!52!Sam
Czuję się jak w jakiś horrorze. Nie ma już 4 osób, ale Bakugo sam poszedł do pokoju. Usiadłem na ziemi i ze zdziwieniem spojrzałem po reszcie.
-Pogubiłem się w tym.- Denki mruknął.-I.. zaraz dlaczego jest tak ciemno?
Zmarszczyłem brwi i on mówił prawdę jest ciemno jak by było około godziny 21, a jest 12. Zaczyna mnie to niepokoić.
-Zostańcie tu.- Lydia rzekła.- Niech nikt się nie rusza, ja pójdę sprawdzić co się dzieje.
-To zły pomysł.- Ryan szybko ją do siebie przyciągnął.- Weź ktoś zadzwoń do Bakugo.
-Już.- Kirishima mruknął i najwidoczniej się stresował, bo jego ręce trzęsły się niemiłosiernie.
-Słyszycie to?- Todoroki rzekł spokojnie.- Z korytarza.
-Dzwonek Katsu.- rzekł czerwonowłosy.-Ale on go wziął do pokoju i..- urwał nagle pokiwał głową na boki.-Idę po niego.
-Zgłupiałeś?- zapytał Dorian, głosem przerażony pełnym troski i zmartwienia.- Go tam nie ma.
-To gdzie jest?!- krzyknął zdenerwowany.
-Nie wiem gdzie, skąd mam to wiedzieć!?- odpowiedział mu również zgryźliwie.
-Zamknięcie się wreszcie?- Gabriel mruknął na nich zirytowany.- Dajcie się skupic.
-Jak byś ty myślał.- brązowowłosy odpowiedział zgryźliwie.
-Zaraz ci wyje...- zaczął groźnie i podszedł do niego, łapiąc za koszulkę.
-Chłopaki!- Mian pisnęła.- Gdzie jest Denki?!
-Co?- Lydia jak by się otrząsnęła i rozejrzała po otoczeni.- Wszyscy od katów pokoju i korytarzy. Na środek przy kanapie, ale to już!
Spojrzałem zatroskany na Morro i lekko się uśmiechnąłem. Dotknąłem delikatnie jego policzka na co zerknął na mnie przerażonym wzrokiem. Po czym bez ostrzeżenia wparował mi na kolana. Objąłem go ramionami. Serce waliło mu szybko i mocno. Jak by miało zaraz mu wyskoczyć. Szkoda, że jak jest przy mnie mu tak nie bije, ale jeszcze będzie.
-Co tam jest?- zapytał.- Co się dzieje?
-Nie wiem.- powiedziałem mu do ucha.- Spokojnie. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało.
-Nie romansować teraz!- skarcił nas Ryan, na co wywróciłem oczami.- Ktoś mi wyjaśni o co chodzi?
-Bo my wiemy.- Uraraka rzekła lekko roztrzęsiona.-Coś tam jest.
Spojrzałem na korytarz i ciemność jaka tam byłą wywołała u mnie ciarki. Coś naprawdę jest z tym nie tak. Ściany zamiast być jasne, zdawały się być pomalowane do pewnego stopnia na czarno i jeszcze nawet nie było widać środka. Ciemność jak czarna dziura.
Jednak coś mnie do niej ciągnęło. Wydawała się taka kusząca. Taka inna i ciekawa. Coś mnie tam ciągnęło i pojawiło się tak nagle, że nie mogę się powstrzymać. Lekko odstawiłem Morro na ziemię obok, a on posłał mi zdziwione spojrzenie. Jednak jakoś nie czułem smutku czy zażenowania, kiedy wstałęm.
-Sam?- zapytał się niepewnie.
Pierwszy krok w stronę korytarza, a pragnienie wzrasta. Drugi i trzeci chęć bycia tam jak najszybciej. Nie mogę się powstrzymać, chociaż wiem, że coś tam jest, ale ten głos mnie woła. Jest taki kuszący.
-Kurwa stój!- Gabriel chciał mnie złapać za rękę, ale ja wyciągnąłem swoją i zanim ten zdążył mnie dotknąć to zderzył się ze ścianą na drugim końcu pokoju.
Muszę tam dojść, bo nie wytrzymam zaraz. Serce mi też zaczęło bić niemiłosiernie szybko, a obraz przed oczami pokazywał tylko drogę na korytarz.
Jednak obraz zasłoniło mi coś innego, a raczej ktoś.
- Sam posłuchaj mnie. Tam nie wolno.- powiedział stanowczo.
Miałem już użyć na nim mocy, ale nie coś mnie powstrzymało. Brązowowoki stanął na palcach i wpił się w moje usta dość gwałtownie. Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na niego. Zacisnął swoje drobne dłonie na mojej koszulce i miał zamknięte oczy. Zaczął go pogłębiać, a ja zacisnąłem ręce w pięści zdezorientowany, ale ostatecznie położyłem mu je na biodrach i przyciągnąłem do siebie bliżej.
Tak długo na to czekałem. Nagle mój umysł dostał resetu i liczył się tylko Morro. Mój mały demonek i słodziak, który się ode mnie odsunął i wręcz pchnął do tyłu i się na mnie rzucił. Usiadłem na podłodze i i przytuliłem go do siebie, a nogami zacząłem się odpychać od ziemi jak najdalej korytarza i jestem 100% pewien, że z pokoju Bakugo ktoś patrzył na nas swoimi białymi oczami, jak jakieś zombi.
-Boże, co to miało być?- Lydia spojrzała na mnie krytycznie, a ja pokręciłem głową na boki.
-Nie wiem...czułem się jak zahipnotyzowany. Nie straciłem jednak świadomości, coś jak by mi kazało tam iść. Ciągnęło mnie niewidzialną siecią w swoją stronę.- rzekłem i pogłaskałem Morro po głowie, kiedy mocniej mnie przytulił do siebie. On jest taki kochany że nie mogę.
-Dobra, to jest chore.-- Kirishima rzekł i złapał się za włosy.- Gdzie oni są?
-Tam.- odpowiedziałem i nie odrywałem wzroku od korytarza.- Wszyscy są tam i czekają na nasz ruch.
-Ale skoro oni tam są to im nic nie jest, nie?- Gabriel powiedział niepewnie, a my spojrzeliśmy na niego jak na kretyna.-Po prostu nie mogę się skupić. Boje się o niech, dobra.
-Nie panikujcie.- Todoroki rzekł z przekąsem i zerknął na mnie jak by nad czymś się zastanawiał.- Jest jakieś rozwiązanie. Na pewno jakieś jest, bo wszystko ma dwa końce.- pogłaskał Deku po policzku.
-Tak, coś tu jest i chce nas zeżreć, albo zabić i porwało już kilku z nas, pięknie i do tego nas omotuje i nie wiemy jak się przed tym bronić.- Mina powiedziała spanikowana i zaczęła chodzić w tą i z powrotem.
-No pięknie streszczenie.- mruknęła Lydia i wiedziałem, że ma plan.
YYYYYYYYYY
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top