Rozdział 18

Otwieram oczy i patrzę na zegar wiszący na ścianie. 11:09. Moje oczy poszerzają się ze zdziwienia. Odwracam się do Evana, ale zdaję sobie sprawę, że chłopak nie leży obok mnie.

- Evan?! - krzyczę. - Świetnie. - mówię sama do siebie.

Schodzę na dół, ale nie zastaję tam ani jednego z chłopaków. Gdzie oni mogli pójść i dlaczego mnie nie obudzili? A co jeśli im się coś stało? Przychodzą mi do głowy najczarniejsze scenariusze, gdy nagle otwierają się wejściowe drzwi. Evan i Luke jak gdyby nigdy nic wchodzą do domu i kładą na stole w kuchni reklamówki z zakupami.

- Czy możecie mi wyjaśnić gdzie byliście i dlaczego mi nie powiedzieliście? - pytam zdenerwowana.

- Pojechaliśmy do sklepu, bo mamy pustą lodówkę. - odpowiada Luke.

- Ale dlaczego mnie nie obudziliście? Prawie umarłam ze strachu jak was nie zastałam w domu.

- Przepraszam skarbie, ale tak słodko spałaś, że nie miałem serca cię budzić. - Evan mnie przytula.

- Nie myśl, że tak łatwo ci to wybaczę.

- Co muszę zrobić? - patrzy na mnie wzrokiem smutnego szczeniaczka.

- Śniadanie. - uśmiecham się.

- Nie ma najmniejszego problemu. - odpowiada zadowolony.

- Mi też możesz. - wtrąca się Luke.

- Chyba coś ci się pomyliło. - odpowiada brunet i zabiera się do przygotowywania naleśników.

****

Po śniadaniu razem z Emily idziemy na małe zakupy. Ostatnio nie miałyśmy czasu, żeby wyjść gdzieś tylko we dwie.

- Nie mogę się doczekać jutrzejszego koncertu Justina! - zaczyna Emily.

- Ja też, będzie świetnie.

- Kochasz Evana? - przyjaciółka nagle pyta.

- Jasne, co to za pytanie? - odpowiadam.

- Wiesz, znam go od bardzo dawna i zawsze był strasznym dupkiem. Nie wierzę, że tak się zmienił. Jestem taka szczęśliwa za was dwoje.

- To miło z twojej strony. - uśmiecham się.

- To niesamowite jak go zmieniłaś. - ciągnie blondynka. - Na lepsze oczywiście. - dodaje.

- A jaki był? Możesz mi opowiedzieć?

- Jasne, ale chodźmy na kawę. Tam ci wszystko powiem.

****

Po 15 minutach pijemy już kawę w Starbucksie. Uwielbiam tą kawiarnie, razem z Emily jesteśmy jej stałymi klientkami.

- No więc, znam Evana od pierwszej klasy gimnazjum. - zaczyna przyjaciółka. - Tak w sumie "znam" to chyba niewłaściwe słowo. Był strasznie zamknięty w sobie. Z nikim nie rozmawiał, siedział zawsze sam, w ostatniej ławce pod oknem. Nigdy nie widziałam, żeby się uśmiechał, albo grał w piłkę z chłopakami. Zazwyczaj siedział na schodach i coś czytał. Nie wiem dlaczego. W drugiej klasie, zamieniłam z nim może z 10 zdań? Też był skryty, ale zaczął przyjaźnić się z Harrym. Dziwiłam się, ponieważ Harry był najpopularniejszym chłopakiem w naszej klasie.

- Czyli Harrego też znasz od pierwszej gimnazjum? - przerywam.

- Tak. Natalie znam od trzeciej, a Cody'ego od pierwszej klasy liceum. Ale wracając do Evana. W trzeciej klasie był najbardziej popularnym chłopakiem w szkole, a dziewczyny za nim szalały, ponieważ był bardzo przystojny. Wierz mi, laski się za nim uganiały, a on ... Cóż, on to wykorzystywał. Co noc inna. Złamał serca wielu dziewczynom.

- Czekaj, czekaj. W trzeciej klasie gimnazjum? W wieku 16 lat już taki był?

- Tak, masakra. Nie wiem dlaczego. W pierwszej liceum się nic nie zmieniło. Oprócz tego, że jego popularność jeszcze bardziej wzrosła. Już jako pierwszoklasista został kapitanem szkolnej drużyny. Wtedy przeleciał wszystkie cheerleaderki. Miał nawet swoją ulubioną, Victorię.

- Tą trzecioklasistkę? Wiesz, z długimi, falowanymi, blond włosami?

- Tak, to Victoria Sprouse. Było wokół nich naprawdę głośno.

- Nie dziwie się, jest przepiękna.

- I była w nim zakochana. I to bardzo.

- A on w niej? - dopytuje.

- Coś ty, on chciał tylko stać się bardziej popularny, więc ją wykorzystał. Był taki przez cały czas, ale nagle pojawiłaś się ty. No i nagle się w tobie zakochał. Nie wiem co takiego w sobie masz, ale na Evana to działa. - Emily się uśmiecha, ale ja nie mogę wybić sobie z głowy myśli, że Victoria mogłaby mi odebrać Evana. - Coś nie tak? - pyta blondynka.

- A co jeżeli Victoria chciałaby znowu być z ...

- Przestań - przyjaciółka mi przerywa. - Nawet jeżeli by chciała to ma pecha, bo Evan kocha ciebie. Zresztą, ona chyba ma chłopaka.

- Tak? - pytam z nadzieją w głosie.

- Tak. Taki jeden z trzeciej klasy. Chyba ma na imię Derek, nawet nie wiem.

- To dobrze. - oddycham z ulgą. - To co, idziemy kupić jakieś świetne ciuchy?

- Jeszcze pytasz? - Emily wstaje z krzesła i ciągnie mnie do wyjścia.

****

- Cześć skarbie. - wita mnie Evan, gdy wracam z zakupów.

- Cześć. - odpowiadam i odkładam ważące chyba z tonę torby.

- Widzę, że zakupy udane. - uśmiecha się.

- Tak, w każdym sklepie, do którego wchodziłam znajdowałam coś ładnego. A Emily kupiła chyba dwa razy tyle co ja.

Chłopak zaczyna się śmiać, podchodzi do mnie i czule mnie obejmuje. Odwzajemniam to i czule całuję jego pełne usta. Evan podnosi mnie i sadza na blacie w kuchni. Nasze pocałunki stają się coraz mocniejsze i pewniejsze. Zatapiam swoje ręce w jego gęstych, czarnych włosach, a on wydaje z siebie ciche westchnienie.

Bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni. Ściąga swój biały T-shirt i kładzie się na mnie. Dotykam jego ciepłego, umięśnionego brzucha i ponownie zaczynam go całować. Czuję, że się uśmiecha. Przejeżdzam dłonią po jego nagim torsie i sama zaczynam się uśmiechać. Jest taki idealny. Pierwszy raz darzę kogoś tak silnym uczuciem, to niesamowite.

Nagle zaczyna dzwonić jego telefon. Odrywam od niego swoje wargi, ale on nic sobie nie robiąc z dzwoniącego telefonu, znów mnie do siebie przyciąga.

- Evan - mówię. - To może być coś ważnego.

- Na pewno nic ważniejszego niż ty. - odpowiada i uśmiecha się zalotnie.

- Odbierz to. - mówię stanowczo, ale nie mogę powstrzymać uśmiechu. Chłopak bierze telefon i przykłada go do ucha.

- Halo? - zaczyna i patrząc mi prosto w oczy kręci kółka na moim brzuchu. Słucha osoby po drugiej stronie już przez chwilę i nagle rzednie mu mina. Przestaje na mnie patrzeć i wstaje z łóżka. - To jakiż żart? - pyta zaniepokojony. Chodzi nerwowo po pokoju, a ja zaczynam się niepokoić. Co musiał takiego usłyszeć, że nagle stracił humor? - Kurwa, już tam jedziemy. - mówi i się rozłącza.

- Co się stało? - pytam i zaczynam się ubierać.

- Musimy jechać. - mówi nawet na mnie nie patrząc.

- Evan, o co chodzi? - pytam.

- Chodź, powiem ci wszystko w samochodzie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top