Rozdział 19

Evan nerwowo zamyka drzwi od domu i szybko zbiega po schodach prowadzących do furtki. Ja biegnę tuż za nim.

- Czy możesz mi powiedzieć co się stało? - pytam przerażona.

- Wsiadaj. - Brunet otwiera mi drzwi od samochodu i patrzy na mnie wyczekująco. Posłusznie wsiadam do pojazdu. Nigdy nie widziałam Evana w takim stanie. Musiało stać się coś bardzo poważnego.

Chłopak siada za kierownicą i szybko zapala silnik. Samochód rusza z miejsca i po chwili pędzimy z ogromną prędkością przez miasto.

- Okej, powiedz mi teraz.

- Natalie popełniła samobójstwo.

Natalie popełniła samobójstwo. Natalie popełniła samobójstwo. Natalie popełniła samobójstwo. Natalie popełniła samobójstwo.

Te słowa krążą mi po głowie i nie mogę wydobyć z siebie nawet cichego dźwięku.

- Kochanie, wszystko dobrze? - Evan odwraca głowę od jezdni i patrzy na mnie. W jego oczach widzę troskę i smutek.

- Nie. - szepczę. - Boże! - wykrzykuję i wybucham płaczem. To prawda, nie lubiłam jej, ale wizja tego, że odebrała sobie życie jest przerażająca. To okropne, że spotykałam ją na mieście, a teraz już nigdy jej nie zobaczę. Jest człowiek i nie ma człowieka. Nie mogę w to uwierzyć.

- Nie wiem dlaczego. - mówi chłopak, a ja z jego tonu głosu wnioskuję, że jest w szoku. Ale co mu się dziwić? Natalie była normalną dziewczyną i nic nie wskazywało na to, żeby miała jakieś problemy.

- Gdzie jedziemy? - pytam.

- Do Emily, Cody'iego i Harrego.

****

Po 20 minutach dojeżdżamy do domu Emily. Wychodzimy z samochodu, a nasi przyjaciele już na nas czekają. Emily jest cała zapłakana, Harry wygląda jakby miał za chwile zemdleć, a Cody próbuje zachować poważną minę, żeby jeszcze bardziej nie dołować Emily, ale widzę, że jest na skraju wytrzymania.

Wchodzimy do środka i siadamy w salonie. Cody i Emily na jednej kanapie obejmując się, na z Evanem na drugiej, a Harry siada sam na jednym z foteli.

- Musimy jechać na policję. - Cody przerywa ciszę.

- Po co? - pyta Evan, a ja czuję jak jego mięśnie nerwowo się spinają.

- Nie wiem. - Cody jest coraz bardziej przybity. - Chyba chcą z nami porozmawiać o Natalie.

- Wiecie dlaczego to zrobiła? - pytam.

- Nie. - Harry odpowiada, nawet na mnie nie patrząc.

Patrzę na Emily, która siedzi wtulona w Cody'iego i cała się trzęsie. W sumie to się nie dziwię, że tak to przeżyła, ponieważ znała ją od trzeciej klasy gimnazjum.

- Dobra, jedziemy. - Harry wstaje i kieruje się do wyjścia. Wszyscy idziemy w jego ślady. Ja z Evanem wsiadamy do jego samochodu, a Cody i Emily do Harrego.

****

Po 10 minutach jesteśmy już na komisariacie. Idziemy korytarzem i widzimy rodziców Natalie. Jej mama cała zapłakana ledwo stoi, a jej mąż rozmawia z jakimś policjantem. Na ten widok nogi się pode mną uginają i prawie upadam, ale Evan w porę mnie łapie.

- Skarbie, co ci jest? - pyta przerażony.

- Nic, zakręciło mi się w głowie. - odpowiadam i łapię go w pasie, a on obejmuje mnie swoimi szerokimi ramionami. Tak samo idą Cody i Emily. Szkoda mi Harrego, który idzie sam.

- Dzień dobry, mieliśmy się zgłosić. - mówi Evan do niskiego policjanta w średnim wieku. Ten patrzy na niego podejrzliwie, a potem przenosi swój wzrok na mnie.

- Wy jesteście od tej dziewczyny co popełniła samobójstwo? - pyta, a ja się wzdrygam. Evan najwidoczniej do zauważa, bo zaczyna jeździć ręką po moich plecach, żeby mnie uspokoić.

- Tak. - odpowiada szorstko.

- Idźcie do drzwi numer 12 i poczekajcie tam na kogoś kto po was przyjdzie. - mówi, po czym odchodzi.

Cała nasza piątka kieruje się w stronę tych drzwi. Harry je otwiera, a naszym oczom ukazuje się małe pomieszczenie wypełnione krzesłami. Siadamy i czekamy w milczeniu na przyjdzie policjanta.

Mija jakieś 15 minut, gdy drzwi się otwierają i wchodzi przez nie młoda policjantka. Jest bardzo ładna, ma brązowe włosy do pasa, które związała w kucyk, niebieskie oczy i pełne usta. Wygląda na około 25 lat.

- Dzień dobry, nazywam się Kimberly Young. Bardzo wam współczuje straty koleżanki. - uśmiecha się blado. - W każdym razie nie wezwaliśmy was bez powodu. Będę brała po kolei każdego z was na krótką rozmowę. Nic strasznego, nie róbcie takich min. - uśmiecha się widząc strach w naszych oczach. - Na prawdę, jesteśmy tu, żeby się czegoś dowiedzieć i wam pomóc. Jako pierwszą osobę poproszę Emily Jeffey.

Patrzę na moją przyjaciółkę jak wstaję i posyłam jej uspokajający uśmiech. Razem z policjantką wychodzą z sali, a my siedzimy w ciszy przez ten cały czas.

Po 20 minutach drzwi się otwierają i wchodzi Emily razem z policjantką. Nie wygląda na wystraszoną, ani nic, więc może nie było tak źle?

- Teraz poproszę Lenę. - mówi i uśmiecha się zachęcająco. Wstaję i wychodzę za nią z małego pomieszczenia. Idziemy przez długi korytarz, aż w końcu dochodzimy do drzwi z numerem 23. Policjantka otwiera je i wchodzimy do pomieszczenia z dwoma krzesłami i biurkiem stojącym pomiędzy nimi. - Nie przeraź się kochanie, to tylko tak strasznie wygląda. - śmieje się kobieta. - Usiądź.

Robię to ci mi każe i siadam na małym krześle. Policjantka robi to samo i wyciąga jakieś dokumenty z szuflady.

- Lena powiedz mi, jak dobrze znałaś Natalie?

- W sumie to nie za dobrze. Poznałam ją jak przyszłam do szkoły i wydawała się bardzo miła. Zaczęłyśmy się przyjaźnić, ale po pewnym czasie pocałowała mojego chłopaka i nasza znajomość się skończyła.

- Rozumiem. - Policjantka notuje coś przez chwilę, a potem na mnie patrzy. - Byłaś kiedyś może u niej w domu? Albo ona u ciebie?

- Nie. - odpowiadam najbadziej spokojnym tonem, na jaki mnie w tej chwili stać.

- A wiesz może dlaczego mogła zrobić coś takiego co zrobiła? - patrzy na mnie i delikatnie się uśmiecha, żeby dodać mi otuchy.

- Nie, naprawdę. Tak jak powiedziałam, nie znałam jej dobrze. Jednakże nie sądziłam, że mogłaby zrobić coś takiego. Była normalna i wydawała się szczęśliwa.

- Rozumiem. Czy znasz kogoś, kto mógłby jej życzyć śmierci lub grozić? Albo na przykład, czy ktoś się z niej wyśmiewał lub dręczył?

- Nie spotkałam takiej sytuacji w szkole i nie sądzę, żeby miała miejsce. Natalie była popularna i jeśli ktoś miałby kogoś wyśmiewać to prędzej ona innych niż inni ją.

- Dobrze. Dziękuję ci za tą krótką rozmowę. - policjantka wstaje, więc idę w jej ślady.

****

Po godzinie otwierają się drzwi małego pomieszczenia i wchodzi Evan, który był przesłuchiwany jako ostatni. Za nim idzie młoda policjantka. Zamyka drzwi i prosi nas, żebyśmy usiedli.

- Posłuchajcie, jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałabym wam powiedzieć. Przy ciele Natalie znaleźliśmy pudełko, a w nim kilka kopert. Dwie dla rodziców i pare innych z imionami. Natalie pewnie chciała, żeby osoby, których imiona napisała dostały te koperty, więc teraz wam je dam. - Podchodzi do każdego z nas i rozdaje małe, białe koperty. Dostaję swoją jako ostatnia.

Patrzę na biały papier, na którym drukowanymi literami napisane jest : LENA

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top