!6!Carlos

Wybiegłem wręcz ze szkoły, biegnąc do domu, wbiegając w drzwi wejściowe i wpadając na korytarz jak burza. Tata  Brad  wyjrzał zza futryny od kuchni ze zdziwionym wyrazem twarzy. Podeszłam do niego, dałem buziaka w policzek i szybko wbiegłem na górę do swojego pokoju, ale przed tym usłyszałem jeszcze krzyk taty z dołu.

- Mi też miło cię widzieć synku!

Zaśmiałem się i rzuciłem się na łóżko piszcząc jak mała dziewczynka.

Dorian jak wychodzili pocałował Leo w policzka. Boże. Mam zawał. Odwróciłem się na plecy i spojrzałem na sufit, który jest cały w zdjęciach. Naszych z dzieciństwa oraz tych teraźniejszych, może jeszcze kilka seksiaków w serduszkach, ale to już swoją drogą.

- Dlaczego nikt tego nie widzi?- mruknąłem sam do siebie w końcu wstając z łóżka.

Podeszłam do biurka szukając zeszytu ze shipami. Miałem go gdzieś tutaj, a przecież sam nigdzie nie poszedł. Muszę dopisać do scenę do części o Lerian'ie i zazdrość do rozdziału o Relor. Jeny! Podjąłem się! Jestem coraz bliżej ich spełniania. Te ognisko jest moją szansą. Później zajmę się Lydią i Ryan'em i jeszcze innymi, chociaż wcześniej będzie trzeba jeszcze spinać Cameron'a z Gabriel'em, bo on za nim gania, a mów bliższy przyjaciel cały czas go ignoruje. To jest straszne!

Nagle, kiedy przesunąłem jakaś książkę, która była cała w kurzu, zobaczyłem zdjęcie, stare zdjęcie. Podniosłem te zdjęcie i spojrzałem na nie smutnym wzrokiem. No i cała podjadka poszła się topić. Przedstawiało ono Austin'a i mnie. Mieliśmy może z dwanaście lat? Obejmowałem go rękoma w okół ramion, stojąc z tyłu na kamieniu. Uśmiechaliśmy się szeroko.

Pamiętam ten dzień. Wujek Theo i wujek Markus zaprosili nas na wspólną wędrówkę w Alpy. Jak my się w tedy tam bawiliśmy. Normalnie było pięknie. Byliśmy jeszcze przed tą kłótnią i wszystko było w porządku. Później wszystko się popsuło i nie ma nic już po naszej wiecznej przyjaźni.

Z westchnieniem odłożyłem je na szafkę i w tym momencie usłyszałem jak tata mnie woła. Taty Minho nie ma w domu. Musiał pojechać na jakieś spotkanie firmy w innym kraju , bo dostał awans ostatnio. Nie ma go już jakieś dwa tygodnie. I no tęsknię no.

Wszedłem do salonu i stanąłem jak wryty, patrząc na twarze moich tatów.

- Będziesz tak stać, czy się przytulisz?- powiedział w końcu tata Minho, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem.

- Tata!- krzyknąłem i wskoczyłem wręcz na niego z rozbiegu, w asekuracji śmiechu taty Brad'a. - Kiedy przyjechałeś?!

- Chwilę temu.- odrzekł i mnie do siebie przytulił.- Tęskniłem.

- Ja też.- odrzekłem i wtuliłem policzek w jego klatkę piersiową.- Ja też tato.

- Tuli!- pisnął drugi tata i poczułem jak obejmuję mnie jedną ręką.

Kocham takie momenty. W ogóle kocham moich rodziców. Zawsze mnie wspierają i wysłuchają, a jak pokłóciłem się z Austin'em to oni mnie właśnie wspierali, bo inni nawet nie wiedzą o co poszło, moi rodzicem w sumie też nie wiedzą. Nikt nie wiem. Tylko nasza dwójka i mam nadzieję, że tak zostanie.

- Kupiłem ci coś.- odrzekł tata Minho i spojrzał na mnie.

Na moją twarz mimowolnie wpłyną uśmiech. Zawsze tato kupuję mi czasowe prezenty. To jakieś elektroniczne zabawki, typu laptop czy tablet, tu jakieś markowe ubrania, a teraz...alkohol?

- Słyszałem od Brad'a, że robocie ognisko, to kupiłem wam trochę "prowiantu".- powiedział zadowolony patrząc na 10 butelek wódki.

- Boże...mam nadzieję, że oni tego nie zobaczą.- rzekłem poważnie.- Ale ja to do pokoju mogę wziąść i...

- Ja wam to zaniosę Carlos.- uprzedził tata Minho.- Nie martw się. Gabriel i Ryan się ucieszą.

- Bo to pijaki!- oburzylem się natychmiastowo.

- A ty nie lepszy komputerowiec.- mruknął tata Brad na co zmroziłem go wzrokiem.- Nic nie mówiłem. O  i w kuchni jest obiad. Ja się zwijam do pracy.

Podszedł do mnie, cmokając w policzek, później do taty i wtulił się w niego, całując delikatnie. Szepnęli coś między sobą i po chwili taty nie było.

Obserwowałem to z uśmiechem na ustach. Zawsze zachowują się jak zakochana para. Nigdy nie miałem tak szczerze nic przeciwko temu jak się całowali i przytulali. Okazują sobie miłość na każdym kroku, co jest piękne. Też bym chciał taką osobę, która by mnie pokochała takim jakim jestem.

- To co po robimy, młody?- zapytał tata i zmierzwił mi włosy.- Jestem padnięty.

- Konsola?- zapytałem z uśmiechem.

- Oczywiście.- odpowiedział i razem rzuciliśmy się na łóżko.- Ale ty włączasz i szykujesz sprzęt!

Po kiwałem głową na boki i musiałem się podnieść. Tak spędziliśmy resztę czasu, śmiejąc się i wygłupiają, grając w gry, aż wybiła 19. Oczywiście próbowałem przekonać tata, żeby nigdzie ze mną nie szedł, ale był nieugięty.

- To nie moja wina!- krzyknęłam z daleka widząc o dziwo resztę naszej załogi oraz Belle.

Wszyscy spojrzeli w moją stronę, a dziewczyny pisnęły uradowane i podbiegły do mojego taty i rzuciły mu się na szyję włącznie z najmłodszą obywatelką. Mój tata zaśmiał się z ich zachowania, ale każdą z nich przytulił, a mi oczywiście wcisnął te dwie reklamówki z butelkami. 

- Wujek! Wujek!- Bella wspięła się na mojego tatę z szerokim uśmiechem.- Chodź porobić coś ciekawego bo tu nudą wieje.

Ta mała jest najlepsza. Zawsze szczera do bólu, ma to po swoim tacie, wujku Thomas'ie.

- Jasne chodź młoda.- zaśmiał się i pocałował ją w czoło.- Część chłopcy!

Wywróciłem oczami i ruszyłem w stronę miejsca zbiórki. Był to plac kawałek za domem ciociu Alex. Już naszykowali dwa wielkie stoły z ławkami po bokach. Nawet żarcie jest i talerze. Stos kamieni w ksztaucie koła, a w środku było naszykowane jeż drewno. Szybko się uwinęli, bo Rebeka mi napisała jakieś 15 minut temu, że się zbierają. A tak a propo niej jej nie ma.

- Co tam masz?- zapytał ciekawski Gabriel. Nawet matoł nie czekał na moją odpowiedź tylko zajrzał do reklamówki i zagwizdał. - Twój tata nas kocha.

- Chciał być kuźwa.- prychnąłem i położyłem mój ekwipunek na jednym ze stołów.

- Ej?- zaczął nagle Cameron. - Czemu tu tak duszno?

- Co?Jak to duszno?- zmarszczyła brwi jego siostra.

- No nie wiem...- szepnął i potarł dłonią swoje czoło na których zauważyłem lekkie kropelki potu.- Tak jakoś duszno...

Ostatnie słowa wypowiedział cicho i powoli zaczął osówadź się na ziemię. Już miałem użyć mocy, ale Gabriel był szybszy i złapał chłopak, sam lądując na ziemi.

Nie wiem co się stało, ale sekundę później nie było z nami Cameron'a. Jego ciało zaczęło migotać i znikło.

YYYYYYYYY

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top