozumiałam. - Kochasz ją?

- Tak... - Jego królicze uszy bardziej oklapły. 

- Poczekaj chwilę. 

Powiedziałam i przeteleportowałam się na strych. Weszłam do pomieszczenia, gdzie byliśmy. Zaświeciłam światło i pobiegłam do biurka, gdzie leżały piloty. Znalazłam Marionetki pilot i wróciłam do Toy Bonnie'go.

- Wyciągnij ją z tego pudełka. - Bon Bon zrobił duże oczy.

- Ale jak coś Tobie znowu zrobi?! Nie możesz ryzykować ze względu na mnie!

- Nie bój się. Wyciągnij ją.

Boniacz wykonał moje polecenie i ułożył dziewczynę na kanapie, stojącej w kąciku zabaw. Podeszłam do niej i skierowałam na nią pilot. Lekko się zawahałam. Westchnęłam głęboko i przycisnęłam przycisk. Po chwili Mari się zerwała z sofy.

- Co się stało?! - Spojrzała to na mnie, to na Boniacza.

- Sara Cię włączyła. - Powiedział i uklęknął przed leżącą dziewczyną.

- Ale... Ty? Cz-czemu? Ja przecież... Zraniłam Cię...

- Bon Bon chciał. A po drugie przyjaciółki sobie wybaczają. - Uśmiechnęłam się.

Dziewczyna rzuciła mi się w ramiona i mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.

- Tak bardzo Cię przepraszam... - Powiedziała przez łzy.

- Nie masz za co. Po prostu zazdrość działa na nas za bardzo i się gubimy w tym, co robimy. - Odpowiedziałam i ścisnęłam bardziej dziewczynę.

- Czemu Ty chciałeś mnie włączyć? - W jej głosie jeszcze było słychać nutę szlochu.

- Bo... Em... - Chłopak się zarumienił.

- On Cię kooooooooochaaaa. - Przedłużyłam słowo i się zaśmiałam. 

- C-co? Serio? - Marionetka się też zarumieniła.

- Tak... Wiem, że nie mam szans, bo kochasz Golden Freddy'ego...  - Boniacz schował ręce za siebie.

- Pomyśle nad tym... - Powiedziała. - Dasz mi trochę czasu?

- Pewnie! Chodźcie do reszty! Czuję, że dziewczyny ugotowały pizzę! - Jego królicze uszy się podniosły. 

- A-ale... Nie wiem czy oni chcieliby mnie tam... - Powiedziała ze smutkiem dziewczyna.

- Nie bój się. Na pewno Cię zrozumieją. Zaufaj mi i chodź.

Złapałam dziewczynę za rękę i pospieszyłam z nią i chłopakiem za scenę. Po chwili znajdowaliśmy się już przed drzwiami do jadalni. Spojrzałam na Marionetkę, a ta wzięła głęboki oddech i skinęła głową. Pchnęłam wielkie drewniane drzwi i weszłam do środka. Mari się zawahała, przez co Toy Bonnie złapał ją za rękę i wprowadził do środka. Wszystkich wzrok powędrował na nas, więcej na dziewczynę, schowaną za niebieskowłosym. Tylko Goldena nie ma w pomieszczeniu.

- Sara, co to ma być?! Co ona tutaj robi i dlaczego jest włączona?! - Spytał się z wyrzutami Foxy.

- Włączyłam ją... Nie widać? - Zza pleców wyciągnęłam pilot.

- Ale ona Cię zraniła! Szantażowała! Ona nie powinna istnieć! - Przez słowa Lisiastego dziewczyna się rozpłakała.

- Nie zapominaj, że dzięki niej masz to drugie życie. - Powiedziałam, uspokajając dziewczynę.

- Macie ją traktować jak waszą siostrę! Każdy popełnia różne błędy, ale się na nich uczy i za nie żałuje. - Wtrącił się Bon Bon.

- Ona nigdy nie będzie naszą siostrą! - Krzyknął Pirat i rzucił się na dziewczynę.

Odepchnęłam chłopaka od Mari i przygwoździłam go do ściany.

- Jeśli ją zranisz, gwarantuję Ci, że nie odezwę się do Ciebie ani słówkiem. - Pogroziłam Foxy'emu.

- Nie wiem co w Ciebie wstąpiło, ale popełniasz ogromny błąd. - Chłopak popatrzył na mnie groźnym wzrokiem i odszedł.

Westchnęłam i odwróciłam się w stronę dziewczyny. Zastałam słodki widok. Marionetka przytuliła się do Toy Bonnie'go, pewnie nie wytrzymała tych słów Lisiastego.

- To przyjmiecie mnie? - Spytała. 

- Pewnie! - Odpowiedzieli wszyscy, oprócz obrażonego Foxy'ego.

- A kogo przyjąć? - Usłyszałam rozbawiony głos.

Do pokoju wszedł Golden Freddy. Trochę się wzdrygnęłam gdy zobaczyłam jak jego wesoły wyraz twarzy momentalnie zanikł, gdy spojrzał na Marionetkę. Dziewczyna podeszła ostrożnie do chłopaka. Wpatrywali się chwilę w siebie, a ja nerwowo spoglądałam to na osłupiałą jak słup Mari, to na Goldena, który wpatrywał się w nią bez żadnych emocji.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej... xD. TROCHĘ krótki rozdział, ale no... Przepraszam, jeśli są w nim jakieś błędy, ale pierwszy raz pisałam rozdział na kompie XDD. A więc do next'a!!!

~Golden

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top