77.Connor

Od kilku godzin siedzimy nad planem bitwy i z tego co się dowiedzieliśmy wojna odbędzie się szybciej, bo oni powiedzieli nam prawdę i to jak by przyśpieszyło całe zajście. Z czego nie jesteśmy zadowoleni. Jest już po pierwszej, a my dalej siedzimy nad mapą i rozstawiamy oddziały. Większość z nas już nie kontaktuje z rzeczywistością. Tylko ja, Alex, Thomas i Markus kontaktujemy i rozmawiamy na temat rozstawienia. Swoją drogą nadal nie ufam temu całemu Markus'owi i nie dlatego, że jest nawet przystojny i może  uwieść mi Alex, tylko dlatego, że jego postawa mi się nie podoba. Jest taki obojętny na wojnę i podchodzi do tego z dystansem, co mnie wkurwia. Nie pomógł nam ani razu podczas ataków stworów na szkołę. Przyglądał się tylko i nie raczył nawet palcem ruszyć. A niby ma za zadanie chronić ludzi. Nie wierzę mu, on coś kręci.

- Może ja już go położę spać.- usłyszałem głos Max'a, którego zajęciem od ponad godziny było bawieniem się włosami Scott'a, który spał se smacznie na jego kolanach.

Chłopak wziął go na ręce i wyszedł z gabinetu po cichu, zgaduje, że on już nie wróci. Chociaż nie dziwię mu się. Scott teraz potrzebuję jego całodobowej opieki. Nic dziwnego, że Alex i Brad zabraniają mu brać udział w akcjach. Może i zabił jednego stwora, ale to i tak było dla niego za dużo.

- Może i jest już późno.- zaczęła Alex, przecierając zmęczone oczy. Wygląda jak anioł, taki niewyspany i lekko ośliniony.

- Tak to dobry pomysł.- rzekł Thomas patrząc na Dylan'a śpiącego na jego biodrach. - Dobranoc.

Blondyn pstryknął palcami i zniknął razem z moim kumplem w pomarańczowym płomieniu, zapewne znaleźli się w ich pokoju. 

Też tak chcę.

- A co z resztą?- zapytał ten któremu nie ufam, patrząc na śpiąca resztę ekipy.

Evan spał z przytulonym do siebie Isak'iem na podłodze. Brett za to spał na jednym z foteli, nie wiem czy świadomie czy nie, ale trzymał za rękę Liam'a, który spał opierając się o ten fotel.  Minho za to siedział obok mnie na krześle, a Brad spał na jego kolanach, przytulając się do jego klatki piersiowej.

- Niech śpią tu.- Alex machnęła na to ręką i wstała, ziewając przeciągle.- A my idziemy.

Zwróciła się do mnie z lekkim uśmiechem. Mimo tego, że chciałem zachować powagę nie potrafiłem. Odwzajemniłem jej gest i skinąłem głową. To oni będą mieć później ból kręgosłupa i dupy, a nie my.

- Ja też się zbieram.- czarnowłosy również wstał i zaczął zbierać wszystkie strategię i plany jakie ustaliliśmy, a było ich całkiem sporo. Większość i tak wymyślił Thomas i Scott, kłócąc się co chwila. Dzięki temu powstawały strategie, więc niech kłócą się  częściej. Wyszliśmy z dziewczyną z gabinetu i ruszyliśmy w stronę akademika. Nie chciałem iść w ciszy, więc zacząłem rozmowę.

- Zamierzacie powiedzieć reszcie o...o tym?- zapytałem i spojrzałem na nią ukradkiem.

Włosy miała lekko roztrzepane i trochę z Liam'em się poszarpała, nawet nie pamiętam o co.   Jeszcze miała delikatnie czerwony policzek, bo opierała nim o swoją dłoń. Taaa może ukradkiem cały czas miałem ją na oku.

- My zamierzały powiedzieć reszcie.- poprawiła mnie po chwili.- Na razie  nikt nie może się o tym dowiedzieć oprócz nas. I tak wie już ponad 12 osób, co może być zagrożeniem dla wszystkich przebywającym w tym okręgu.

- Nawet jak śpisz już na stojąco to mówisz do rzeczy.- zaśmiałem się z jej słów.

- To nie jest śmieszne to jest...zimo.- mruknęła i potarła sobie ramiona, kiedy wyszliśmy na zewnątrz.

Powiało chłodem. Nic dziwnego, jest przecież jutro czyli... Wtorek?  Chyba tak. Z resztą nie wiem. Wiem jedynie, że będzie trzeba wstać do szkoły. Nienawidzę Markusa i jego zjebanych pomysłów. Wkurwiają mnie tak jak on.

- Masz. - rzekłem od razu ściągając z siebie bluzę i zakładając ją jej na ramiona.

- Dziękuję.- szepnęła i wtuliła się w nią lekko drżąc.- Ja i zimno to wrogowie wszech czasów. Jestem ciepło krwista.

Pokiwałem głową na boki i spojrzałem na nią, szła jak jakiś pijak i do tego trzęsła się jak owsik. Po chwili rozmyślań wzięłam ją szybko jak pannę młodą i poszedłem w stronę akademika z Alex na rękach.

- Jesteś głupi i cieplutki.- powiedziała pod nosem, zaciągając się moim zapachem.

Moje usta mimowolnie uniosły się w górę tworząc lekki uśmiech. Mam nadzieję, że zdobędę u niej tym jakieś punkty. Chciałem skierować się w stronę części dla dziewczyn, ale to było za daleko, a mi się iść nie chciało, więc poszedłem do mojego pokoju, który mam sam. Reszcie się nie po farciło, bo niektórzy mieli podwójne, a nawet potrójne pokoje. Ciekawe dlaczego? O to jest pytanie. Może czymś Markus'ia podkurwili. Położyłem Alex delikatnie na łóżku i przykryłem kołdrą. Powoli i ostrożnie położyłem się obok niej na materacu. Mam nadzieję, że rano nie dostanę w mordę, lub gdzie indziej. Objąłem ją w pasie i powoli przysunąłem się do niej. Jej ciało było zimę, więc wtuliła się we mnie mocniej. Mi się tak podoba. Natychmiast potem odleciałem do krainy snów.  

Pierwsze co zarejestrowałem po przebudzeniu się to Alex stająca nade mną z rękami założonymi na biodra. Stała przed łóżkiem. Mam kłopoty. Przepraszać, czy udawać głupka?

- Dzień dobry Alex.- powiedziałem siadając na łóżku i rozciągając ręce na boki.- Co tam słychać?

- Było by fajnie.- zaczęłam stukać rękoma o ramię.- Gdyby nie to, że obudziłam się z łóżku z tobą. 

- Aż tak źle było. - powiedziałem z głupim uśmieszkiem.

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i spłonęła rumieńcem, co powiększyło mój uśmiech.

- Idioto! - krzyknęła i rzucił się na mnie jak dziki zwierz.

Zaczęła mnie okładać pięściami, a ja zamiast bronić się wybuchłem śmiechem, bo jej ciosy nie bolą. Później dostałem poduszką w twarz. Zaczęliśmy się przepychać i wyszło na to, że wygrałem, bo przycisnąłem ją do tapczanu, trzymając jej nadgarstki na wysokości jej głowy, siedząc na jej biodrach.

- I co teraz?- zapytałem i podniosłem brwi do góry.- Co teraz zrobisz spryciulo?

- Mogę cię wyrzucić na drugi koniec pokoju.- zasugerowała z złowrogim uśmiechem.

- Nie skorzystam.- sapnąłem i natychmiast z niej zszedłem.

Co jak co, ale Alex wolę nie prowokować. Trochę mnie przeraża, ale i tak zdecydowanie kręci.

- Która jest godzina?- powiedziałem przebierając koszulkę.- Alex?

- Yyy co?- powiedziała wybita jak z transu.- Zaraz znacznie się pierwsza lekcja. Pierwsza lekcja!

- Pięknie.- złapałem ją za rękę i wybiegliśmy z pokoju.

Mam wrażenie, że ona zaraz urwie mi rękę. Dlaczego ona tak szybko popinkala?! W błyskawicznym tempie znaleźliśmy się w szkole.

- Ała. - powiedziałem kręcą ramieniem w przód i w tył.

- Przepraszam. Adrenalina mi skoczyła. Nie chcę spóźnić się na lekcje już pierwszego dnia. - powiedział i zaczęła się rozglądać na boki. Ona w surykatkę się bawi, czy jak? -Jak tu dużo ludzi.

- No trochę tłumu się zrobiło.- dodałem i dostrzegłem z dala znajomą  postać.- Tam stoi Minho.

- Czyli Brad. - mruknęła do siebie i poszła w wyznaczonym kierunku, który pokazała jej moją ręka.- Nie wyspani, co?

Uśmiechnąłem się kpiąco widząc ich blade miny i to jakie mają wory pod oczami.

- Weź nic nie mów.- Minho ziewnął i objął ramieniem Brad'a.

- Ale za to ty tryskasz energią.- prychnął niebieskooki, patrząc na różowowłosą.

- O tu jesteście.- Thomas stanął obok nas trzymając ciągnąć za sobą niewyspanego Dylan'a. - Szukam was od kilku minut.

- To nas masz.- rzekła jedyna dziewczyna w całym towarzystwie.- A temu co?

- Jojczy, że się nie wyspał, ale to ja spałem mniej o 2 godziny.- skomentował blondyn.

- Przesadzasz.- mruknął jego chłopak.

W krótkim czasie, czyli około minuty zabraliśmy się wszyscy i zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Isak i Evan trzymali się za ręce. Tylko Scott'a i Max'a nie ma. Pewnie w pokoju siedzą i kotłują się w łóżku, znając ich. Lekcje minęły szybciej niż zwykle, bo połowę czasu każdej z nich nowi z innych szkół się przedstawiali i takie tam brednie. Więc, ten dzień był na luzie. Po lekcjach siedzieliśmy sobie wszyscy na ławkach pod drzewami, nawet Scott z Max'em się pofatygowali. Tylko, że brunet ma jakieś taki większy brzuch niż wczoraj, bo koszulka mu lekko odstaje, a Max nie opuszcza go na krok.

- Może spotkamy się tu o 22, dobra?- zapytał się Liam.-  Bo na razie za dużo ludzi.

- Dobry pomysł.- rzekł Thomas i wyciągnął telefon.- Jakiś filmik mi przyszedł.

- Otwórz może będzie beka.- Liam zawiesił mi się przez ramię.

Ja z resztą reszta się lekko odchyliłem, żeby zobaczyć co tam dostał. Każdy z nas miał widok na telefon blondyna, kiedy puszczał nagranie.

Jednak to był błąd. To co zobaczyliśmy wprawiło nas w takie osłupienie, a szczególnie właściciela nagrania. Telefon upadł na ziemię i rozległ się charakterystyczny dźwięk tłuczenia szkła.

- Thomas to nie tak.- zaczął Dylan podchodząc do blondyna, który odszedł od nas kilka kroków.

- 5 dni temu.- powiedział i spojrzał na niego pustym spojrzeniem.- Kiedy wyjechaliśmy.

- Blondyneczko...- zaczął szatyn przerażonym głosem.- Daj mi wytłumaczyć.

- Tu nie ma nic do tłumaczenie.- powiedział pustym głosem i ruszył biegiem w stronę szkoły.

- Jednak przełożymy te spotkanie.- rzekł Brett, patrząc jak pozostała piątka biegnie za nim wołając go.

Spojrzałem za Dylan'a ze smutkiem. Było tak świetnie. Zawszę coś się posypie.

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top