!52!Lydia
Za bardzo nie mogę się połapać o co w tym wszystkim chodzi i w takim właśnie wylądowaliśmy. Widać że są niepewni i lekko przerażeni. Ja też jestem, ale trzeba coś zrobić. Rozejrzałam się i kazałam wszystko podejść i trzymać się za racę, a jak ktoś będzie wydzielać niech lepiej go mocniej trzymają.
Widziałam gdzieś podobną scenę, ale nie wiem gdzie. Zawsze mam dziwne wrażenie, że coś już takiego było, że powtarzamy jaką starą historię. Jednak to uczucie mija, kiedy inni zaczynają panikować.
- Co tam jest do cholery!?- Mina jękneła i wtuliła się w bardzo rozdrażnionego Kirishime.
- Nie wiem.- mruknęła sama do siebie i spóściłam głowę.
To coś na pewno jest tam i to już wiemy. Brakuję nam Tsuyu, Denki'ego, Bakugo, Leo, Cameron'a i oczywiście Deku i Rebeki. A zostali panikarze.
Musimy trzymać się razem, bo inaczej po nas. W grupie siła mówią, a ja potwierdzę to.
REBEKA
Jeju moja głowa. Ręką jej dotknęłam i wstałam. Co tu się dzieje? Gdzie ja w ogóle jestem i gdzie jest reszta?
Przecież byliśmy na dworze i w tedy zabolała mnie głowa i później nic nie pamiętam.
Powoli wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz i akurat w tedy wpadłam na Leo. Niebieskooki spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, przytulając.
- Jak dobrze, że nic ci nie jest.- rzekł słodko i się ode mnie odsunął.
- Co się w ogóle stało?- zapytałam i razem z nim udałam się do salonu.
- No jak to co?- powiedział zdziwiony.- Padłaś jak długa po treningu. Nawet nie wiesz jak to śmiesznie wyglądało. Normalnie zajebiście!
Czekaj co? Leo przekonał i to głośno? Chyba się przesłyszałam. Weszliśmy do salonu, a ja zamrugałam kilkukrotnie.
Chyba mam omamy! Co to ma znaczyć ja się pytam. Przetarłem dłońmi oczy, ale nic się nie zmieniło.
Bakugo miał na sobie różowy sweterek i szare rurki. Siedział se na kolanach ubranego całego na czarno Kirishimy, który również włos maił w kolorze nocy.
Później Lydia ubrana była jak jaką pimdzia z okienka do tego miała tyle tapety, że chyba ją ściągać można tasakiem i przystawiał się
otwarcie do Ryan'a wypinając tyłek, za to ten ignorował ją i pisał na telefonie lub coś przeglądał.
Gabriel który szedł obok operował jej tyłek i zagryzł wargę i gdyby nie to że Cameron wparował na niego z imputem i pocałował namiętnie to ten by ją klepnął.
Później w oczy rzucił mi się Denki siedząc w rogu pokoju i wyglądał jak chodząca depresja, a siedząca obok niego Mina zabijała każdego wzrokiem, kto nawet na nią zetknął, nawet na mnie, a ja nic nie zrobiłam!
Następnie Dorian wychodząc z wielką kanapką, rozwalił się na całym łóżku, obok zakochanie parki, którzy zaraz chyba się zaczną rozbierać obok niego.
- No ja ci mówię że tak było!- do salonu z dworu wpadł roześmiany Austin, obok niego z szerokim uśmiechem pojawił się Shoto, który chichotał się co chwila pod nosem.
- Nie wiedziałem, że aż tak to wyglądało.- powiedział i pomierzwił mu włosy.
- No ja ci mówię!- odrzekł i rozłożył szeroko ręce.
- Wierzę przecież.- powiedział.
- A gdzie moje kochanie?- zapytał się blondyn - Carlos!
Podbiegł do białowłosego który właśnie stanął obok mnie i przytulił go mocno.
- H-hej.- zająknął się Carlos i pogłaskał go po włosach.
WTF?!?!
O co tu biega ja się pytam! Gdzie jest Sam i Morro oraz Henryk? Zniknęli czy jak? I dlaczego oni zachowują się jak potłuczeni?
- Ym?Leo?- szturchnęłam go lekko w bok, a on mi tylko mruknął na znak że słucha.- Gdzie reszta?
- Tamte trzy pedały pewnie się znowu gwałcą u któregoś z pokoi, a Deku pewnie jeszcze śpi i oo patrz o wilka mowa.- powiedział i zaśmiał się głośno.- Seksy pykły widzę Henryk.
- A żebyś wiedział.- powiedział mu i poprawił swoje włosy, a w tedy dostrzegłem kilka malinek na jego szyi.
Później do pokoju wpadł zarumienione Morro i Sam. Ich włosy były w nieładzie, jednak u nich dopiero widać malinki. Wyglądają jak biedronki i... Zaraz! Stop! Przecież Sam ledwo co znosi towarzystwo Hanryk'a, a co dopiero pójść z nim do łóżka. O boże nie! Wyobraziłam sobie ich trójkę i nie! Aż mnie ciarki przeszły.
- Rebeka wstałaś! - powiedział ciemno włosy i spojrzał na mnie z uśmiechem.- Wszytko w porządku?
- Ym tak.- odrzekłem.
Ale z wami jest coś nie tam, dodałam se w myślach.
- Oo! Poszkodowana wstała.- Lydia rzekła ironicznie i podeszła do mnie.- Nie wiem jak ty, ale nie sądzę że twoje zachowanie jest odpowiednie o tej porze.
- Słucham?- mruknęłam nie dowierzając.
- No jak to co? Mdleć sobie w środku dnia?- powiedziała oburzona.- Dziewczyno ty rozumu nie masz? Co ty sobie wyobrażasz? Że cała uwagę skupisz na sobie? No chyba nie! Ja tu rządzę panienko od siedmiu boleści, więc się nie wtrącaj!
- Nie zamierzam.- powiedziała nadal w lekkim szoku, po czym odwróciłem się na pięcie i ruszyłam z powrotem do pokoju.
Gdzie w ogóle jest Taylor?
Nie widziałam go tam w salonie i nikt o nim nie wspomniał. Zaczynam się martwić. Boję się trochę.
Idąc korytarzem wpadłam na Deku, który trzymał się za głowę.
- Izuku?- zapytałam, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jesteś normalna?- zapytał niepewnie.
- A ty?- zapytałam równie niepewnie.
- Taylor zachowuję się dziwnie. Tak grziecznie i jak Leo normalnie.- rzekł cicho.
- Shoto się śmieje i uśmiecha.- mruknęłam równie cicho i w tym samym momencie.
- Co?!- hukneliśmy i spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni.- Wiesz, co tu się dzieje!? Ja?! Skąd mam to wiedzieć?!
- Dobra spokój.- rzekłam, kiedy ponownie miał się odezwać.
- Co tu się dzieje?- podrapał się po karku.
- Nie wiem cooooo, ale to odkryjemy.- powiedziałam zdeterminowana.
YYYYYYYYYY
Jedziesz do Berlina z przyjaciółkami i zjesz pierw kwaśne żelki, słodką bułkę, a zagryziesz parówką... Bardzo źle połączenie😖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top