8.Scott

Jeny!  Czy te osły naprawdę nie mogą  pojąć  tego, że  my tu nie chcemy  być?  Im więcej z nimi czasu spędzam tym bardziej boję  się  o to czy nie zarażę się  głupotą ,  zwłaszcza od Max'a. 

Czemu oni obrażają wszystkich dookoła. Jak tak można?!  Pytam się! Jak!? I  jeszcze, że wolno je obrażać? Jak my ich nie znamy to co z tego!

Pfff!

- No i co, że  ich nie znamy? - zapytałem.  - Nie wolno obrażać nikogo.

- A ty mnie obrażasz.- Max wypomniał mi.

Takie barany jak ty można.

- Ale to inna sprawa. - machnąłem na niego ręką .

- Moim zdaniem właśnie sam powiedziałeś,  że nie wolno nikogo obrażać
- powiedział Evan roześmiany głosem i patrzył na mnie z podniesioną brwią.

Jebnę mu zaraz!  Przysięgam na boga!

- On powiedział mu to w twarz, a nie jak wy. - odezwał się  Isak.

Chociaż jeden mądry.

Evan spojrzał na niego i jego wzrok lekko spoważniał.

- A z tobą to mam do pogadania. - mruknął wkurzony.

Jeju!  Jakie on ma humorki. Może  jest w ciąży?   Z tego  co się  dowiedziałem
u nas(czyli ludzi z mocami) około 40% mężczyzn może zajść w ciąże. Fajnie. Nie!  To znaczy nie fajnie. Tak nie fajnie !

Ale chciał bym mieć takiego małego diabełka lub aniołka.

- Nie, nie masz. - Isak zmarszczył brwi.

- Mam, mam. -wywrócił oczami.

- Ja bym tam poszła zwiedzać. - wtrąciła się  Alex niepewnie.

- Możecie się ogarnąć? - zapytał Connor.

- Że co proszę? - mruknął Thomas - Ja jestem ogarnięty.

- Tak to widać. - zaśmiał się  Dylan.

- Masz coś do mnie? - syknął. - Jak tak to mów mi prosto w twarz!

- On raczej chce mieć "coś " w tobie.  - zaśmiał się Brett.

- O boże.  - powiedziała Alex i strzeliła sobie z otwartej reki w czoło.

Ałć.

Aż mnie zabolało.

- Tak jak ty w Liam'ie.  - przedrzeźnił go Dylan.

Czekałem na krzyk niebieskookiego, ale nastała tylko cisza.

Rozejrzałem się  w około siebie.

Kurwa zniknął!

Ktoś go porwał!

Albo zwiał...

Tak to drugie na pewno...

- Gdzie Liam? - zapytał Isak.

- Mamy problem. - zanuciła Alex rozkładające ręce  załamana.

- No co ty nie powiesz. - prychnął Max.

- Uważaj  se.- powiedział Connor patrząc na niego ostrzegawcze.

Rycerz od siedmiu boleści się znalazł.

- Nie pozwalaj sobie. - warknąłem na niego i czułem jak moje źrenice zwęziły się w drobne szparki.

Miałem ochotę ugryźć go i przelać w jego żyły tyle jadu, żeby padł trupem na ziemię.

Najlepiej od razu! 

- Bo co... - zaczął, ale urwał w jednej sekundzie, kiedy na mnie spojrzał.- Dylan ratuj!

- Radź se sam! - krzyknął, kiedy ten schował się za nim.

- Ale na serio musicie teraz? - zaczął Thomas kręcąc na nas głową.- Gdzie jest Liam?

- Pójdę go poszukać. - powiedziałem pierwszy.

- Ja pójdę Scott. - powiedział blondyn.   Ja se poradzę sobie jak coś  i teleportuje się.

- Dobra,  ale...

- Chłopcy. - Isak pomachał nam przed twarzą ręką.  - Brett poszedł  go szukać.

- Ja pierdole.  - westchnął Thomas.

- Ty nie, ja.  - powiedział szatyn przechodząc obok niego.- Chodźcie zwiedzać.

Widziałem jak blondyn chce coś  powiedzieć, lecz  w ostateczności wypuścił głośno powietrze z ust i zacisnął pięści.

- To porwać pierdoleńcu niedorobiony mózgowo z ADHD i HIF'em.  - uśmiechnął się  słodko.

Dylan zmarszczył brwi jednak pokiwał głową i poszedł na przód.

- Zrobimy tak.- zaczął po chwili.- Będą te same party co ustaliliśmy na auli....

- Nie.- jęknąłem, ale moja uwaga została puszczona mimo uszu.

- Pokażemy wam główne korytarze i zaprowadzony do pokoju.

- Jasne byle szybko.- machnąłem ręką.

- To się rusz.- skomentował Max.

- Sam idź se po ten kurz. - odpowiedziałem.

- Przecież...?  Co? - wykrztusiłem ze zdziwieniem.

A ja ignorując go poszłam przed siebie. Chłopak podbiegł do mnie i zaczęliśmy iść obok siebie.

Gamoń jeden.

Samym istnieniem mnie wkurza.

- Tam masz łazienki. - wskazał palcem na białe drzwi. - A twój pokój  jest na oddziale zielonym.

- Oddziale zielonym? - zapytałem zdziwiony.

- U nas jest tak,  że  akademik jest podzielony na  chłopaków i dziewczyny. 
A w tych podziałach  są oddziały. My mamy zielony,  niebieski i brązowy. One czerwony,  pomarańczowy i żółty.

- Dlaczego?

Po co oni utrudniają to  życie jeszcze  bardziej?

- Dlatego, że tak jest nam łatwiej. - wzruszył ramionami. - A twoje drzwi to tamte.

Pokazał palcem na ciemno brązowe solidne drzwi z dębu. Mam złotymi cyframi wyryte  "69"

- No chyba se kpisz. - prychnąłem i spojrzałem na niego ze złością.

- To nie ja ci pokój wybierałem. - odpowiedział poważnie, ale nie minęło kilka sekund a wybuchł śmiechem.

- Haha. - powiedziałem ponuro  i nacisnąłem klamkę po czym wszedłem do środka.

- Czekaj! - krzyknął Max.  - Najważniejsze jest to żebyś nie dotykał...!

Zamknęłam mu drzwi przed nosem machając na pożegnanie ręką.

Odwróciłem się  do wnętrza pokoju i mnie zatkało.

Wielkie łóżko stało na środku pokoju. Dosłownie. Przed nim stała pufa o ciemnym nakryciu  Na całej lewej ścianie był regał  z różnorodnymi książkami. Na prawej zaś szafa,  komoda i kilka szafek. Biurko natomiast stało za łóżkiem z czarnym skórzanym fotelem.  A obok niego znajdowały się  drzwi o białym kolorze.  Wszystkie meble były wykonane z ciemnego drzewa. A ściana na której były drzwi miał tapetę w puszcze.  Podłogę zdobił zielony puchary dywan. Żyrandol zwisał nad łóżkiem.  Była to biała kula światła.

I muszę przyznać ze podoba mi się ten pokój. Jest przytulny i piękny.  W moim guście.

Miałem już  wskoczyć na łóżko, kiedy mój  telefon za wibrował. 

Podpalacz :
Musimy się spotkać. Pokój 123, brzozowy sektor. Spotkanie za dziesięć minut!

Ja:
Będę i już pędzę 😣

Odwróciłem się z powrotem do drzwi  i zobaczyłem na nich haczyk gdzie na zielonej wstążce zwisał kluczyk .Wziąłem go i wyszedłem zamykają wcześniej drzwi od pokoju. Poszedłem w głąb korytarza, którego ściany zaczęły robić się niebieski.  Po jakiś 200 metrach ściany zaczęły ciemnieć i stały się  brązowe. W końcu! Wzrokiem szukałem numeru na drzwiach.  Kiedy go znalazłem wszedłem bez pukania. Jak się  okazało reszta już  była.

Liam leżał  na łóżku. Brad siedział na fotelu, Izak na pufię, a Alex na czerwonym dywanie.  Thomas chodził natomiast w  tą  i z powrotem. 

Jego pokój  był kompletnie inny od mojego. Łóżko stało  pod ściana na przeciwko drzwi.  Meble z lewej strony pokoju były jasne.  Białe drzwi znajdowały się obok biurka po lewej stronie łóżka. Natomiast  z prawej strony pokoju były ... narzędzia tortur!  Miecze,  maczugi,  kolczatki,  sztylety itd.  Ściany były krwisto czerwone. 

- Nie udało nam się. - powiedział właściciel pokoju.

- Trzeba próbować.- oznajmiła Alex. - Im szybciej tym lepiej.

- Masz racje.- przytaknąłem i usiadłem  na łóżku, obok nóg Liam'a .  - Ale po co ci ta broń?

- Była jak tu wszedłem.- wzruszył ramionami chłopak.

Ale i tak wiem, że  jesteś zadowolony, dziadu!

- Wole cię teraz nie wkurzać. - oznajmił Liam.

- Właśnie! - krzyknęła Alex.- Dziś jest wtorek,  nie?  Czyli jutro musimy iść do szkoły?

- Minho mówił, że  nie trzeba rzeczy do szkoły. - powiedział Brad z rozmarzonymi oczami.

- A co potrzeba? - zapytałem zdziwiony.

- No w każdej klasie są tablety tak jak u nas w pokojach.  Robimy sobie na swoich kontach notatki i zadania domowe później się wylogowujemy.  A w pokoju zalogowójemy.  W ten sposób oszczędzamy  na książkach i reszcie badziewia. - oznajmił niebieskooki.

- Czyli nie dostaniemy nic. - Upewnił się,  Isak na co wszyscy pokiwaliśmy głową potwierdzająco. - Super! Czyli mam chill.

- No nie wydaje mi się. - powiedział Thomas. - Musimy się  stąd wydostać. 

- Próbowaliśmy.- przypomniał Liam.

- Tak wiem.- wywrócił oczami.- Ale upadamy po to żeby powstać,  czyż nie?

- Tak,  tak - powiedziałem.  - Co chcesz zrobić?

- Musimy poznać każdy milimetr szkoły jak i akademika.  Musimy poznać każdaąwadę jak i zaletę osób które mogą nam przeszkodzić. Musimy zrobić to tak, żeby  nas nie zauważyli..

- Mówi jak ten facio z kryminałów.- mruknął do mnie Liam, który zdążył usiąść po turecku.

- Wiem ze nam się  uda to zrobić. - dokończył wypowiedz.

- Ja też  w nas wieżę.  - uśmiechnęła  się  Alex i wstała wyciągając rękę przed siebie.

- Ja też.  - dodał Isak.

- Damy rade. - Brad dołączył do nich.

- Ja i tak zwieje wiec jestem za! - Liam poparł ich z uśmiechem.

- Jak ja mam w nas nie wierzyć? - pokręciłem głową patrząc na moich przyjaciół.

- Czyli wszyscy za? - Thomas podszedł do nas i dokończył krąg który utworzyliśmy

Położył rękę na mojej.

- Damy rękę! - krzyknęliśmy wyrzucając ręce  w górę,  a potem zanieśliśmy się  śmiechem.

- Ale jeżeli...  - zaczęła różowowłosa. - On nas znajdzie?

- Alex - powiedziałem.-Jeżeli nas znajdzie to go pokonany. Damy rade bo jesteśmy przyjaciółmi ,  rodziną!

- Wiem. - uśmiechnęła  się  smutno. - Kocham was chłopaki.

- Aww. - powiedział Brad.

-My ciebie też.  - dokończył za niego Isak - Wszyscy razem.

XXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top