Rozdział 11
Moje serce rozpada się na milion kawałków. Dlaczego mój chłopak i moja przyjaciółka się całują? Jak mogli mi to zrobić? Czuję piekące łzy na policzkach.
- Lena ... - zaczyna Evan. - To nie tak jak myślisz.
- A jak? - tylko tyle udaje mi się wydusić.
- Przestań Evan, chyba nie będziemy jej oszukiwać. Powiedz, że jak tylko tu weszłam to rzuciłeś się na mnie i zacząłeś całować. - uśmiecha się złowieszczo Natalie.
- Co?! - krzyczy chłopak. - Jesteś nienormalna, przecież to ty ... - nie słyszę nic więcej, ponieważ wychodzę z pomieszczenia. Szybkim krokiem idę w kierunku drzwi, ale ktoś mnie zatrzymuje. Odwracam się i widzę Emily.
- Lena? - patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami. - Co się stało? - pyta i mnie przytula.
- Nic takiego. Opowiem ci kiedy indziej, ale teraz muszę wracać. - uśmiecham się blado.
- Nie ma mowy. Idę z tobą. - mówi. - Poczekaj tylko wezmę torebkę od Cody'ego.
Gdy odchodzi rozglądam się po sali i zauważam jak Evan wybiega z toalety. Chowam się za stołem, żeby mnie nie zauważył i go obserwuję. Koło chłopaka pojawia się Natalie. Łapie go za nadgarstek i próbuje pocałować. Jednak on odpycha ją i zaczyna krzyczeć coś czego nie mogę zrozumieć.
- Idziemy? - obok mnie pojawia się Emily.
- Tak. - odpowiadam i obie wychodzimy.
****
- ... on zaczął zaprzeczać, a ja wyszłam. - kończę swoją opowieść, gdy razem z Emily siedzimy u mnie na łożku.
- Nie wierzę, że Natalie mogłaby zrobić coś takiego. Co za szmata!
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.
- A wiesz, że wydawało mi się, że ona może czuć coś do Evana? Ostatnio dużo o nim gadała i strasznie się do niego kleiła. Ale szczerze to Evan zawsze miał ją w dupie. Nigdy się nią nie interesował. Patrzył tylko na ciebie. Pierwszy raz widziałam, żeby ktoś tak na niego działał.
- Jak widać Natalie dopięła swego.
- Chcesz, żebym z nim o tym pogadała?
- Nie. - szlocham. - Nie chcę go znać.
- Rozumiem. - mówi i mnie przytula. - A teraz idziemy do sklepu po lody! Trzeba ci trochę poprawić nastrój.
****
Otwieram powoli oczy. Poniedziałek. Cudownie. Znowu będę musiała zobaczyć Evana. Dzwonił do mnie ze sto razy. Ale ja nie odebrałam. Za bardzo przez niego cierpię. Powoli zwlekam się z łóżka i idę do łazienki. Wyglądam jak trup. Muszę coś zrobić, żeby znowu wyglądać jak człowiek. Myję zęby, robię lekki makijaż składający się z podkładu, tuszu do rzęs i matowej pomadki. Prostuję moje czarne włosy i idę szukać jakichś ubrań do szafy. Decyduję się na jeansy z podwyższonym stanem, białą bluzkę na ramiączka i skórzaną kurtkę. Do tego białe Air Force i mogę spokojnie iść do szkoły. Mam sporo czasu, więc decyduję, że pójdę pieszo.
Gdy docieram do szkoły, zauważam, że Emily, Cody i Harry stoją przy drzwiach. Macham im na powitanie.
- Cześć. - uśmiecham się.
- Hej. - odpowiadają wszyscy.
- Czemu tak stoicie zamiast wejść do szkoły? - pytam.
- Czekaliśmy na ciebie. - uśmiecha się Emily.
- Co wy na to, żebyśmy po szkole poszli na pizzę? Znam świetny lokal, który jest w miarę blisko. - proponuje Cody.
- Możemy iść. - mówi Harry.
- Ja też jestem za. - odpowiada Emily. - Lena?
- Jasne, czemu nie. - zgadzam się.
- No to ustalone. Po lekcjach spotykamy się przy moim samochodzie. - mówi Cody, po czym idzie w kierunku boiska.
- Co teraz masz? - pyta Emily.
- Matematykę. - wzdycham. Wizja spędzenia 45 minut w towarzystwie Evana nie jest kusząca.
- Powodzenia. - blondynka przytula mnie. - Ja teraz mam angielski i siedzę koło Natalie. Trzymaj kciuki, żebym jej nie przywaliła. Szczerze to najchętniej powyrywałabym jej te rude włosy z głowy. Ale spróbuję się powstrzymać. - obie zaczynamy się śmiać, po czym każda z nas idzie w swoją stronę.
- Dzień dobry klaso. - zaczyna pan Hale. Evana nie ma w klasie z czego bardzo się cieszę. Niestety moje szczęście nie trwa zbyt długo, ponieważ nagle otwierają się drzwi i staje w nich czarnooki chłopak.
- Przepraszam za spóźnienie. - mówi.
- Evan czy ty przestaniesz się kiedykolwiek spóźniać? - krzyczy nauczyciel. Chłopak tylko wzrusza ramionami i idzie w moją stronę. Staram się na niego nie patrzeć, więc bardzo dokładnie czytam zadanie z książki.
- Lena ... - zaczyna.
- Zamknij się. - przerywam mu. - Nie mamy sobie nic do powiedzenia.
- A właśnie, że mamy. Muszę ci to wyjaśnić.
- Evan, tu nie ma nic do wyjaśniania. Bawiłeś się moimi uczuciami, a potem pocałowałeś Natalie. Tyle w temacie. - unikam jego wzroku.
- Ale musisz zrozumieć, że to nie ja ją pocałowałem, tylko ona weszła i się na mnie rzuciła, a ty akurat wtedy weszłaś. Nie zdążyłem jej nawet odepchnąć. Po co mi Natalie skoro mam ciebie? - mówi, a mi pojedyncza łza spływa po policzku. - Kocham cię, Lena. Naprawdę. - na te słowa moje serce mimowolnie zaczyna szybciej bić, a w brzuchu znowu pojawiają się motylki.
- Nie wierzę ci, Evan. Złamałeś mi serce. Gdy cie z nią zobaczyłam. Po prostu ... To nie do opisania, rozumiesz? Parę godzin wcześniej wyznaliśmy sobie miłość, a potem widzę takie coś. - patrzę mu w oczy.
- Lena, musisz mi uwierzyć. - zaczyna szlochać. Evan płacze. Nie widziałam go jeszcze w takim stanie. Czy mówi prawdę? Czy powinnam mu uwierzyć?
- Lena i Evan. Czy ja wam przeszkadzam? - z zamyślenia wyrywa mnie głos nauczyciela.
- Nie, przepraszam. - mówię. Nie patrzę już na Evana, tylko zaczynam robić zadanie, próbując nie myślec o jego słowach.
****
Po skończonych lekcjach idę na parking, żeby spotkać się z przyjaciółmi. Przez wszystkie lekcje i przerwy unikałam Evana jak ognia. Nie mogłam znowu spojrzeć w te czarne oczy, ponieważ wiem, że bym uległa. Nie mogłam sobie na to pozwolić.
- No cześć! - piszczy Emily. - Jak tam lekcje?
- Nic specjalnego się nie wydarzyło. - mówię, gdy wszyscy siadamy do samochodu. Przez całą drogę sprzeczamy się jaką pizzę wybrać, aż w końcu dochodźmy do porozumienia. Wchodzimy do pizzerii. Jest bardzo ładnie urządzona. Ma ciemne ściany i podłogę, ale to daje bardzo przyjemny klimat. Siadamy z Emily przy ścianie, a Cody i Harry idą zamówić pizzę.
- Rozmawiałaś z Evanem? - pyta, gdy już zajmujemy miejsca.
- Tak. Mówił, że mnie kocha i, że to Natalie pocałowała jego, ale nie wiem czy mam mu wierzyć, a co dopiero wybaczyć.
- Kochasz go?
- Tak.
- Więc mu wybacz. Ale nie tak szybko. Niech się jeszcze trochę pomęczy. - uśmiecha się złowieszczo.
- Pizza będzie za około pół godziny. - dosiada się do nas Harry.
- A gdzie Cody? - pyta blondynka.
- Poszedł do toalety, zaraz wróci. - uśmiecha się chłopak. - Lena, dlaczego tak szybko wyszłaś z imprezy w szkole?
- Źle się poczułam. - jest to po części prawda. Gdy zobaczyłam jak Evan i Natalie się całują strasznie rozbolała mnie głowa. Nasze rozmowy przerywa dźwięk SMS-a wydobywający się z mojego telefonu. Patrzę na wyświetlacz. Mama Evana. Skąd ja w ogóle mam jej numer? I dlaczego do mnie pisze? Otwieram wiadomość, ale po przeczytaniu trzech pierwszych słów zamieram. Evan miał wypadek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top