!54!Izuku(18+)

-Shoto!- pisałem, kiedy rzucił mnie na łóżko w swoim pokoju i zawisł nade mną.- Co ty robisz?!

- Nie widać?- zrównał swoją twarz z moją, a ja zaniemówiłem.

Jakim cudem wcześnie tego nie widziałem? A no tak byłem za bardzo przestraszony, żeby zauważyć takie coś. ALE TAKIE COŚ!? Jestem taki głupi, że ja tego nie widziałem, no. W sumie zobaczyłem go dopiero na objedzie i to patrzyłem na niego katem oka! Nie wróć! Nawet na niego nie patrzyłem!

Zaniemówiłem i delikatnie, wręcz opuszkami palców dotknąłem jego policzka i okolic przy oku. Nie ma blizny. Jest cały i zdrowy. Jego prawa strona twarzy jest bez szwanku. Nie mogłem nic wykrztusić i tylko patrzyłem na niego jak w obrazek. Wygląda tak pięknie bez tego. Przystojny i to bardzo. Jednak to nie jest mój Shoto. Mój ma bliznę która świadczy o jego ciężkich przeżyciach i o jego silnym charakterze. Nikt mu tego nie zabierze, a ten nie jest taki jak on. Mino, że wygląda jak mój chłopak to nim nie jest. Nie jest tym w kim się zakochałem do szaleństwa.

-Izuku wszystko gra?- zapytał się zdziwiony i przejechał ręką po moim policzku. Tak samo ciepła, ale to ręka od lodu. Dlaczego ta ręka jest ciepła? On powinna być chłodna. Więc coś jest nie tak z tym też. Ciekawe, czy skoro to przeciwieństwa to jego ojciec jest inny, a wynika z tego też, że matka również.- Znowu odpłynąłeś kotek.- pocałował mnie delikatnie w usta. Jak tego nie chcesz to nie musimy tego robić. Chciałem się po prostu od nich się urwać.

-Jak my się tu w ogóle znaleźliśmy? zapytałem cicho, a on zmarszczył brwi.

-No przyniosłem cię, już nie pamiętasz?- zmarszczył brwi zdziwiony i wygodnie ułożył się na moim brzuchu. Położył brodę na moim mostku i przeszył mnie swoim spojrzeniem. Mimo, że to nie on to spojrzenie pełne przenikliwości mają takie samo. - Coś nie tak? Serce ci wali mocno i jeszcze jesteś blady jak ściana.

-Źle się czuję.- skłamałem i uśmiechnąłem się blado, wplątując palce w jego czerwone kosmyki włosów.- Ale chodzi mi o to miejsce z nimi tutaj.

-Pewnego dnia przyszli i Lydia stwierdziła, że mamy im pomóc i tak o to skończyliśmy z nimi i wieczną męczarnią przez wielki.- zaśmiałem się cicho pod nosem na co na jego usta wkradł się drobny uśmieszek zadowolenia.- Jesteś jakiś inny.

Zadziało się to za szybko. Jego jedna ręka podniosłą moją nogę, co mu umożliwiło wślizgnięcie się pomiędzy moje uda. Drugą na łokciu oparł obok mojej twarzy, które dzieliły jakieś klika centymetrów. Kurczowo złapałem się pościeli i zacisnąłem pięść tam jak i na jego włosach.

-Kim jesteś, co?- zapytał się mnie, a ja zadrżałem na cały ciele.- No kim?

-Nie wiem.- powiedziałem głupio i spanikowałem natychmiast, kiedy jego oczy lekko groźnie zabłysły.- Shoto...- syknąłem i pociągnąłem go za włosy sprawiając, że znalazł się jeszcze bliżej mnie.- Pieprzysz mnie, czy nie? Bo się rozmyśle.

Zdziwienie przemknęło przez jego twarz, a potem wkradło się uradowanie i pocałował mnie namiętnie. Musiałem mu ulec, bo nie może się wydać to co się tu dzieje.

Brawo ja i moje pomysły, ale jak prześpię się z Shoto, to nie zdradzę Shoto, nie? Bo oni tak jak by są jedną i tą samą osobą, nie? No są z dwóch różnych rzeczywistości, ale to w ciąż ta sama osoba, zgadza się?

-I to mi się podoba.- zamruczał mi do ucha i w jednej sekundzie spalił moją bluzkę i musiałem przełknąć zdziwienie, bo mój Shoto nigdy tak nie robi, a ten jak glonojad przyssał się do mojej szyi.- Mam ochotę na ciebie, nawet nie wiesz jaką.

Uśmiechnąłem się delikatnie i złapałem go za włosy obiema rękami i przyciągnąłem do siebie, całując. Ten w między czasie pozbył się reszty mojej jak i swojej odzieży. Macał mnie gdzie popadło i dodatkowo zaczął się o mnie ocierać.

-Ah.- stęknąłem i zanurzyłem twarz w jego szyi, kiedy mocniej zderzył nasze ciała.

-Uwielbiam kiedy jęczysz.- ugryzł mnie w ucho i po chwili się odsunął ode mnie. Wstał i przyjrzał mi się uważnie, a ja jeszcze bardziej się zarumieniłem na twarzy, kiedy oblizał wargę i ją przygryzł. Wyciągnął ze spodni prezerwatywę i nałożył na swojego w pół twardego penisa.- Dziś będzie na ostro kicia.

Ooł. Nigdy z Shoto nie robiliśmy tego na "ostro" , zawsze z uczuciem i delikatnie. Czułem się jak w siódmym niebie, kiedy delikatnie mnie dotykał jak bym miał się potłuc. Zawsze długo, ale wspaniale. W sumie ostatni raz kochałem się z nim wczoraj wieczorem.

Todoroki zawisł nade mną i narzucił moje nogi na swoje ramiona i mocno się we mnie wbił bez uprzedzenia. Krzyknąłem zaskoczony, a w oczach pojawiły się łzy które spłynęły mi po policzkach, ręce natomiast zacisnąłem na jego ramionach i wbiłem w nie paznokcie.

-Izuku...- powiedział miękko i starł słone krople i pocałował delikatnie moje czoło.- Odpręż się, spokojnie. Ma być przyjemnie, tak? Przecież lubisz jak tak robię.

-Przepraszam.- brzdęknąłem cicho i uchyliłem oczy, patrząc na jego twarz.- Ja po prostu... dziwnie się czuję ostatni.

- Wiem kicia. Przecież nie chcę zrobić krzywdy naszej fasolce..- położył rękę na moim brzuchu i potarł go ostrożnie.- Kocham was przecież. Jak myślisz, kiedy powiedzieć reszcie, co?

-To chyba dziwny temat kiedy jesteś we mnie Shoto.- upomniałem powstrzymując się przed wybuchem szoku.

Jestem w tym wymiarze w ciąży!? Fajnie że się dowiedziałem chociaż, ale to nie jest za odpowiedni moment na takie coś.

-No już...- zaśmiał się i poruszył we mnie na co zacisnąłem oczy i syknąłem, a on pocałował mnie namiętnie, nadal się poruszając.

Nie był agresywny, bo tego się bałem. Był bardzo dogłębny i rytmiczny, kiedy we mnie się zagłębiał. Jedną ręką trzymał moją nogę, lekko ją rozkładając na bok, a drugą trzymał moje nadgarstki nad głową i całował namiętnie, a ja co chwila przerywałem je bo sapałem i jęczałem mu w usta z przyjemność jaką dawał mi jego penis we mnie.

Naprawdę jest w tym dobry.

-Teraz zamiana kotek, twoja kolej na pokazanie czego potrafisz.- rzekł mi do ucha i odsunął się.

Złapał mnie za biodra i podniósł do góry tak, że usiadłem mu na biodrach, kiedy ten zasiadł na skraju łóżka. Ułożyłem dłonie na jego ramionach i zlączyłem na krótką chwilę nasze usta w jedność, aby potem oddalić się i zacząć powoli na niego nabijać.

Moje policzki płonęły tak jak oddech był przyśpieszony i nierówny. Czyli dość mocno. Czułem każdy mięsień w ciele. Shoto natomiast mruczał i zaczął robić mi malinki na szyi.

-Jesteś cudowny.- rzekł i połączył nasze usta.

Poczułem się jak z moim Shoto i oddałem z zaangażowaniem pocałunek i mocno się na niego nabiłem. Czułem, że jestem blisko i on najwyraźniej też to poczuł, bo zaczął poruszać ręką po moim przyjacielu.

Nietrwało to długo, bo doszedłem w jego dłoń po chwili, a on natychmiast po mnie. Opadł plecami na łóżko i przytulił się do mnie.

-Kocham was Izuku.- powiedział i spojrzał mi w oczy.

-My ciebie też.- ledwo te słowa przeszły mi przez gardło, oparłem się o jego ramię głową i uroniłem jedną łzę.

Nawet nie wiem z jakiego powodu. Z bezsilności? Z tego, że właśnie przespałem się z nie swoim chłopkiem? Z tego, że go okłamuję? Czy może z tego, że skoro tu jestem w ciąży to istnieje możliwość, że jestem też w ciąży ze swoim Shoto?

Muszę się stąd wydostać, bo zwariuje!

YYYYYYYYYY


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top