Rozdział 11

NOTKA
~~~~~~~~~~~~~~~~

Staliśmy tak kilka sekund...

Po chwili misiek się ode mnie odsunął, złapał mnie za ręce i spojrzał mi prosto w oczy.

- Em... Goldie, ja nie wiem czy...

- Nie wiesz czy mnie kochasz, rozumiem. Wiedziałem, że tak będzie. - Chłopak spuścił głowę.

- Golden... - Złapałam ręką za jego podbródek i kazałam na siebie spojrzeć. - Daj mi trochę czasu, muszę to przemyśleć.

- Dobrze... - Złotowłosy wyszedł ze spuszczoną głową z pokoju.

Podeszłam do łóżka i padłam na nie plecami, przez co pod wpływem ciężaru skrzypnęło. Golden mnie kocha? Ale... Ja nie wiem czy czuje to samo, co on do mnie... Oczywiście, że go bardzooo lubię, ale nie chcę mu robić nadziei... Muszę to przemyśleć zanim jego zranię.

Podwinęłam rękaw ubrania i spojrzałam na gojące się rany. Cała ręką okaleczona... Widać tylko tworzące się strupy na niej.

Nagle usłyszałam jak drzwi się gwałtownie otworzyły i walnęły o ścianę.

- Sara pomóż! - Zobaczyłam Bonniego, jest cały czerwony.

- Co się stało? - Spytałam, zakrywając swetrem rękę.

- Przed chwilą Mangle mi powiedziała, że się jej podobam! Ja się w niej też podkochuje, ale nie wiem jak jej to powiedzieć! Pomóż!

Fioletowy padł na kolana przede mną i założył ręce jak do modlitwy. Pokazałam mu gestem ręki żeby wstał, a ja sama to zrobiłam i zamknęłam drzwi.

- Nie myślałam, że swatka to tak bardzo poważny "zawód". - Pokazałam cudzysłów w powietrzu. - Musisz zapamiętać co i jak... Ale dobra, jak mam Ci pomóc?

- Jutro jest ta impreza... No i chciałbym Cię prosić, żebyś mi pomogła przygotować coś dla niej, na przykład zagrałbym jej na gitarze. Chcę jej wyznać miłość przy wszystkich.

- Ojeju, ależ Ty romantyczny kicełku. Oczywiście, że Ci pomogę.

- Naprawdę? Dzięki! - Wylądowałam w objęciach królika.

- Proszę... Mam pomysł!

Złapałam za ucho królika i przyłożyłam do niego usta. Powiedziałam mu cały plan jaki jutro nastąpi.

- Świetny! O której mam być za kurtynami? Szkoda, że to nie ja będę grał na gitarze...

- Ojj nie smutaj. Dam radę przecież. Impreza jest przed sceną i w salonie o 19, więc bądź jakieś 10 minut po siódmej.

- Dobrze. - Uszy podniosły się chłopakowi. - Ja już idę. Dziękuję! - Czerwonooki wyszedł z pokoju.

Masakra... Najpierw Foxy i Freddy, potem Wiosenka i Rina, a teraz Boniacz z Mangle! Mam dużo do roboty... Ale podoba mi się to. Pomogę im w drodze do szczęścia. Sama mam do niego łatwą drogę, lecz nie wiem...

Pójdę do Riny. Zobaczę jak tam z nimi. Wyszłam z pokoju i dwa kroki dalej, stanęłam przed drzwiami i cicho zapukałam, nic. Uchyliłam lekko drzwi i wsunęłam głowę do środka. Zatkało mnie. Oni się tulą na łóżku!

- Wiosenko, nie wiedziałam, że Twoje lodowate serce zacznie jeszcze bić. - Prychnęłam wchodząc do środka.

- Ejj! - Krzyknął Sprigtrap wtulając się bardzej w czarnowłosą.

- Sara? No... Poznaliśmy się już no i... - Zaczęła rysica.

- Tak, tak wiem. Jesteście razem po godzinie. Chociaż mam spokój od swatania was. - Puściłam oczko parze. - Toooo ja wam nie przeszkadzam. Ale żadnych mi tutaj bachorów, zrozumiano? - Zaśmiałam się.

- Sara nie przeginaj... - Rzucił oschle Springi.

- Dobrze już, dobrze. Idę. - Wyszłam z pokoju.

- To co ja mam robić? Nudy straszne! - Powiedziałam sama do siebie - Wiem!

Ruszyłam w stronę pokoju pirata. Nie pukając weszłam do pokoju. Foxy leży na łóżku, wpatrywując się w sufit.

- Ahoj Piracie! - Krzyknęłam na cały pokój.

- Ahoj Sara! Czemu się tak drzesz? Ja mam wrażliwe uszy! - Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej.

- Nie dramatyzuj, ja też mam. - Usiadłam koło lisiastego. - Jak tam z Freddy'm?

- Co? Nic... Nawet z nim nie gadam. Ja się boję nawet powiedzieć do niego "Cześć".

- O Jezu ale problem... Ja tutaj mam jeszcze Bonniego z Mangle swatać! Miałam też Springiego z Riną, ale zrobili to za mnie.

- Co?! To jego serce jeszcze żyje? Łooo... - Lisiasty rzucił się na łóżko.

- Mam pytanie... Potrzebujesz czegoś?

- Miłości. - Powiedział bez emocji.

- Materialnego!

- No to Freddy'ego.

- Aaaaa! Foxy! - Załamałam ręce.

- Dobra... Wiesz gdzie są może stare płyty? Mogę pomóc Toy Bonnie'mu z tym na jutrzejszej imprezie.

Oczy mi się zaświeciły. Freddy miał taki składzik w swoim pokoju z różnymi rzeczami.

Złapałam energicznie rękę chłopaka i wybiegliśmy z pokoju. Foxy się pyta gdzie my tak pędzimy, ale nie powiem mu przecież, że do bruneta.

Gdy już dobiegliśmy do drzwi poprawiłam fryzurę Foxy'emu oraz ubranie, a sama zapukałam do drzwi. Schowałam się ze strony, gdzie się one otwierają. Zobaczyłam jak się uchylają.

- Freddy? Em... Chciałem się zapytać, czy nie masz jakiś starych płyt na jutrzejszą imprezę.

- Mam... Wchodź. - Lisiasty rzucił mi zabójcze spojrzenie, przez co się zaśmiałam pod nosem.

Słyszałam przywracające się rzeczy. Freddy szuka pewnie płyt.

- Proszę. - Usłyszałam głos miśka, bo przecież nic nie widzę.

- D-dzięki.

Czerwonowłosy dosłownie wybiegł z pokoju, jakby rzucali w niego rozgrzanymi kamieniami. Jest cały czerwony, lecz ma płyty!

- Zabije Cię za to. - Syknął przez zęby, ja się tylko przez to zaczęłam głośniej śmiać.

- Idź odnieść płyty, zaraz kolacja.

Obróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę kuchni. Monotonny coś ten dzień. Jest 17:24.

Zobaczyłam jak Chica biega po kuchni i panikuje.

- Cześć Chica! Czemu tak latasz po tej kuchni?

- Ooo, cześć Sara. Toy Chica poszła do toalety, a ja próbuję ogarnąć to wszytsko.

- Mogę Ci pomóc. Tylko powiedz co mam robić.

- Naprawdę chcesz mi pomóc? Wspaniale! Możesz udekorować tą pizzę.

Dziewczyna pokazała palcem na ciasto w kształcie koła, leżącego na blacie pełnym mąki. Podeszłam do blatu i zaczęłam dekorować.

Sos, ser, znowu sos i ser... Pieczarki na wierzch i pepperoni. Po chwili ciasto było udekorowane.

- Gotowe! - Otarłam ręce z mąki.

- Świetna jest! - Powiedziała blondyna, biorąc ciasto do ręki.

Włożyła je do piekarnika i swoją pizzę też. Zamknęła drzwiczki i umyła ręce. Usiadła na krześle, zaczęło się oczekiwanie aż ciasto urośnie.

Jakieś 25 minut później pizza była gotowa. Otworzyłam piekarnik. W twarz buchnął mi zapach sera. Czuję, że będzie pyszna!

Wyjęłam swoją pizzę, po chwili Chica swoją. Zauważyłam Toy Chicę w drzwiach.

- Szybciej się nie dało? Myślałam, że już do tego kibla wpadłaś. - Prychnęła Chica i skierowała się w stronę jadalni.

Poszłam za dziewczyną. W jadalni czekali już wszyscy oprócz Mari, jak zawsze. Postawiliśmy pizzę na stole. Golden popatrzył się na mnie ze zdziwnieniem, lecz po chwili się uśmiechnął. Jestem cała z mąki! A życie...

- Sara, Ty robiłaś z Chicą pizzę? - Zapytał się Bonnie.

- Tak. Powinniście też pomóc jej w kuchni, a nie czekać w jadalni jak te pisklęta w gnieździe.

Popatrzyli na mnie, a po chwili, jakby niby nigdy nic zaczęli jeść. Westchnęłam ciężko. Wzięłam kawałek pizzy i poszłam spowrotem do kuchni. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.

- A Ty czemu nie jesz tam? - Spytała Chica.

- Jakoś nie chcę dzisiaj tam jeść. Gdy zjem to od razu pomogę Ci posprzątać kuchnie.

- Sara jesteś aniołem! - Dziewczyna rzuciła mi się na szyję.

- Jakim tam aniołem. Po prostu nie mogę patrzeć jak harujesz w tej kuchni, żeby oni się najdeli, a nawet Ci nie pomogą.

- Wiesz, zawsze tak było.

- To ja od teraz będę Ci pomagać szykować kolację, okej?

- Dziękuję! - Ścisnęła mnie mocniej, przez co zaczęłam się dławić. - Sorry.

- Nic się nie stało. Jutro przyjdę o 17 pomóc w robieniu jakiś przekąsek na imprezę. Później będę musiała też coś zrobić. - Spojrzałam na Bonniego, siedzącego przy stole w jadalni. - Dobra, ja już sprzątam, Ty idź coś też zjeść.

- Dobrze.

Fioletooka zniknęła za drzwiami, a ja zabrałam się za sprzątanie.

**

Po jakiejś godzinie kuchnia była wysprzątana. Jestem padnięta! Chica chyba zapomniała o mnie, ale to nic. Należy się jej odpoczynek.

Usiadłam na krześle i oparłam głowę na ręce. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam...

*ZPW GOLDEN FREDDY*

Siedzę już godzinę w tej jadalni, a Sara jeszcze nie wyszła z kuchni. Może się jej coś stało? Pójdę to zobaczyć.

Wstałem z krzesła i szybkim krokiem podeszłem do drzwi kuchni. Wychyliłem głowę. Kuchnia lśni, mop z wiadrem leży na podłodze. Podniosłem wzrok na blat. Sara chyba na nim śpi.

Podszedłem do niej. Tak, śpi. Praca ją chyba wykończyła. Wziąłem ją na ręcę w stylu panny młodej i skierowałem się w stronę jej pokoju.

W drodzę do pomieszczenia wtuliła się bardziej we mnie...
Nie wierzę... Na rękach mam cały mój świat. Nie chcę jej stracić...

Otworzyłem nogą drzwi do pokoju, ułożyłem ją na łóżku i przykryłem kocem. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i wyszłem z pokoju.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zjebałam rozdział, totalnie ;-;. Ale nie bijce za to xD. Niedługo będzie następny. No i w ogóle, dużo ship'ów XD.

Chciałam rówież podziękować TotoJestem za wykonanie tych oto zacnych fanartów dla mnie! Są prześliczne *-*!!! Dziękuję za to, że włożyłaś swoj wysiłek i czas na zrobienie ich <33. I przepraszam za tą temperówkę :c. Czuję się taka wyróżniona xDD.

Gwiazdkujcie, komentujcie <33 no i do next'a!!!

~ Golden

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top