!70!Rebeka

To tylko złudzenie. Ale nie mogę się powstrzymać przed otworzeniem buzi zaskoczona. Budynek wyglądał jak by coś go oplatało, z wybitego okna do drugiego. Czarna mgła, wijąca się jak dym, ale nie do góry tylko na boki. Jak z jakiegoś filmu fantazy. Dokoła niego było jeszcze kiedy jak by błyszczące pole. Wszyscy staliśmy lekko przerażeni.

-Mój pokój!- wydarł się Bakugo i już chciał ruszyć, ale Kieishima go zatrzymał, łapiąc w pasie i wręcz podnosząc do góry.- Puść kurwa ja zaraz to zajebie!

-Cicho bądźcie.- mruknęłam i zrobiłam krok do przodu patrząc w jego z okien, a tam coś patrzyło na mnie.- Coś nas obserwuję. 

-Nie wychodzi z budynku, ale o dziwo wszystko znowu znalazło się w budynku, a nie jak kilka dni temu na całej wyspie.- Henryk mruknął.

-To na nas czeka?- Morro mruknął niepewnie.

-Chcę żebyśmy weszli do środka.-Lydia dodała cicho.

-Zajebiście.- skomentował Leo, a my wszyscy spojrzeliśmy na niego zaskoczeni, a on zasłonił usta dłonią, czerwieniąc się.- Nie wiem dlaczego to powiedziałem.

Zmarszczyłam brwi, patrząc na każdego po kolei. U niektórych było bardziej widać przerażenia, a niektórzy tryskali zdeterminowaniem. Musimy tam wejść, bo to stoi nam na przeszkodzie. To co na nas czeka, chce nas zatrzymać, albo sprawdzić. Nie wiem co gorsze, ale musimy dać radę. Dla naszej rodziny i innych. Wieżą w nas, nie możemy ich zawieść. 

-Idziemy.- powiedziałam i złapałam Taylora za rękę.- W końcu ktoś na nas czeka, nie wypada się spużnić.

-Jesteś jebnięta.- Bakugo skomentował, a ja zaśmiałam się pod nosem. 

-Im szybciej tym lepiej, bo zaraz Austin na zawał zejdzie.- Ryan skwitkował, a my ruszyliśmy do przodu. 

Zawatą grupą, każdy pilnował kogoś innego i byłam pewna, że coś się spaprze, ale trzeba trzymać pozory. Szliśmy w stronę budynku dość wolno, ale w końcu dotarliśmy do drzwi. Lydia weszła niepewnie do środka i się rozejrzała, a my za nią jak cień weszliśmy do środka. Wszystko było pogrążone w ciemności, jednak zaryst rzeczy było widać. 

-To co teraz?- zapytał się Sam.

-Potrzebujemy światła.- Gabriel mruknął i zapalił się jak świetlik, aż mnie oświecił normalnie.

Powoli skanowałam każdy element pomieszczenia jednak nagle coś poturlało się po podłodze. Każdy wstrzymał oddech, kiedy powoli podturlało się do naszych nóg. Rudowłosa podniosłą szklaną kulkę z ziemi i pokręciła w dłoni zaskoczona. 

-To moje.- Uraraka mruknęła cicho.- Z mojej kosmetyczki. 

-Nie dość że paskudstwo to jeszcze menda nam w rzeczach grzebie! Wybuchne to!- powiedział blondyn, a ja uciszyłam go gestem ręki. 

Obserwowałam miejsce z którego to przyleciało i dostrzegłam lekki ruch. Pokazałam dyskretnie Todorokiemu żeby strzelił płomieniem, co uczynił i naszym oczom ukazała się zdeformowana istota o wyłupiastych oczach. W dłoni ściskało coś dziwnego, jak by materiał. Syknęło wściekłe i wbiegło w ciemność. 

-Za nim!- huknął Ryna, a Bakugo nie trzeba było dwa razy powtarzać, bo z morderczym uśmiechem rzucił się w stronę gdzie zniknęła ta istota a my za nim. 

Biegliśmy szybko, co było trudne w tak dużej grupie osób, ale daliśmy radę. W końcu dogoniliśmy Bakugo stał pod drzwiami z jednych pokoi. Zdziwiona podeszłam do niego i szturchnęłam. Odwrócił się do mnie powoli, przechylił głowę w bok i uśmiechnął szeroko. Jego oczy były puste i szeroko otwarte. 

-Bakugo...- mruknęłam cicho i nagle zza jego pleców nastąpił huk i blondyn wpadł do pomieszczenia z hukiem. Przeraziłam się nie na żarty tak jak inni. 

-Zdychaj!- głos Bakugo rozniósł się po korytarzu i nagle w dymie wyłonił się jego właściciel.- Pierdolone skopiowało mnie.- warknął i przetarł kciukiem dolną wargę. - Nie dajcie się dotknąć, bo was na chwilę otumani.

Odetchnęłam z ulgą. Nikt nie chciał wejść do środka, więc to ja wykonałam pierwszy krok. Ostrożnie weszłam do pokoju. Było ciemno, co bardzo utrudniało znalezienie tego czegoś. Nagle drzwi zamknęły się z hukiem. Wstrzymałam oddech, słysząc jak chodzi wokół mnie i charczy pod nosem. Przeszył mnie dreszcze po plecach.

-To tylko moja wyobraźnia.- mamrotałam.- Złudzenie, nie ma cię, albo wyglądasz ładniej. 

To tylko syknęło i usłyszałam, że coś rzuciło, więc się schyliłam. Przedmiot uderzył o  ścianę i to był chyba jakiś kubek. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam dwie pary oczu patrzące się na mnie intensywnie. 

-Czego chcesz?- zapytałam cicho, no co ten charchnął na mnie.-Mamy cię zabić.- ponownie odmruczał zły.

Usłyszałam jak chcą wywalić drzwi. Krzyczeli do mnie i co chwila  było słychać huk i pod drzwiami coś się świeciło. Jednak szybko wróciłam wzrokiem do tego czegoś. Stało zdecydowanie bliżej, na co pisnęłam zaskoczona. 

Co ja mam zrobić? Przecież nie mam nic do obrony. A moja moc to... Mam! Zaczęłam cicho nucić pod nosem i po chwili w pokoju pojawiła się jak by z ruchem wiatru biała mgła i błyszcząc oświetliła pomieszczenie. Przynajmniej będę to widzieć. Patrzył na mnie uwarzenie. Bez wyrazu. 

Potem podbiegł do mnie i wyprostował się. Jego twarz była na równi z moją, A ja czułam jak moje serce wali i robię się blada jak ściana. Przestałam śpiewać, kiedy obwąchiwał moją szyję. Odsunął się ode mnie, na co wzięłam głębszy oddech. To złudzenie. Złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął go. Ręka mi zadrżała kiedy dotknął mojej skóry. Dał mi coś do ręki po czym, zacisnął moją pięść. Czułam materiał jak by koszulki, albo spodni dresowych. Nie wiem sama. 

Potem drzwi huknęły z taką mocną, że wypadły z zawiasów, uderzając o ścianę s hukiem. Reszta wbiegła do środka, a to coś spojrzało na nich, po czym na mnie i zniknęło. Po prostu się rozpłynęło. W pokoju jak zapewne w całym budynku zrobiło się jasno, a ja złapałam się za serce. 

-Gdzie to jest! Zabije!- Bakugo zaczął się rozglądać.

-Nic ci nie jest?- Taylor mruknął cicho i złapał mnie za ramiona.

-Nie tylko...- spojrzałam na zaciśniętą dłoń.- Dostaliśmy prezent.

YYYYYYYYYYYY

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top