!64! Gabriel(16+)

Naprawdę jestem zaskoczony i szczęśliwy w jednym. Przytulałem do siebie Cameron'a zadowolony jego ciepłem i obecnością. Tak za nim tęskniłem, że tego opisać nie można.

Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale każdy opowiadał o swoich przeżyciach i o czym czego się nauczył. Jakoś specjalnie mnie to nie interesowało. Bardziej przyciągały mnie oczy, chłopaka siedzącego na moich kolanach, jego usta, nosek, roztrzepane włosy. Wszystko w nim teraz mnie intrygowało.

- Może położyły się już?- Lydia wstała.- Todoroki jesteś w stanie podzieli te pomieszczenie na pokoje?

- Tak.- odrzekł jedynie i wyciągnął rękę, by po chwili po kilku sekundach, zrobić to o co poprosiła rudowłosa.- Ten pokój jest przejściem, a to...- wskazał ręką na boki...-wejścia do pokojów każdej pary.- później wszedł przez jedne z Izuku i zamknął.

Skubaniec dobry jest w tym co robi. Nawet zawiasy dał.

- Chodź.- rzekłem na Cameron'a i wstałem, łapiąc go pod kolanami i kładąc rękę na jego plecach.- Muszę cię wyprzytulać.

Chłopak zaśmiał się i oplótł dłońmi moją szyję. Zadowolony wparował email do jednego pokoju i zamknąłem drzwi. Wow. Nawet łóżko dał. Nie wiem jak, znalazł się na nim koc, ale dobra. Todoroki od dziś dla mnie to czarodziej.

Położyłem bruneta na łóżku i zawisłem nad nim. Zacząłem całować całą jego twarz, przez co się zaśmiał cicho. Ale kiedy złączyłem nasze usta, wplątał palce w moje włosy i nie pozwolił się odsunąć. Pogłębiłem pieszczotę po chwili, ostrożnie przejeżdżając po jego dolnej wardze. Dostałem go po chwili zawahania Camerona. Ręce umieściłem na jego biodrach, ściskając lekko. 

-Ahhh.- sapnął, kiedy językiem badałem wnętrze jego buzi. Ręce umieścił na moich ramionach i odsunął od siebie. Jego policzki były całe czerwone, włosy rozwalone, a oczy świeciły dziwnym blaskiem, jeszcze usta lśniły się od śliny.- Gabriel...dotknij mnie, proszę.- powiedział cicho i odwrócił wzrok , a ja zagryzłem wargę. 

Mój mały aniołeczek chcę żebym go dotknął? Tak niegrzecznie? Mi to bardzo odpowiada!

Nachyliłem się i zacząłem całować go po szyi. Przygryzałem ją, ssałem i jeździłem po niej językiem. Zadowolony chuchnąłem na krwistą malinkę, którą mu zrobiłem na środku szyi. Zerknąłem na jego twarz i uśmiechnąłem się rozczulony. Ustali wyjąłem wargę, którą zagryzał mocno. Pocałowałem go w nią i rękoma zsunąłem na jego wewnętrzną stronę ud. 

-Chcę wiedzieć na ile mogę się posunąć.- szepnąłem mu do ucha i je przygryzłem.

-Ja nie chcę teraz... tego robić.- rzekł drżącym głosem i spojrzał w moje oczy.- Jak chcesz to ja ci...

-Spokojnie kochanie.- pocałowałem go w policzek.- Ja się dziś tobą zajmę.- Ufasz mi?-ścisnąłem lekko jego uda i ręką jedną pojechałem wyżej do jego rozporka.

-T-tak.- rzekł cicho i zadrżał na ciele.

Uśmiechnąłem się drapieżnie i rozpiąłem mu rozporek, wkładając rękę mu pod spodnie. Zacząłem go pocierać, przez bieliznę i lekko nas przekręciłem, leżeliśmy teraz na łyżeczkę. Podniecenie opanowało całe moje ciało. Cameron w końcu pozwolił mi się dotknąć. Ustami całowałem jego kark, a ręką coraz śmielej dawałem mu przyjemność. 

-Gabriel....-jęknął i złapał za moją drugą dłoń, która była na jego biodrze.

-Tak kochanie?- rzuciłem i wkradłem się pod jego bieliznę.- Coś się stało? 

-Nie.. tylko...ah..ja jeszcze nigdy, nawet nie...- zaczął, ale urwał bo jęknął cicho, kiedy kciukiem przejechałem po jego główce. 

Szybko znowu zawisnąłem nad nim, ustawiając się pomiędzy jego nogami. Wyrównałem nasze tarze, tak że prawie ustami się stykaliśmy, ręką nadal poruszałem na jego przyjacielu, coraz to szybciej, a drugą podtrzymałem jego biodro. 

-Nigdy nie robiłeś sobie dobrze?- zapytałem, a on jeszcze bardziej poczerwieniał i odwrócił wzrok, zagryzając wargę.- Cameron..?

-Nie, bo nie mogłem ja-jakoś się przełamać..- wysapał cicho i ścisnął moje ramiona.

-A wiesz, że ja często to robiłem?- rzekłem mu do ucha i zagryzłem jego płatek.- Myślałem o tobie. O twoich czerwonych policzkach i o tym jak będziesz słodko pode mną jęczał. Jak będziesz mnie prosił o więcej i krzyczał moje imię, jak będę robić ci dobrze, wiesz? 

Brunet jedynie zacisnął oczy i sapał na przemian jęcząc cicho do mojego ucha. Wiem, że wszystko teraz dociera do niego podwójnie. Każde słowo, dotyk. Jest tak nagrzany i napalony jak ja. Rękę z biodra przeniosłem pod jego koszulkę i błądziłem po jego klatce piersiowej. 

Odchyliłem się lekko i przyśpieszyłem ruchy dłonią. Plecy wygiął lekko do tyłu i otworzył usta, co wykorzystałem, całując go zachłannie. Stanowczo ocierałem swój język o jego i mocno na niego naparłem. Jak bym mógł to wsadził bym mu go do gardła i chyba spróbuję, bo jak tłumi jęki w moich ustach to jest coś niesamowitego. Czuję się jak w niebie. 

Strużka śliny pociekła mu po brodzę, a usta mieliśmy oboje zaślinione i napuchnięte. Przyssałem się do jego szczęki, robiąc kolejną malinkę, a chłopak już nie hamował jęków i ruchów. Ręce zacisnął mocno na moich ramionach, aż zabolało, ale to nie jest ważne. Biodrami kręcił na boki, pragnąc jeszcze więcej uwagi, a z ust wydobywały się co chwila sapnięcia. 

Sam zabrałem jedną rękę z jego ciała i rozpiąłem sobie rozporek, szybko łapiąc za mojego penisa i szybko poruszając. Jego same jęki i mimika twarzy podnieciła mnie na tyle, że zaraz będę na skraju. Sam cicho wzdychałem, na co Cameron otworzył jedno oka, a ja bym się na to zaśmiał, gdyby nie powaga sytuacji. 

-Gabriel...- jęknął i niepewnie skierował swoją małą rączkę w stronę moich spodni. Zagryzł delikatnie wargę i umieścił ją na moim przyjacielu. Ja złapałem tą jego i zacząłem poruszać. Jakie on ma zimne ręce ...kurwa jakie to dobre. 

Oparłem czoło o te jego i co chwila całowałem jego rozchylone usta. Jego rączka jest świetna. Szybo znalazłem się na  skraju i on chyba też, bo czuję jak jego ciało drży i jęczy coraz głośniej moje imię. 

Niedługo potem Cameron spuścił mi się na dłoń, tłumiąc głośny jęk w moich ustach, kiedy pocałował mnie namiętnie. Oddałem pocałunek, sam dochodząc mu w dłoń. 

-Kocham cię.- rzekłem spokojnie i spojrzałem w jego lekko zaszklone oczka. 

-Ja ciebie też.- odpowiedział i mnie do mnie przytulił.

Objąłem go opiekuńczo ramionami, a nos umieściłem w jego włosach. To najlepszy dzień mojego życia.

YYYYYYYYYY

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top