Rozdział 17

Przed rozdziałem... Z tego co się dowiedziałam w komentarzach dzisiaj pewna osoba ma urodziny...
Wszystkiego Najlepszego Tynia0212!!! <3 xD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Strąciłam rękę z mojego ramienia i spojrzałam na noże. Odruchowo sięgnęłam po pierwszy lepszy, wiszący przede mną. Złapałam go i odwróciłam się, przystawiając ostrze do gardła... Goldena?!

Mimowolnie mnie sparaliżowało. Spojrzałam to na nóż, to na przestraszone oczy misiastego. Z oczu zaczęły mi lecieć stróżki czarnej cieczy, zastępujące łzy. Chłopak złapał za mój nadgarstek i odsunął od siebie. Zacisnęłam bardziej rękę i spuściłam głowę, rozklejając się.

Poczułam jego ręce na mojej talii. Gwałtownie się od niego odsunęłam, ponownie podnosząc na niego ostrze. 

- Nie dotykaj mnie! - Przez moje krzyki wszyscy przybiegli do kuchni. 

- Ale dlaczego?! Aż tak bardzo mnie nienawidzisz? - Te słowa Goldena mnie tak bardzo ruszyły...

- Nie! Wręcz przeciwnie! Ja... P-po prostu nie m-ogę... - Oparłam się o blat i przystawiłam sobie nóż do gardła. - Nie jestem potrzebna...

- Sara przestań! - Spojrzałam na innych, jak się na mnie patrzą, jak na psychopatkę.

Golden się na mnie rzucił w celu wyrwania mi noża z rąk. Odsunęłam się o krok i po chwili znalazłam się za złotowłosym. Odwrócił się i na chwilę zniknął. W jednym momencie pojawił się przede mną i złapał za wolną rękę. Przeteleportowałam się w pierwsze miejsce, które przyszło mi do głowy, dach pizzerii. Jest już ciemno, pada mocno deszcz przez co ledwo co widzę, bo krople wody lecą mi  do oczu.

Podeszłam bliżej krawędzi dachu, dalej trzymając nóż w okolicach gardła. Golden zaczął iść w moją stronę. Nagle zaczął się... Zmieniać...? Gdy szedł jego sylwetka zamieniła się w blady odcień karnacji i czarne ubrania

- Odejdź Shadow! - Krzyknęłam w stronę... Sama już nie wiem.

Odsunęłam się kilka kroków do tyłu, gdy chłopak był coraz bliżej mnie. Poczułam, że już jestem na krańcu blachy dachu.
Pięty mi wystawały poza granicę budynku. Gdzieś w myślach słyszałam cichy krzyk "To nie Shadow". Bardzo dobrze znany mi głos, który tak uwielbiam, kocham...

Opuściłam rękę i otworzyłam dłoń. Usłyszałam głośne brzdęknięcie metalu o betonowe podłoże dachu. Spuściłam głowę i kątem oka zobaczyłam jak inni wbiegają na dach przez drzwi do niego. Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy. Oddałam się w ręce grawitacji i pochyliłam się do tyłu. Poczułam jak mój ciężar ciała staje się coraz lżejszy. Słyszę głosy innych, lecz nie potrafię ich rozróżnić i co mówią, raczej krzyczą.

Straciłam grunt pod nogami. Czuję jak lecę...

W jednej chwili poczułam ucisk na moim nadgarstku. Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Goldena. Trzyma mnie za rękę, a ja wiszę jakieś 10 metrów nad ziemią. Ze strachu szybko złapałam się drugą dłonią ręki złotowłosego i podparłam się nogami o chropowate fundamenty ścian budynku. Inni podbiegli do nas, a Foxy i Golden wciągnęli mnie na górę.

Wpadłam w objęcia miśka i upadliśmy na beton, klekając przy sobie. Spojrzałam w jego piękne oczy, które przysłaniają kosmyki mokrych od deszczu złotych włosów. Uśmiechnął się smutno i przytulił mnie, delikatnie przyciskając moją głowę do jego klatki piersiowej. Chwilę temu jeszcze chciałam umrzeć 2 raz... A teraz Golden mnie przytula gładząc ciepłą ręką moje włosy. Czuje jego szybkie bicie serca i nierównomierny oddech. Łzy mi się mieszają z kroplami deszczu. Jak ja mogłam mu to zrobić?! Ja go kocham... Już jestem pewna... Lecz... Boże kochany! Marionetka... Ona to zniszczy...

Pod wpływem takiej pogody i ciepłego dotyku Goldiego zasnęłam w jego ramionach, nawet nie wiem kiedy to zrobiłam.

***

Obudziłam się i poczułam zapach męskich perfum wokół mnie. Otworzyłam oczy i skapnęłam się, że spałam na klatce piersiowej Goldena. Przetarłam zaspane oczy i lekko ziewnęłam. Zauważyłam, iż spałam wraz z nim w jego pokoju. Podniosłam się i usiadłam na brzuchu misiastego. Oparłam się ręką o jego klatkę, a drugą przejechałam po jego policzku.

Nachyliłam się nad twarzą Goldena, obejmując ją dłońmi. Trochę speszona i zawstydzona po chwili pocałowałam go. Po twarzy spłynęła mi łza. Odchyliłam się o kilka centymetrów od twarzy chłopaka i pogłaskałam go po włosach.

- Przepraszam... - Powiedziałam cicho pod nosem.

- Nie masz za co. Ale nie rób tak więcej, bo na zawał zejdę przez Ciebie. - Misiasty otworzył oczy i się uśmiechnął, podnosząc się do pozycji siedzącej. 

- Dobrze... Ale naprawdę przepraszam... Nie wiem co we mnie wstąpiło... - Spuściłam głowę, a Golden ją złapał i wplótł pomiędzy moje włosy swoje palce.

- Nie Twoja wina. Już wiemy, że to Marionetka i Shadow'y Tobą manipulowały. Już nie masz czarnych oczu, masz znowu te same przepiękne zielone, w które uwielbiam się wpatrywać. - Spojrzałam na niego i się lekko zarumieniłam.

- Golden...

- Tak?

- A jak Ci coś powiem teraz, to mi uwierzysz?

- Zawsze. To...? - Misiek przechylił pytająco głowę, dalej nie puszczając mojej.

- Kocham Cię...

Złapałam Goldena za kołnierz od koszuli i pociągnęłam w swoją stronę. Nasze usta się złączyły w namiętnym pocałunku. Chcę tą chwilę zatrzymać na zawsze, szkoda tylko, że tak się nie da. Misiasty zwinął sprawnie nogi, zmieniając moją pozycję, dalej nie odrywając swoich ust od moich. Podparłam się na łokciach, leżąc na plecach. Golden złapał mnie za dłonie, delikatnie kładząc się na mnie. Po chwili odczepił się i zaczął zjeżdżać po mojej szyi, delikatnie ją muskając. Zaczęłam cicho mruczeć z zadowolenia, a Golden się cicho zaśmiał. Strąciłam mu kapelusik z głowy i położyłam obok kanapy. Czarnooki złapał za moje spodnie i je powoli zaczął zsuwać z bioder, a ja zaczęłam rozpinać powoli mu koszulę.

Gdy każdy już swoje zrobił do pokoju wbił Foxy, jakby kurde nie mógł kiedy indziej.

- Sara chcesz naleśniki? Z Nutellą! - Wraz z Goldenem spojrzałam na Lisiastego stojącego w drzwiach. - Chybaaaa wam przeszkodziłem... Prawda?

- Tak. - Odpowiedziałam stanowczo w tym samym momencie, co Misiasty.

- No trudno. Nie chcę zostać wujkiem. - Rzucił Pirat i postawił jedzenie na stoliku, stojącego koło kanapy.

- Ha ha. Bardzo śmieszne. - Prychnęłam i usiadłam koło Goldena, poprawiając spodnie.

- Coś jeszcze Foxy? - Spytał się złotowłosy.

- Nie. Już wam nie przeszkadzam. Jedzcie póki ciepłe. Na razie! - Pirat wyszedł w podskokach z pokoju, a ja z Goldenem strzeliliśmy facepalm'a.

- Skąd on wiedział, że jestem akurat u Ciebie? - Chłopak tylko wzruszył ramionami i podszedł do pułki, gdzie stał telewizor.

Włączył go, wziął pilot do ręki i talerz z naleśnikami. Podał mi rzeczy i z krzesła od biurka sięgnął po koc, wiszącym na nim. Usiadł koło mnie i zarzucił tkaninę na nas. Przysunął stolik, a ja postawiłam na nim jedzenie. Położyłam głowę na ramieniu Goldena, a ten objął mnie i przysunął do siebie.

Tak oto spędziliśmy popołudnie na oglądaniu filmów i napychaniu się naleśnikami z Nutellą. (Romantic level hard xD dop.aut.) Leżąc tak z miśkiem naszła mnie myśl, która nie dawała mi spokoju cały czas. Co z Marionetką? Shadow'ami? Zepsują to! Nie chcę stracić Goldena... Kocham go...

Po serii nudnych, a zarazem dziwnych filmów, wtuliłam się w chłopaka i spojrzałam w jego oczy. Cmoknęłam go w usta i zasnęłam na chwilę w jego objęciach...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Romantico!!! XD. Czy Foxy zostanie wujkiem? Czy Mari ciotką?! Dowiecie się w następnych rozdziałach! Nie no żartowałam... Chyba xDD. Do następnego! ^^

~Golden

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top