!56! Izuku

-Ty podły gówniarzu!- do pokoju wparowała Lydia, a ja poderwałem się do góry z kladki piersiowej Shoto. Nawet nie wiedziałem, że zasnąłem. Jest mi w jego ramionach tak dobrze, że nawet zapominam, że to nie mój dom. Mój dom jest w innych ramionach.- Ubierać się oboje!

-Co się drzesz?- powiedział Todoroki i objął mnie ramieniem, ponownie przyciągając do siebie.- Jesteśmy zajęci.

-Oj jak się czegoś  ciekawego dowiesz to na pewno będziesz zajęty, ale nie pieprzeniem tego czegoś.- machnęła na mnie ręką, a ja zmarszczyłem brwi.

-Nie wiem o co ci chodzi, ale spadaj.- syknąłem i wtuliłem się w chłopaka, który pokazał jej język i cmoknął mnie we włosy, ale po niecałej sekundzie poczułem ból, kiedy szarpnęła mnie za włosy i ściągnęła z łóżka.- Pojebało cię!?

-Nie udawaj.- zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem.- Ubierać się i do salonu. Macie dwie minuty. -po czym wyszła z hukiem. 

-A tej co?- Shoto mruknął, a ja wzruszyłem ramionami.- Chodź kochanie, bo nie możesz się stresować. Może to wam zaszkodzić. Nie wiem o co tej lasce chodzi, ale nie pozwolę jej nic zrobić wam, bo to co pieprzyła nie było zbyt miłe.- pomógł mi wstać i przeczesał dłońmi po moich włosach i pocałował mnie w nos.- Tak Izuku? 

-Kocham cię.- szepnąłem pod wpływem chwili, ale pożałowałem kiedy przyssał się do mojej szyi i zostawił na niej kilka malinek.- Stop, bo mnie zabije jak się spóźnimy. -rzekłem drżącym głosem, kiedy położył ręce na moich biodrach i zaczął je delikatnie pocierać. 

-Dobrze kicia.- rzekł i wywrócił oczami, kiedy ja w mgnieniu oka się ubrałem i czekałem jak ten jaśnie pan się ubierze, a kiedy już to zrobił złapał mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju.

-No w końcu!- Lydia huknęła i spojrzała na mnie z pod byka, na co Todoroki przyciągnął mnie do siebie i również w nią strzelił spojrzeniem. 

-Co się dzieje tak w ogóle?- Austin powiedział jako pierwszy i wzniósł ręce ku górze.- Mam ważniejsze rzeczy do robienia i na pewno nie z wami wszystkimi!

-Późneij będziecie się z Carlos'em seksić, jestem ciekawy o co chodzi.- Cameron oparł głowę na ręcach i spojrzał na nas zaciekawiony i usadowił się na kolanach Gabriel'a, który mocno go objął. 

Wszyscy patrzyli na nas zaciekawieni. Tylko Bakugo z zadziornym uśmiechem opierał się o równie zdziwionego Kirishime. Mam wrażenie, że blondyn coś narobił. Nie podoba mi się to. Mimo, że to wymiar przeciwny mam wrażenie, że ten Bakugo jest przesiąknięty narcyzmem i samouwielbieniem. Nie podoba mi się to. Katsuki jest straszny w każdym wydaniu, a ten uśmiech mi się nie podoba. 

Później zobaczyłem Rebekę mordującą wzrokiem blondyna. Coś zdecydowaniem jest nie tak. Później spojrzała na mnie i jej spojrzenie mówiło tylko jedno "Kłam i nie daj się podejść" Niezauważalnie skinąłem głową i spojrzałam na Shoto. 

Ten jest strasznie nadopiekuńczy i zakładam, że jeżeli pokażę mu swoje emocje to będzie bronić mnei jak wilk swojego terenu. Podoba mi się to. Może to jakoś wykorzystam. Fakt, że jestem w ciązy też może mi pomóc. 

-No wieć, przyznać się, albo ja to powiem!-rudowłosa powiedziała i odgarnęła włosy z czoła.- Mówic ale to już!-brązowowłosa spojrzała na mną jak na kretynkę i prychnęła oburzona po czym wstała i stuknęła jej palcem w czoło.- Przeginasz szmato!

-Kto to mówi.- prychnęła i usiadła z powrotem na krzesło. 

-Widzę, że grasz twardą. Ciekawe jak Deku sobie poradzi z taką presją.- powiedziała z szatańskim uśmiechem i spojrzała na mnie. 

-Co-o?- szepnąłem sam do siebie i zaskoczony nabrałem głośno powietrza do płuc kiedy z siłą pociągnęła mnie na środek.- Czego chcesz, co?

-Ty też.-opadły jej ręce.- Gadaj, albo po tobie. 

-Grozisz mi?- powiedziałem i zacisnąłem pięść. 

Całym ciałem i siłą woli powstrzymywałem się żeby nie zatrząść się jak galareta. Ona skanuje mnie wzrokiem jak by chciała mi dusze udusić. Zdecydowanie wolę tamtą Lydie. 

-Udajesz jak najgorszy aktor świata.- zaśmiała się i mnie uderzyła.

Może i bym się tym nie przejął, gdybym nie dowiedział się przed chwilą, że jestem w ciąży, a dostałem z kolanka w brzuch. Złapałem się za niego i łzy pojawiły się w moich oczach, dodatkowo powoli zsunąłem się na kolana. Ból nie był tak mocny, bo po treningach z Bakugo jestem odporny na większość takich niespodziewanych ciosów.

Słyszałem prychnięcia rozbawienia i przysięgam, że Leo się zaśmiał pod nosem. 

-Boże Izuku!-Shoto znalazł się natychmiast obok mnie i objął ramionami dla bezpieczeństwa.- Wszystko dobrze? Nic ci nie jes...

-Niedobrze mi!- pisnąłem i szybko udałem się do łazienki w celu zwrócenia śniadania. Nawet nie wiem dlaczego. Jakoś mi niedobrze się nagle zrobiło. Złapałem się za brzuch, klęcząc przed muszlą.- Ohyda...

-Wszystko dobrze?- Todoroki pojawił się za  mną znikąd i potarł moje plecy, skinąłem głową i powoli się podniosłem, spuściłem wodę i przemyłem twarz oraz wziąłem przypuszczam, że swoją szczoteczkę do zębów, bo mam ją w każdej łazience schowaną w szafie. Wymyłem szybko zęby i odwróciłem się do Shoto, który potarł delikatnie moje policzki.- Zabiję ją za to późnej. Jesteś pewny, że nic ci nie jest? 

-Jestem cały.- powiedziałem i wtuliłem się w niego.

-Wypierdalać z kibla bo was idiotka woła!- Cameron walnął w drzwi od drugiej strony.

-Idziemy.- odrzekł chłopak i złapał mnie ze rękę i pociągnął z powrotem w stronę salonu. 

Wszyscy o dziwo spojrzeli na mnie zmartwieni, a ja wzruszyłem od niechcenia ramionami i zatopiłem nos w koszuli Todorokiego. Pachną tak samo.

-Izuku jest w ciąży.- powiedział "mój chłopak", a ja się zakrztusiłem śliną i spojrzałem na niego z niedowierzaniem. 

-Ty..- wysyczałem, kiedy on słodko zachichotał i mnie cmoknął w policzek.- Teraz jak go ktoś tknie i się wydarzy podobna sytuacja zabije bez litości. - kiedy dokończył z jednej jego ręki poleciały iskry, a z drugiej zabił chłód i można było zobaczyć śnieg. 

-O boże gratulacje!- Austin pisnął i podbiegł do mnie i mnie objął ramionami.

-Gradki!- Sam i Henryk rzekli i poklepali nas po ramionach. 

-No to jak teraz niby pokonamy tego jebniętego chorego pojeba skoro on jest niepełnosprawny?- zapytał się Leo i wskazał na mnie palcem.- Ej! Żartowałem przecież!- pisnął kiedy postał z gorącego buchnięcia w plecy. 

To będzie straszny czas. Teraz to będę musiał udawać ciążę! Ja chcę do domu!

YYYYYYYYY



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top