!55!Shoto
Westchnąłem zirytowany i znudzony i przejechałem rękoma po włosach Izuku, który lekko zmarszczył nos, co mnie ucieszyło bo niedługo powinien wstać. Rebeka natomiast nadal leży jak leżała. Co oni robią tam już 5 godzin. Aż tak Kirishima ma burdel w pokoju, że ich przygniotło i może właśnie się duszą? Uraraka no cóż z nią nie pogadasz, nie to, że jej nie lubię, o jej nie lubię, ale wydaje się spoko. Jest miła i mądra oraz pomysłowa co się ceni, ale wcześniej próbowała mi odbić Izuku co przekreśliło u mnie ją na stałe i zdania nie zmienię.
-Ja pierdole!- usłyszałem warknięcie z korytarza i wstałem szybko z kanapy i przyszykowałem się do ataku, a brunetka pisnęła i cofnęła się.- Jakie zwierzęta!
I w tedy zobaczyłem Hneryk'a. Szedł i trzymał się za ramię. Miał mocno zaczerwieniony policzek jak i kulał. Przypuszczam, że dobranie go w parę z Dorianem nie było słuszne. Jednak ich sprawa, co robią, ważne, że ja tu pilnję, bo tamtym to bym nie ufał.
-Co ci się stało?- zapytała zmartwiona dziewczyna i mu pomogła usiąść na fotelu.
Spojrzałem w korytarz i pokiwałem głową. Ciemność się rozrasta. Super. Wystawiłem rękę lewą i w tedy buchnęła ogniem przez cały korytarz. Moje serce stanęło tylko na ułamek sekundy, a oczy stworzyły się szeroko, kiedy coś wychyliło w tym samym czasie głowę z pokoju przypuszczam, że Tsuyu. Ręce miało na wysokości mojej głowy i pazury wbijały się w nie. Głowa byłą mniejsza, a morda bez wyrazu, taka jak głowa zniszczonej lalki. Białe oczy patrzyły się na mnie przekrzywiając się co chwila. Aż ruszyło nie wiem, kiedy ale dostrzegłem jak biegnie w moją stronę na jak w horrorach, bo plecami do ziemi i szybko przebierało swoimi łapami. Natychmiast użyłem mocy i zamroziłem przejście, całe nawet trochę przesadziłem. Sekundę po tym to coś odbiło się od lodu i z sykiem pobiegło korytarzem w głąb korytarza, cicho to nie jest jak nie chce.
Używając mocy zamroziłem każde okno i przejście, nawet wentylacje. Odciąłem nas od reszty. Ponoś są silni nich se radzą. Ja mam za zadanie chronić tych którzy są nieprztomni.
-C-co to było!?- dziewczyna krzyknęła, a wręcz pisnął.
Odwróciłem się do nich twarzą i spojrzałem na blondyna. Miał mętne spojrzenie, ale pełne determinacji jak i lekką iskrę strachu.
-Co się stało?- zapytałem bez emocji i od niego podszedłem.
-Nie wiem dokładnie co.- rzekł chłodno.- Ale Dorian rzucił się na mnie i w pewnym momencie ten lud się stopił. Nie wiem jak, ale widzisz.- pomachał mi przed twarzą dłonią, która była lekko blada w stosunku do reszty jego karnacji.
-Nie podoba mi się to.- powiedziałem pod nosem i spojrzałem na niekontaktujących.- Co jest?
Szybko podszedłem do Deku i się wręcz zakrztusiłem. Na jego szyi zaczęły pojawiać się czerwone plamki, które wyglądały jak malinki. Co się tam w waszych głowach dzieje?
REBEKA
Co ja mogłam zrobić jak go zabrał. Krzyknąć, że to nie Deku? Lydia by mnie zabiła na miejscu, a Kirishima by mnie dobił jeszcze.
-Nie jesz?- Leo spojrzał na mnie z pod byka a ja przełknęłam ślinę dość głośno.
-Nie jestem głodna.- odrzekłam w końcu.
-Wczoraj też nic nie zjadłaś.- dodał i zmarszczył brwi.- Odchudzasz się?
-Nie?- syknęłam i wstałam głośno od stołu.- Nie mam z czego po pierwsze, a po drugie uwielbiam czekoladę i z niej nie zrezygnuje.
-Nie lubisz czekolady.- Gabriel zanucił i zerknął na mnie, macając ręką ramiona Cameron'a. - I dodatkowo masz na nią alergię czy coś takiego.
-Co?- zdziwiłam się, ale później mocno zasunęłam krzesło.- Może chcę się zabić, co?!
Krzyknęłam na odchodne i szybko wręcz biegiem pokonałam korytarz i zamknęłam się w swoim pokoju. Co jest do licha?! Ja uczulenie na czekoladę? Chyba w snach!
Usiadłam na łóżku i zwiesiłam głowę pomiędzy swoje nogi, nabierając mocno powietrza do płuc. Chcę do swoich przyjaciół, a nie tych nędznych podrób.
-Nie wiem kim jesteś, więc mi wytłumacz.- do pokoju wszedł Bakugo z miłym uśmiechem na co się poderwałam na równe nogi i z piskiem wskoczyłam na łóżko.- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. Chcę ci pomóc.
To zdecydowanie nie jest Bakugo.
- Nie wiem o czym mówisz.- powiedziałam stanowczo.
- Nasza Rebeka już by nie wywaliła za drzwi i użyła na mnie swojej mocy, więc kim ty jesteś.- powiedział i usiadł na łóżku i posłał mi lekki uśmiech.
-Aż tak widać?- zapytałam zrezygnowana.- Nie wiem jaka jestem u was.
-U nas?- zdziwił się i zmarszczył brwi.- Rebeka jest jak skałą i nie okazuje emocji, a jak trzeba to jest agresywna. Więc kim jesteś?
-Jestem Rebeka, ale nie stąd.- powiedziałam i usiadłam obok niego.- Jestem ze świata przeciwieństw. U nas jest kompletnie inaczej. Charaktery i zachowanie. Relacje, nie no w sumie relacje się za bardzo nie pozmieniały. Tylko, że...
-Czekaj, stój.- powiedział i pomachał rękami mi przed twarzą.- Jestem w waszym wymiarze agresywny?
-Najbardziej agresywna osoba jaką znam.- powiedziałam poważnie i z ręką na sercu te słowa.
I tak mu opowiedziałam co i jak, bo jeżeli on jest przeciwieństwem Bakugo to można mu zaufać nie?
YYYYYYYY
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top