79.Scott( 18+)

Jestem złym przyjacielem. Zamiast przejmować się rozpadającym związkiem mojego przyjaciela to ja myślą o swoich zachciankach. I tak do tej pory się hamowałem, bo nie krzyczałem na nich i nie jadłem wszystkiego na około, co jest sporym wyzwaniem.

- Scott'y.- Max złapał mnie za biodra. Zabierz te łapy bo cię zgwałcę!- Mi to ma przeszkadzać?

- Przestać zaglądać mi do głowy.- syknąłem i straciłem ze swojego ciała jego ręce. Jak on w ogóle śmie mi do głowy zaglądać? - Nie dotykaj mnie! Słyszysz!?- dodałem, kiedy znowu je tam położył. Jeszcze mojego zdania nie szanuję

- Scott...- westchnął i przytulił mnie mocno do siebie, mimo mojego sprzeciwu.- Już. Oddychaj.

- Nie!- wrzasnąłem wkurzony, bo om nic sobie z moich słów nie robi. 

Nie wiem dlaczego tak reaguję. Po prostu nie wiem. Nie chcę krzyczeć na Max'a, bo wiem, że go to boli. Jednak nie potrafię przestać, bo nawet mnie nie słucha kretyn zapyziały.  Dostrzegłem kontem oka jak Thomas nawet podniósł oko z nad książki, która jest tak wciągająca, że nie spojrzał na nic innego oprócz niej. Reszta tylko patrzyła na nas jak na idiotów. O co im chodzi!? Przecież każdy może krzyczeć!

- Scott już...- zaczął głaskać mnie jedną ręką po głowie, a drogą trzymał w pasie, co spowodowało, że poczułem się bezpiecznie i nagle spokojnie. - Jestem przy tobie. Tak? Spokojnie.- odchyliłem się do tyłu i spojrzałem w jego oczy.

-Yhym.- mruknąłem mając gdzieś tę resztę idiotów i mój wybuch złości. Wtuliłem się w ciało Max'a jak by to miało uratować mi życie.- Dobrze.

~Nie spytałem cię jeszcze o to.~ usłyszałem w głowie głos chłopaka.

~O co?~ pomyślałem zaciekawiony. 

~Chcesz zostać moim chłopakiem? Bo już wyznaliśmy sobie miłość, więc trochę dziwnie by było..~ zaczął w mojej głowie monolog.

-Tak!- krzyknąłem na głos i od razu rzuciłem mu się na szyję.- Oczywiście, że tak!

Wskoczyłem na niego, a on odruchowo złapał mnie pod pupą, żebym się nie wyjebał. 

- Nie skacz tak, bo...- mruknął zirytowany, ale nie pozwoliłem mu tego dokończyć, bo wypiłem mu się  zachłannie w usta. 

Chłopak oddał pocałunek, ale znając życie jestem dla niego za ciężki i posadził mnie na  stole, stając po między moim nogami. Boże jak ja go teraz pragnę. Blondyn umieścił swoje dłonie na moich pośladkach i przyciągnął bliżej siebie. 

- Nie jesteście tu sami!- krzyknął Brett, a ja nie miałem zamiaru przestawać całować mojego chłopaka. Oplotłem  nogami Max'a w okół bioder, a rękoma objąłem go w okół szyi. Wcześniej jeszcze pokazując chłopakowi środkowy palec.- Ja nie żartuje!

Max odsunął się ode mnie mimo mojej niechęci. Objął mnie ramionami wokół ramion i przytulił, całując we włosy. 

- Zamknij jadaczkę.- syknął przeciągle i pocałował mnie w czubek głowy, ponownie. Jakąś schizę ma na ten gest.- To, że ty nie masz kogo całować, to nie znaczy, że ja nie mogę całować mojego chłopaka.

Jak to pięknie brzmi w jego ustach...

- Mam! A na przykład Liam to co?- powiedział natychmiast.- Kurwa.- dodał ciszej pod nosem.

- Że co proszę?!- niebieskooki od razu  zaczął się drżeć.- Wypraszamy to sobie ty nadęty muchomorze!

- I się zaczęło.-jęknął Brad i oparł się o Minho zrezygnowany.

- Co ty sobie wyobrażasz w ogóle!- nadal kontynuował swoje krzyki Liam.- Nie masz prawa mi mówić, że mam się z tobą całować. To podchodzi pod molestowanie.

- Dlaczego ma to podchodzić pod molestowanie skoro tego chcesz?- zapytał wysoki chłopak i przyparł Liam'a do ściany.- No?

- Puść mnie! Mówię, że masz mnie pościć!- wydarł się, ale Brett był dla niego za silny, bo zaczął się szarpać, ale nici z uwolnienia się.- Puść mnie, proszę. Puszczaj! Ja nie chcę!

- Co?- zdziwił się chłopak i spojrzała w oczy niebieskookiego, które zaczęły się szkolić.

Alex i reszta od razu zareagowała na to. Szybko odsunęli go od wpadającego w historię chłopaka. Dziewczyna go objęła i zaczęła coś do niego mówić. Thomas klęknął obok i trzymał go za ramiona i patrzył na niego smutnym wzrokiem. Isak i Brad stali obok i też mówili do niego. Tylko ja. Jestem takim złym przyjacielem! Nie wiem dlaczego nie chcę się ruszyć do niego. Nie..jednak wiem. Max trzymał mnie  w ramionach i było mi tak ciepło, miałem ochotę spać oparty o niego i w jego ramionach. Było mi tak dobrze. Nagle w pokoju pojawił się Markus. Spojrzała na nas jak na idiotów, a w ręku miał popcorn. Czy on nas obserwował?! I jedzeniem się nie podzielił?!

- Myślałem, że będzie lepsza zabawa.- westchnąłem.- Ale skoro nie chcecie po dobroci, bo zauważyłem, że tylko ta dwójka ma problem.- wskazał na Thomas'a, który otworzył buzię szeroko, a potem na Dylan'a, który skinął szybko głową na tak.- Więc reszta wraca do pokoi, tylko ta dwójka zostaje.

- Co?!- wrzasnął blondyn oburzony.- Nie będę siedział z nim sam!

- Thomas...- szatyn spojrzał na niego błagalnie.

- Ustalone i koniec.- powiedział i wziął do ręki popcorn, później wepchnął go sobie do buzi. Ja też chcę! Później pstryknął palcami, a mi przed oczami śmigło.

Staliśmy wszyscy na holu w akademiku, no raczej większość, bo nie ma skłóconej pary.

- Idźmy spać.- Isak ziewnął.- Mam dość tego dnia.

- A Thomas'a i Dylan?- Minho spojrzał na nas zdziwiony.

- Ja bym się martwiła tylko o Dylan'a, Thom sobie poradzi.- Alex machnęła ręką na niego i ruszyła w stronę zapewne swojego pokoju.

- Max..- mruknąłem.- Zaniesiesz mnie?

- Oczywiście, że tak. Jesteś leciutki, nie ciężki.- szepnął i pocałował mnie w szyję.

- Serio mówiłem! Pieprzcie się w pokoju.- rzekł Brett. - Liam? Porozmawiaj ze mną.

Ten tylko zmierzył go spojrzeniem i ruszył do pokoju, ale wysoki chłopak nie odpuszcza. Ruszył za nim od razu.

- Chodźmy.- szepnąłem do jego ucha i przygryzłem jego płatek. - Szybko.

- Jasne.- powiedziała błyskawicznie i wręcz pobiegł ze mną do pokoju. 

Zaśmiałem się cicho i położyłem głowę w zagłębieniu jego szyi. Po chwili byliśmy już w pokoju, a Max zatrzasnął  nogą drzwi od mojego...to znaczy naszej sypialni. Postawił mnie delikatnie na podłodze i spojrzał w oczy. Na mojej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech, ale po chwili się lekko speszyłem. 

-Co jest?- zmartwił się natychmiast  i złapał mnie za podbródek, żebym patrzył w jego piękne oczy.-Wilczku?

-Wilczku?- zachichotałem, bo to słodkie przezwisko.

-Co jest?- powiedział i pocałował kącik moich ust.- Powiedz mi. Scott'y.

Zaczął obdarowywać moją twarz drobnymi i delikatnymi pocałunkami, po czym zszedł na szyję gdzie dodał jeszcze kilka malinek. Coś ścisnęło mi żołądek, chyba w żołądku. Wplątałem mu delikatnie palce we włosy.

-Bo teraz będę coraz grubszy i ty przestaniesz...- zacząłem na jednym wdechu, ale nie dokończyłem zdania, bo blondyn pocałował mnie zachłannie, kierując gdzieś. Nawet tego nie widziałem, bo oczy zamknęły mi się samoczynnie. 

Nagle poczułem miękki materac pod swoimi plecami. Położył mnie na łóżku, a sam zawisł nade mną. 

-Jesteś piękny.- powiedział pewnym głosem.- Najpiękniejszy. Na. Całym. Świecie.

Zaczął składać mi mokre pocałunku z którymi schodził coraz niżej i niżej. W krótkim czasie moja koszulka oraz jego znalazły się gdzieś na podłodze. Chłopak z czułym wyrazem twarzy zaczął całować mój brzuch, który jakoś około 15 zaczął rosnąć. I teraz wyglądam jak bym się czegoś nażarł za bardzo. 

-Cześć mały lub mała tu tata.- powiedział i cmoknął mnie ostatni raz w niego.

Do moich oczu napłynęły łzy. On jest wspaniały. Chcę z nim być do końca. 

-Scott'y nie płacz wilczku.- rzekł i pocałował moje policzki.- Teraz się rozluźnij, tak?

Skinąłem  głową na jego słowa. Po chwili poczułem jak ściąga ze mnie spodnie wraz z bielizną, a po drodze buty i skarpetki. Mimo, że mój chłopak widział mnie już nago, to moje policzki lekko zapiekły. Max naślinił swoje palce szybko śliną i pocałował mnie mocno i zachłannie. W tym samym czasie jego ręka wkradła się miedzy moje pośladki i lekko naparł palcami na wejście.  Całując się z blondynem byłem rozciągany bardzo dokładnie trzema palcami, więc co chwila wzdychałem i jęczałem mu w usta nawet jak nie chciałem. Po prostu nie mogę się powstrzymać.Robi to tak dobrze. Kiedy chłopak wyjął ze mnie palce westchnąłem zrezygnowany i na uczucie pustki jakie się pojawiło. 

-Max?- powiedziałem, a chłopak od razu spojrzał na mnie przerażony.

-Coś się stało?- zapytała szybko. -Boli cię coś? Niedobrze ci? Przestać?

-Nie idioto. Rozbieraj się, bo czuję się samotny.- rzekłem z lekkim uśmiechem. 

Mój chłopak zaczął szybko  ściągać z siebie ubrania, a kiedy był już zupełnie nagi, spojrzał na mnie z lekkim błyskiem w oku. Kocham te gwiazdki. Chłopak przyciągnął  mnie do krawędzi łóżka, a sam staną obok niego. Moje nogi podniósł do góry, kładąc se na ramiona. Napluł se na dłoń i zaczął pocierać  swojego już od pewnego czasu, stojącego na baczność penisa. Spojrzał na mnie z czułością w oczach. 

-Jak będzie cię boleć to mów, natychmiast.- mruknął i nachylił się lekko w moją stronę.

-Człowieku jestem w ciąży, więc za tym idzie też to, że jestem napalony, a ty teraz pieprzysz mi o..- w jednej sekundzie moje plecy wygięły się w łuk,a z gardła wydobył się cicho krzyk, kiedy blondyn wszedł we mnie mocno i całą swoją długością.- Ahh! Tak!

-Dokładnie, teraz będę cię pieprzyć.- powiedział przy mojej twarzy z zadziornym uśmiechem.- Ale jak by coś było nie tak to mów.

Chłopak zaczął wykonywać pierw powolne i delikatne pchnięcia, lecz zaczął nabierać tępa wchodząc we mnie mocno i szybko. Za każdym razem, kiedy ponownie się we mnie zagłębiał jęczałem głośno i niepohamowanie. To takie przyjemne.

-Mocnej.- wyszeptałem i spojrzałem w jego piękne oczy.

-Oczywiście wilczku.- szepnął i wykonał moje polecenie, łapiąc mnie za kostki i trzymając moje nogi nieruchomo.

Wychodził ze mnie prawie, że do końca, po czym ponownie się we mnie znajdował, tylko tak szybko, że aż się zacząłem poruszać do przodu i do tyłu. Ręce zacisnąłem na pościeli z całej siły, żeby przestać się poruszać

-Kocham cię tak cholernie mocno.- stęknął Max i zaczął jeszcze jeżeli to możliwe wykonywać szybciej ruchy we mnie, łącząc na chwilę nasze usta.

-Ja..cie-ciebie też!- wydarłem się, kiedy przez moje ciało przeszłą fala rozkoszy. -M-max ja..!

-Wiem ja też.- szepnął i zaczął wchodzić we mnie agresywnie i mocno. 

Tak, tak! Boże jak mi dobrze! Po chwili chłopak doszedł we mnie, ale nadal poruszał się chcąc przedłużyć swoje spełnienie. Ja skończyłem chwilę po nim na moim brzuchu.  Chłopak opadł obok mnie na łóżku i wciągnął na siebie. Nadal oddychaliśmy szybko i nierówno, ale chłopak zaczął całować ponownie moją szyję.

-Jesteśmy brudni.- upomniałem go, jednak usiadłem na nim w rozkroku. 

-No i?- prychnął i ponownie wpił się w moje usta. 

Ja tu niby jestem w ciąży?

Jednak narzekać nie będę.

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top