82.Evan
Zwialiśmy z tego tłumu, gdzie było za głośno na planowanie. Weszliśmy na korytarz, na którym nikogo nie było. Mamy przynajmniej nadzieję, że nikogo nie ma.
-Ja pójdę razem z Liam'em na naszych terenach i zarządzimy ewakuacje.- Thomas odezwał się jako pierwszy.
-Jak niby chcecie to zrobić?- zapytałem zaciekawiony, obejmując ramieniem Isak'a, który opierał się o moją klatkę piersiową.
-Mamy swoje sposoby.- powiedział Liam i przybił sobie z blondynem żółwika z szatańskimi uśmiechami.- A po za tym umiemy przemawiać do tłumu, nie?
-Oczywiście.-Brad wywrócił oczami.- Może w tedy, kiedy chcieliście wyprowadzić ludzi z centrum. Wywołaliście panikę na pół miasta.
-Dobra, a kto pójdzie do świata normalsów?- Alex spojrzała po reszcie.
-Ja mogę pójść.- usłyszeliśmy z boki i wszyscy zwróciliśmy tam przerażone spojrzenia. Mikey opierał się o ścianę na rogu z zadziornym uśmiechem.- Razem z Bryce'm.-dodał i ruszył w naszą stronę ciągnąc za rękę swojego chłopaka.
-Mikey?- Liam powiedział zaskoczony.- Jak ty...? O czym ty...?
-Moją mocą jest jeden z głównych żywiołów świata.- wywrócił oczami na jego słowa.- Od kiedy tu trafiliście wiedziałem, że będzie ciekawie.
-Znowu to samo.- chłopak, który trzymał rękę Mikey'go westchnął zirytowany.
-A ty mi bucu nie wierzyłeś.- oskarżył go, wskazując na niego palcem.- A wracając. Mam tam ciocię, więc zrobienie małego zamieszania i tak nic nie zmieni.
-To znaczy?- zapytał Minho patrząc na niego oszołomionym wzrokiem.
-Tam od kiedy, wróciliście z powrotem do szkoły są trzęsienia i różne katastrofy.- odrzekł Bryce.- Skoczymy tam wieczorem, bo na razie jest niezłe zamieszanie.
-Zaraz... chcieliśmy ukrywać się przed innymi, a okazało się, że Samira i wy o nas wiedzieliście?- Isak mruknął nie dowierzając.- No na ninja się nie nadajemy.
-Mów za siebie, ja bym był wspaniały ninja.- Liam powiedział z urazą.
- Widzę, że dużo się pozmieniało.- Bryce zmienił temat, zwracając się do Scott'a.- Gratulację.
-Dzięki.- mruknął chłopak i wtulił się ufnie w klatkę piersiową Max'a, który przyglądał się podejrzliwie chłopakowi.
-Wam gratuluję związku.- zwrócił się do Brad'a i Minho, później do mnie i Isak'a, a następnie spojrzał na Liam'a i Brett'a.-W też jesteście razem?
-Co? Nie.- pisnął Liam zaskoczony i natychmiast pościł dłoń mojego przyjaciela, odsuwając się trochę dalej.
-Trzymaliście się za ręce cały czas.- zauważył, a ja dopiero skapłem się, że mówi prawdę, ale chyba nie tylko ja bo inni też zrobili miny typu "no w końcu" lub "co kurwa".
Uśmiechnąłem się delikatnie. Brett serio coś poczuł do tego chłopaka, bo jest dla niego taki inny, delikatny. Innego czy inną przeleciał by bez skrupułu w kantorku woźnego, ale przy nim jest spokojny. Tak jak Max przy Scott'ie, lub ja przy Isak'u. Te dzieciaki zmieniły nasze życie o 180 stopni. Na dobre rzecz jasne.
- Wiecie wszystko?- zapytała zaciekawiona Alex.
- To, że dyrektor jest starożytnym obrońcą naszego świata i Samira to nimfa?- zapytał Bryce.
- Nie było pytania.- bruknęła i poprawiła kosmyk włosów, który wpadł jej na oczy. Nadal nie mogę przyzwyczaić się do jej krótkich włosów, ale Connor'owi to chyba nie przeszkadza, bo lampi się na nią cały czas.- Jak wy się o tym dowiedzieliście i dlaczego nic nie mówiliście.
- To wasza misja.- odpowiedział Mikey, wzruszając ramionami.- Jako, że pochodzimy z bardzo starych rodów, bo na początku były tylko 4 żywioły, które władały ziemią, ale z czasem żaczeły się rozrastać i ich niektóre drobne moce pojawiały się u innych. Ja mam moc wiatru, a Bryce ziemi. Czyli jest moim takim jakimś mate...
- Bratnią duszą w której zakochałeś się jak tylko ją ujrzysz.- wtrąciła Alex podekscytowana.- Co? Lubię czytać o wilkołakach.
- Wracając. Nasze moce to przeciwieństwa, więc się przyciągają. Jedno nie może żyć bez drugiego. Wiatr i ziemi.- powiedział z lekki uśmiechem.
- Zdaje mi się tylko, czy on schodzi na inny tor rozmowy?- powiedział tylko do mnie po cichu Isak.
-Nie zdaje.- szepnąłem mu do ucha równie cicho.
Tak się cieszę, że on jest tu ze mną i to w obu znaczeniach. Że wybrał mnie, a nie tego całego Cola, który jak widziałem dziś rano trzymał się że rękę z tym cały Zayn'em. Ja dużo homo to w koło jest wesoło! Dzięki niemu uśmiecham się rano i to przez jego osobę, przylazłem dziś do szkoły, więc wniosek jest jeden. Chyba zaczynam się w nim zakochiwać.
-Czyli co?- prychnął Thomas.
- Żywioły przeciwne zawsze będą się przyciągać. Nie ważne gdzie są, czy jakie mają ze sobą relacje.- wzruszył ramionami Bryce.
- Ale ja i Scott nie mamy przeciwnych mocy.- zauważył Max z lekkim uśmiechem i zaniżył nos we włosach swojego chłopaka.
-Scott szukał miłości nawet nieświadomie, a ty stanąłeś na jego drodze, więc zakochał się w tobie, bo jego zwierzęce ja chciało twojej bliskości, dobrze mówię?- zapytał Mikey.
-Spasuje odpowiedz.- skomentował zmiennokształtny, a my cicho zaśmialiśmy się, kiedy zarumieniony chłopak schował swoją twarz w szyi blondyna.
- Skąd w tyle wiecie na temat mocy i tego całego bagna?- zapytał Brett i podszedł do Liam'a, który za wszelką cenę próbował zachować między nimi dystans, ale i tak uśmiechał się lekko kiedy mój przyjaciel się do niego przybliżał.
- Moja mama lubi razem z babcią dawać nam wykłady.- Bryce mruknął z niesmakiem.
- Przesadzasz.- rzekł jego chłopak i cmoknął go w policzek.
- Czyli ogień i woda też będą się przyciągać nie ważne, co się stanie.- powiedział Minho podsumowując wypowiedź chłopaków.- I Liam oraz Brett będą się przyciągać, bo ich moce to przeciwieństwa.
- Dokładnie.- powiedzieliśmy jednocześnie. - My Idziemy się spakować na wycieczkę.- dodał jeszcze Mikey i wyszli przez drzwi idąc zapewne do akademika.
Thomas jedynie westchnął wkurzony i jak by smutny, po czym spojrzał na Alex i Scott'a ostrzegawczo. Dylan uśmiechał się lekko i patrzył z nadzieją na swojego byłego chłopaka.
- Idziemy się Liam zbierać, bo za jakąś godzinę lub dwie jedziemy.- oznajmił blondyn i po prostu wyszedł.- Im szybciej tym lepiej. - dodał jeszcze.
- Um jasne.- skomentował to niebieskooki cicho. - To ja idę się spakować, bo nie mam zamiaru znowu tworzyć sobie ciuchów lub po prostu się nie przebierać. - powiesił z obrzydzeniem w głosie.
-Pójdę z tobą, skoro wyjeżdżasz na te kilka dni.- Alex powiedziała i poszła razem z nim tak ja Brad czy Scott.
Tylko Isak został ze mną, trzymając za rękę i patrząc w oczy. Uśmiechnąłem się szeroko i cmoknąłem go szybko w usta. Dylan poszedł do Thomas'a, pogadać z nim. Nawet nie wiem jak ten czas zleciał. Rozmawiałem z Isak'iem przez ten cały czas, czasami Brett się napatoczył, widocznie miejsca sobie znaleźć nie mógł. Z Isak'iem czas szybko leci, bo nigdy na niego nie patrzę. Patrzę w jego oczy.
- Idziecie? Chłopaki właśnie idą.- powiedziała Alex stając obok nas.
Właśnie staliśmy w głównym holu, bo tam nie chciało na się przebywać. Za dużo ludzi tam łaziło.
- Już idziemy.- rzekł mój aniołeczek i poszedł za dziewczyną, ciągnąc mnie za rękę.- Gdzie są?
-Przed szkołą.- odpowiedziała.- Będę musiała otworzyć barierę, więc Evan pomożesz mi załatać dziurę jaką zrobię?- zwróciła się do mnie, a ja skinąłem głową.
- Czemu tam jest takie zamieszanie?- zapytał blondyn.
Zmarszczyłem brwi i rzeczywiście. Zrobiło się lekkie zbiegowisko, a ludzi wciąż dochodziło. Podeszliśmy tam szybkim krokiem.
- Co się dzieje?- zapytała różowowłosa.
- Ta przyszła.- Drew warknęła wkurzona.
- Przyszli i drą mordy.- Liam machnął ręką.- Otwieraj, idziemy.
- Nigdzie nie idziecie.- warknęła Brenda. - Jest zakaz wychodzenia po za barierę!
- Ja stworzyłam tą barierę i ja wybieram, kto przez nią wyjdzie, a kto wejdzie.- powiedziała Alex pewnym głosem.
- Mam to gdzieś.- prychnęła Drew.
Nigdzie nie ma tej blond lafiryndy Soni oraz Teresy, pewnie teraz się kieruję szmata.
- Jak my ciebie.- Thomas prychnął.- Zbieramy się.- poprawił plecak na ramieniu.- Mamy ważniejsze rzeczy do roboty niż wysłuchiwanie ździry z pod latarni.
Widzę, że Dylan naprawił sprawy, bo stało obok siebie. Nie trzymali się za ręce, ale stoją obok siebie. To już sukces. Pożegnaliśmy się wszyscy z chłopakami, a te ździry robiły awanturę o byle co. Inni po prostu obserwowali nas z zaciekawieniem. Stanęliśmy z tyłu, patrząc jak Brenda próbuje przytulić się do Brett'a, a ten ją odpycha. Liam widząc to podszedł do nich i bez skrępowania wskoczył mu na ręce oplatając go nagami w okół bioder, przez co mój przyjaciel musiał złapać do pod udami. Ręce wyprostowane w łokciach skrzyżował za głową wyższego.
- Do zobaczenia.- niebieskooki zbliżył do Brett'a swoją twarz i delikatnie złożył ich usta w pocałunku, który drugi chłopak od razu oddał.
Stali tak chwilę, całując się powoli i jak najdelikatniej umieli. Jak by drugi miał za chwilę znikać. Wszyscy otworzyli szeroko oczy i buzię. A mija tej szmaciury była bezcenna. Jak by właśnie ducha zobaczyła.
- Wow.- skomentowała Alex.
Jeszcze Wendy, Edawn, Samira i Katy się napatoczyli. Nie pytali o nic tylko pożegnali się z Thomas'em. Liam w końcu zeskoczył z mojego przyjaciela z zadowolonym uśmiechem i ruszył do blondyna, zostawiając Brett'a z szerokim wyalowanym na twarzy. Też bym się cieszył jak bym zdobył, kogoś na kogo od samego początku polowałem, a nie zaraz. Zdobyłem mojego aniołka. Thomas złapał delikatnie twarz Dylan'a i cmoknął go czułe w policzek, bardzo blisko ust.
- Evan, chodź mi pomożesz.- Alex zawołała mnie, stojąc już przy barierze.
Podeszłam do niej i obserwowałem jak używając mocy, która objawiła się w złotym pyle, zrobiła drobną wyrwę w polu siłowym. Liam i Thomas szybko przez nią wyszli, a dziewczyn złapała mnie ze rękę i ponownie wystrzeliła mocą, szybko latając dziurę. Czułem jak energia z mojego ciała lekko znika, tak jak wcześniej, ale słabiej. Spojrzałem na Isak'a i uśmiechnąłem się lekko, kiedy podszedł do mnie i złapał za rękę. Teraz zaczyna się woja. Jak wrócą chłopaki to będzie trzeba wziąć się do działania.
XXXXXXXXX
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top